Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apetyty były większe. Lechia Gdańsk tylko zremisowała w Bydgoszczy z Zawiszą! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Zespół gdańskiej Lechii, po dwóch zwycięstwach z rzędu, jechał do Bydgoszczy z zamiarem wywalczenia trzech punktów. Niestety, podopieczni trenera Ricardo Moniza muszą zadowolić się jednym punktem.

Najważniejsze rozstrzygnięcia w T-Mobile Ekstraklasie już zapadły. Legia Warszawa oficjalnie zapewniła sobie mistrzostwo Polski, po tym jak Lech Poznań nie potrafił wygrać u siebie z Pogonią Szczecin. Do pierwszej ligi spadają zespoły Widzewa Łódź i Zagłębia Lubin. W eliminacjach Ligi Europy na pewno wystąpią zespoły Lecha Poznań oraz zdobywcy Pucharu Polski, Zawiszy Bydgoszcz. Wciąż trwa walka o trzecie miejsce w ekstraklasie, które też daje możliwość rywalizacji w Europie.

Wydawało się, że zajmujący właśnie trzecie miejsce Ruch Chorzów ma najtrudniejszy układ gier, z wyjazdami do Legii Warszawa i Lecha Poznań. Tymczasem świeżo upieczony mistrz Polski ze stolicy tak się ucieszył ze zdobytego tytułu, że z tego szczęścia przegrał u siebie z Ruchem. To skomplikowało sytuację Lechii w walce o upragnione trzecie miejsce. W związku z tym gdańszczanie potrzebowali trzech punktów jak powietrza w meczu z Zawiszą w Bydgoszczy. Musieli sobie jednak radzić bez pauzującego za żółte kartki Zaura Sadajewa, który strzelił trzy gole w ostatnich dwóch meczach. W jego miejsce w ataku zagrał Patryk Tuszyński, który dobrze wspomina Bydgoszcz. W lutym Lechia wygrała z Zawiszą 3:0, a właśnie ten piłkarz popisał się hat-trickiem.

- Mam nadzieję, że uda mi się znowu coś strzelić w Bydgoszczy. Nie to jednak jest najważniejsze. Mamy szansę powalczyć o wielki sukces w tym sezonie, więc przede wszystkim musimy w Bydgoszczy wygrać, a kto strzeli gola, to ma drugorzędne znaczenie. Na pewno nie traktuję tego spotkania jako możliwości pokazania się trenerowi. Szkoleniowiec widzi nas na treningach i ma swoje zdanie o każdym z nas. A o tym, że mam być wymieniony na Adama Dźwigałę, dowiedziałem się z mediów i nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. Traktuję to zatem jako pogłoskę - powiedział nam Tuszyński na kilka godzin przed meczem w Bydgoszczy.

Czytaj także ------------>**Ricardo Moniz, trener Lechii Gdańsk: Jesteśmy zawiedzeni [OPINIE]**

W Bydgoszczy Lechia nie grała w takim tempie i tak widowiskowo jak w spotkaniu z Lechem Poznań, ale i tak była stroną dominującą. Aktywny był Stojan Vranjes, który starał się brać na siebie ciężar gry. Bośniak oddał też dwa bardzo dobre strzały z rzutów wolnych, po których z trudem piłkę odbijał Wojciech Kaczmarek. Piotr Grzelczak próbował swojej specjalności, czyli strzału z woleja, ale piłka tym razem nie chciała wpaść do siatki. Z kolei sędzia Tomasz Musiał nie zauważył, że Andre Micael zatrzymał piłkę ręką we własnym polu karnym, i nakazał grać dalej.

W drugiej połowie Lechia nadal atakowała z determinacją. Nie brakowało strzałów na bramkę Zawiszy, ale wiele uwag można mieć do ich celności. Znowu groźne uderzenie zanotował Vranjes i ponownie Kaczmarek nie dał się zaskoczyć. Gdańszczanie też mieli szczęście, bo po uderzeniu Kamila Drygasa piłka po rykoszecie trafiła w słupek.

W 85 minucie Lechia powinna jednak zapewnić sobie trzy punkty w Bydgoszczy. Piotr Grzelczak dośrodkował w pole karne, a Patryk Tuszyński głową z kilku metrów strzelił wprost w Kaczmarka. To była wyborna szansa biało-zielonych. Tuszyński stał sam, miał czas i miejsce, żeby precyzyjnym uderzeniem skierować piłkę do siatki, ale tego nie uczynił, i tym razem Bydgoszcz nie będzie mu się kojarzyć równie dobrze jak po lutowym spotkaniu z Zawiszą.

Sytuacja Lechii w walce o podium jest już bardzo zła. Biało-zieloni tracą do Ruchu aż pięć punktów, a do zakończenia sezonu zostały tylko dwie kolejki. Gdańszczanie muszą jednak zdobyć punkt więcej, aby minąć "Niebieskich" w tabeli. Oznacza to, że Lechia musi wygrać dwa pozostałe mecze do końca sezonu, a Ruch nie może zdobyć nawet jednego punktu. Może też walczyć o czwarte miejsce w tabeli i liczyć na to, że Ruch nie dostanie licencji UEFA.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki