Mistrzowie Polski po sześciu kolejkach fazy grupowej nie mają jeszcze na koncie ani jednego zwycięstwa. To ich najgorszy euroligowy start w historii. Owszem, gracze trenera Tomasa Pacesasa walczą ambitnie i potrafią współtworzyć porywające widowiska, tyle tylko że ani razu nie potrafili przekuć momentów świetnej gry w korzystny końcowy wynik. W poprzedniej kolejce grali w Stambule z Galatasarayem i bliżej zwycięstwa już być nie mogli. Na 6 minut przed końcową syreną prowadzili (całkowicie zasłużenie!) różnicą 14 punktów, jednak w momencie potężnej presji pozwolili przeciwnikowi doprowadzić do dogrywki i wyszarpać wygraną. Bilans 0-6 mówi wszystko. W tym roku gdyńska ekipa nie dysponuje niestety składem wystarczająco silnym, by wymagać od niej wygranych. Sytuację pogorszył dodatkowo wyjazd Alonzo Gee, który był na początku motorem napędowym zespołu. O wyjściu z grupy nie ma już co marzyć. Kibicom pozostaje liczyć na to, że Asseco Prokom zdoła do końca rundy zgarnąć chociaż jedno, honorowe zwycięstwo. W tej kwestii wszyscy liczą na domowy mecz z Olimpią Lublana 7 grudnia.
W czwartkowym starciu z Barceloną gracze Pacesasa powinni zagrać tak, jak w poprzednich meczach: bez kompleksów i na luzie. Do stracenia nie mają już nic, dlatego pojedynek z europejskim potentatem będzie dla nich po prostu polem do popisu. Litewski trener mistrzów Polski jeszcze nigdy nie wyrażał zadowolenia z postawy swojego zespołu tak często, jak w obecnych rozgrywkach. Mimo kolejnych porażek podkreśla, że liczą się dla niego regularne postępy czynione przez jego koszykarzy. Faktem jest, że wszyscy zawodnicy wychodzący na boisko są coraz lepsi: na prawdziwych liderów wyrastają Donatas Motiejunas i Oliver Lafayette, a swoje życiowe występy zaliczają zupełnie nieznani wcześniej w Europie Łukasz Seweryn, Michael Kuebler czy Przemysław Zamojski.
W sporcie cuda nie są rzadkością. Koszykarze Asseco Prokomu powinni w końcu pokusić się o sprawienie spektakularnej niespodzianki, bo w przeciwnym wypadku sezon w Europie może zostać zapamiętany jedynie jako pasmo niepowodzeń. W poprzednim sezonie udało się ograć ówczesnego mistrza Hiszpanii, ekipę Caja Laboral Vitoria. Teraz podobny wynik byłby jeszcze większą sensacją.
Początek meczu o 20.45. Transmisja na antenie Canal + Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?