Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom na dobrym kursie

Adam Suska
David Logan (z piłką) miał duże wsparcie w kolegach
David Logan (z piłką) miał duże wsparcie w kolegach Przemek Świderski
Efektowna i co najważniejsze skuteczna gra w drugiej połowie meczu z SLUC Nancy zapewniła koszykarzom Asseco Prokom Sopot pierwsze w nowym sezonie zwycięstwo (91:62) w rozgrywkach Euroligi.

- Po przerwie pokazaliśmy, na co nas stać, ale nie powinniśmy z tego powodu popadać w euforię. Zrobiliśmy dopiero pierwszy krok na trudnej drodze do awansu do Top 16 - zauważył zaraz po meczu sopocki skrzydłowy, Filip Dylewicz.

Trudno nie przyznać mu racji. Nie umniejszając w niczym sopockiej drużynie sukcesu, warto pamiętać, że grała z debiutującym w Eurolidze, najsłabszym zespołem grupy B. W ekipie francuskiego trenera Jeana-Luca Monschau kompletnie zawiedli gracze rezerwowi. Aż czterech z nich kończyło zawody z zerowym dorobkiem punktowym.

W drużynie trenera Tomasa Pacesasa z dziewięciu zawodników, którzy wystąpili w tym spotkaniu, nie punktował jedynie Aleksiej Nesović. Bośniacki obrońca ma duże możliwości, ale nie dojrzał jeszcze psychicznie do gry o wysoką stawkę. Zdarzają mu się błędy, które na tym poziomie przeciwnik potrafi wykorzystać.

Pozostali sopoccy koszykarze mieli w tym zwycięstwie znaczący udział. Pomagali sobie na parkiecie i potrafili się uzupełniać. Obowiązki nieco słabszego w tym dniu "Koko" Archibonga, który miał kłopoty z pilnowaniem najgroźniejszego snajpera gości Ricardo Greera, potrafił przejąć Piotr Szczotka, a zamiany, wchodzącego za Ronnie Burrella, Dylewicza wzmacniały siłę rażenia sopockiego zespołu. Po przerwie rolę głównego egzekutora od Davida Logana przejął Daniel Ewing.

Amerykanin za ten mecz uzbierał w rankingu 35 punktów, co uplasuje go w ścisłej czołówce najlepszych graczy drugiej kolejki Euroligi. Coraz ważniejszym zawodnikiem staje się środkowy Pat Burke, od którego manewrów pod koszem uczyć powinni się wszyscy polscy koszykarze, występujący na pozycjach środkowych.

Takie mecze drużynom, które znajdują się na etapie konsolidacji, są bardzo potrzebne. Wzmacniają w zawodnikach poczucie własnej wartości oraz budują zaufanie w relacjach interpersonalnych. Jeśli tylko nie spoczną na laurach i uruchomią posiadane rezerwy, będą grali jeszcze lepiej.

- Nie wszystko u nas w tym meczu funkcjonowało jeszcze jak należy. Ciesząc się z wysokiego zwycięstwa, nie możemy zapominać o popełnionych błędach i pracować, aby nie powtórzyły się w następnych spotkaniach - stwierdził trener Pacesas.

A następne znów będzie bardzo ważne. W środę 5 listopada Prokom podejmie w hali Olivia (godz. 19.45) Żalgiris Kowno. Wszystko wskazuje na to, że właśnie bilans bezpośrednich spotkań między mistrzami Polski i Litwy zadecyduje, która z tych drużyn awansuje do Top 16 z czwartego miejsca w grupie.

Wcześniej, bo w niedzielę (godz. 17) w Hali 100-lecia Sopotu, Prokom zmierzy się w ligowym meczu z drużyną Sokołów Znicz Jarosław. Przemysław Zamojski i Adam Łapeta będą chcieli w spotkaniu tym przekonać trenera Pacesasa, że również zasługują na występy w meczach Euroligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki