Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez Jerzego Janowicza w Pucharze Davisa niewiele zdziałamy

Rafał Rusiecki
Jerzy Janowicz mecz z Argentyną w Ergo Arenie oglądał z perspektywy trybun
Jerzy Janowicz mecz z Argentyną w Ergo Arenie oglądał z perspektywy trybun Fot. Karolina Misztal
Polscy tenisiści nie sprostali Argentyńczykom w meczu pierwszej rundy Grupy Światowej i we wrześniu będą walczyć o utrzymanie. Leonardo Mayer, Guido Pella i spółka w ćwierćfinale Pucharu Davisa zagrają z Włochami.

Kapitan Radosław Szymanik starał się jak mógł, aby zmylić Argentyńczyków. Rotował składem przed meczem, później zapowiadał kolejne zmiany. Te „czary mary” na niewiele się jednak zdały. Goście z Ameryki Południowej dysponowali bowiem znakomitymi singlistami, którzy nie narzekali na kontuzje. A nasza reprezentacja urazów miała ostatnio pod dostatkiem. Kontuzja Jerzego Janowicza wykluczyła z gry, a Michał Przysiężny wszedł na kort praktycznie po rehabilitacji na basenie.

Polacy siłę pokazali tylko w deblu. W sobotę w Ergo Arenie Łukasz Kubot oraz Marcin Matkowski zrobili to, co do nich należało.

- Kolejny raz z Łukaszem w Pucharze Davisa wygraliśmy mecz w trzech setach - cieszył się Matkowski. - Gra w reprezentacji jest dla nas zawsze nobilitacją. Wiemy, że jest presja, bo przed meczem każdy dopisuje ten nasz punkt. Pokazaliśmy dobry tenis.

W pozostałych meczach dobry tenis w wykonaniu Polaków to były tylko momenty. W piątek Michał Przysiężny i debiutujący w kadrze 19-letni Hubert Hurkacz dopiero rozpracowywali rywali z pierwszej pięćdziesiątki rankingu ATP.

W niedzielę 32-letni wrocławianin urwał seta Leonardo Meyerowi. To był ostatni dzwonek, aby doprowadzić jeszcze do remisu (po dwóch dniach biało-czerwoni przegrywali 1:2). Przysiężny nie znalazł jednak recepty na potężne serwisy Argentyńczyka. Przegrał też kondycyjnie, bo miesiące bez gry dały o sobie znać w momencie, kiedy spadł poziom adrenaliny.

- W trakcie mecz poczułem bóle mięśniowe. To było po dwóch pierwszych setach, kiedy emocje już nieco opadły. Nie spodziewałem się, że Mayer będzie tak fenomenalnie serwował. Trafiał 2 cm od linii, był bardzo szybki. Tylko można klaskać - komplementował rywala Przysiężny, który chce wrócić do wielkiego tenisa.

Polacy przegrali cały mecz 2:3. Po spotkaniu Przysiężnego z Mayerem zagrali jeszcze Hurkacz z Renzo Olivo. Wynik tego ostatniego starcia się nie liczył. Argentyńczycy w ćwierćfinale Grupy Światowej zagrają z Włochami, którzy ograli 4:0 rezerwowy skład Szwajcarii.

Bez wątpienia na plus trzeba wziąć to, że szansę pokazania się wykorzystał Hurkacz. Młody tenisista (602. ATP) mógł zobaczyć, że jego gra nie odbiega bardzo mocno od czołowych zawodników globu. W niedzielę, w ostatnim akcencie meczu, pokonał 2:1 Olivo. W piątek nieco postraszył Mayera.

- Hurkacz to wielki talent, ale takich zawodników, powyżej 190 cm wzrostu, są na świecie setki - ocenia Tomasz Wolfke, tenisowy komentator Eurosportu. - Za dwa-trzy lata może być coś z niego, ale równie dobrze może ugrzęznąć koło 500. miejsca w rankingu. Łukasz Kubot przebijał się przecież do pierwszej setki przez 10 lat.

- Huberta śledzę od kilku lat i podoba mi się jego tenis - dodaje Tomasz Tomaszewski, komentator Polsatu Sport. - Jest surowy, ale ma coś w sobie. Uważam, że obok występu naszych deblistów, którzy są w gazie, to pozytywna postać tego meczu.

Wszyscy są zgodni, że bez zdrowego Jerzego Janowicza Polska nie ma szans, aby utrzymać się w Grupie Światowej. A rywala w barażach o utrzymanie poznamy 19 lipca, w drodze losowania. W tym momencie nie sposób przewidzieć, czy nasza reprezentacja będzie rozstawiona. Rankingu w Pucharze Davisa już nie poprawi. Polacy mogą trafić na takie potęgi jak Szwajcaria, Australia czy Belgia.

- Brakuje nam ławki, szerokiej kadry singlistów - wyjaśnia Wolfke. - Kiedy kontuzji nabawił się Janowicz, a gdyby nie mógł zagrać Przysiężny, to mielibyśmy wielki problem z obsadą gry pojedynczej. Z kolei Argentyna ma 6-7 singlistów z pierwszej setki rankingu ATP. Mamy bardzo dobry debel, ale mało klasowych singlistów. To jest trochę tak, że jesteśmy za słabi na Grupę Światową, a za dobrzy na Grupę I.

- Tak jak bez Agnieszki Radwańskiej wśród pań, tak wśród mężczyzn bez Jerzego Janowicza - w formie rzecz jasna - nie należymy do Grupy Światowej - zaznacza Tomaszewski. - We wrześniowych barażach będzie nam bardzo trudno. W Pucharze Davisa wyczerpała się nam pula meczów w domu, a to zawsze jest przewaga. W weekend zobaczyliśmy fajny mecz, bo zawsze przyjemnie wraca się na Wybrzeże.

- Zależymy od zdrowia dwóch zawodników - dodaje Wolfke. - W barażach jest mnóstwo drużyn, które w konfrontacji z nami będą faworytami. Jeżeli Janowicz się nie odbuduje, to będzie bardzo ciężko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki