Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom czy Trefl? Superfinał w środę!

Paweł Durkiewicz
Koszykarze sopockiego Trefla (tutaj na czarno) prezentują ostatnio znakomitą dyspozycję
Koszykarze sopockiego Trefla (tutaj na czarno) prezentują ostatnio znakomitą dyspozycję Przemek Świderski
W środę o godz. 18.30 w Hali Sportowo-Widowiskowej Gdynia rozpocznie się siódme i decydujące starcie w rywalizacji o złoto pomiędzy Asseco Prokomem Gdynia a Treflem Sopot, będące ostatnim akcentem sezonu Tauron Basket Ligi 2011/2012. Mimo że ostateczne rozstrzygnięcie poznamy dopiero wieczorem, już teraz można jasno stwierdzić, że trójmiejski finał przejdzie do historii jako jeden z lepszych - o ile nie najlepszy - w historii play-off polskiej ekstraklasy.

Co składa się na taką ocenę? Gorąca atmosfera derbów, rekordowa widownia w dwóch pięknych halach i wreszcie - emocje czysto sportowe. Choć już dwukrotnie w tej serii (po drugim i po czwartym meczu) wydawało się, że obrońcy tytułu z Gdyni mają kolejne mistrzostwo na wyciągnięcie ręki, waleczni sopocianie pokazywali wielki charakter i fundowali nam zwroty akcji, które są przecież największym urokiem play-off. Tym sposobem Trefl ze stanu 1:3 doprowadził do remisu (co w Polsce nie udało się jeszcze nikomu) i o wszystkim zadecyduje siódmy pojedynek, czyli nic innego jak wojna nerwów.

Szanse wydają się bowiem idealnie wyrównane. Za Asseco Prokomem przemawiają własne ściany, za Treflem - wielka fala entuzjazmu po dwóch zwycięstwach, wyszarpanych w dramatycznych okolicznościach. Obie strony zagrają ze sobą po raz dziewiąty w sezonie, dlatego żaden z trenerów nie zaskoczy już raczej swojego vis-á-vis niespodzianką taktyczną. Kluczowym czynnikiem nie będzie też raczej zmęczenie. Choć zwłaszcza grający "wąską" rotacją sopocianie mają prawo czuć się wyczerpani, wola walki i świadomość stawki meczu z pewnością pozwoli wszystkim koszykarzom wykrzesać z siebie resztkę sił.

- Oczywiście ciała nie da się oszukać i czasami mimo że bardzo się chce, ciało mówi "stop". Mam jednak nadzieję, że w środę będzie inaczej, że bariera psychiczna zostanie przełamana i ciało powie, że chce złoty medal mistrzostw Polski - powiedział po poniedziałkowej wygranej 84:81 Filip Dylewicz.

Kapitan Trefla miał prawo być w świetnym humorze, ponieważ po serii słabych występów przeciw drużynie Asseco Prokomu w końcu się przełamał. I to jak! 28 zdobytych punktów i aż sześć trafionych "trójek" (w tym aż pięć w drugiej połowie) to zdobycz, która była kluczem do sukcesu sopockiego zespołu. Wielki mecz rozegrał także drugi z liderów Trefla, Łukasz Koszarek. Reprezentacyjny rozgrywający zanotował aż 16 asyst, co jest najlepszym wynikiem w historii rozgrywek play-off w polskiej ekstraklasie. Poprzedni rekord (14) ustanowił całkiem niedawno - w półfinale z Zastalem Zielona Góra - Jerel Blassingame, czyli lider gdynian i bezpośredni rywal Koszarka.

Filigranowy, lecz niebywale szybki Amerykanin jest w tych finałach największą bronią Asseco Prokomu, jednak w ostatnich dwóch spotkaniach w decydujących momentach zbyt często starał się uporać z obroną rywali w pojedynkę. I choć często trafia niesamowite rzuty, nie jest w stanie sam wygrać z Treflem.

Do pomocy potrzebuje na przykład Donatasa Motiejunasa. Litwin, który w przyszłym sezonie będzie najprawdopodobniej koszykarzem zespołu NBA Houston Rockets, w finałach TBL rozczarowuje - choć zdobywa swoje punkty (w sześciu meczach 78 "oczek"), regularnie psuje akcje w decydujących momentach. W poniedziałek był w cieniu Dylewicza, choć jeszcze do niedawna mówiło się, że to Polak jest w tej rywalizacji na straconej pozycji.

Poza postawą wymienionych gwiazd ważne będzie również wsparcie od graczy z drugiego planu. Bardzo często zdarza się, że w siódmych spotkaniach serii play-off bohaterami zostają właśnie zawodnicy zadaniowi, którzy w decydujących momentach nieoczekiwanie przeistaczają się w liderów z krwi i kości. Dobrą formę w finałach prezentowali dotąd Adam Hrycaniuk i Przemysław Frasunkiewicz z Asseco Prokomu, z kolei po stronie Trefla imponowali w ostatnich meczach Marcin Stefański i Jermaine Mallett. Który z tych zawodników najbardziej pomoże swojej drużynie w najważniejszym występie sezonu?

Jak można było przypuszczać, kasy Hali Sportowo-Widowiskowej Gdynia przeżyły w środę istne oblężenie. Kibicom, którzy nie będą mogli obejrzeć meczu , pozostaje transmisja na żywo w TVP Sport, która rozpocznie się już o 18.20. Takiego widowiska nie wypada przegapić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki