Przyjechała Pani do Darłowa na Bałtyk Festiwal Media i Sztuka. Jakie wrażenia?
Jestem tu pierwszy raz i przyjechałam na festiwal z ogromną przyjemnością. Cieszę się, że organizatorzy tego przedsięwzięcia mnie gdzieś zauważyli i zaprosili. Udało mi się przyjechać do Darłowa nawet dzień wcześniej, aby się zachwycić tym nadmorskim kurortem, jego plażą i słońcem. Ten pobyt będzie mi się kojarzył z wszystkim, co najprzyjemniejsze.
Telewidzowie kojarzą Panią z Magdą Karwowską, którą zagrała Pani w "Czterdziestolatku"...
Tak. Nawet pani Maria Czubaszek mówiła, że na którymś z kanałów telewizyjnych znów leci "Czterdziestolatek". Nas wszystkich - uczestników tej produkcji - to bardzo cieszy, bo jest tylko kilka kultowych seriali z okresu PRL-u. Do nich zalicza się "Czterdziestolatek" i jest nam bardzo miło, że się nie zestarzał. A wręcz przeciwnie: jest jak stare dobre wino, ciągle jest oglądany i ciągle jest złakniony przez widzów. Fenomen tego serialu polega na tym, że są w nim tematy uniwersalne, które pomimo zmiany epoki, zmiany ustroju, zmiany wieku ciągle są aktualne. Każdy może w nim odszukać jakąś słabość, jakiś problem - przedstawione w takim krzywym zwierciadle. To piękne, że każdy odcinek jest poświęcony innemu tematowi, a są ci sami bohaterowie.
Spodziewała się Pani, że ten serial będzie tak uniwersalny?
Nie. Zresztą nikt nie wie, gdy się kręci film, czy to będzie klapa, czy hit. Dopiero po latach okazuje się, jak to naprawdę jest. Siła "Czterdziestolatka" polega też na tym, że jest to dokument epoki gierkowskiej, którą nie wszyscy pamiętają. W pewnych momentach jest on niemal paradokumentalny, bo pokazuje rzeczywistość, która była. Teraz ogląda go już trzecie pokolenie, ale młodzież nie rozumie często, o co właściwie chodzi. Często słyszę: "Dlaczego załatwialiście to i to? Nie prościej było to kupić?". Tłumaczę, że inaczej się nie dało, że nie można było wyjechać za granicę, bo nie mieliśmy paszportów. I to jest piękne, że dzięki temu oni penetrują minioną epokę i ustrój.
Ile z Pani prawdziwej jest w serialowej Magdzie Karwowskiej?
Nic poza zewnętrznym wyglądem fizycznym. Magda jest stworzona od podstaw przez scenarzystę i ja się w nią dokładnie wcieliłam. Z tym graniem to jest tak, że aktorzy amatorzy się powielają, bo brak im warsztatu aktorskiego. Jeżeli chodzi o mnie - Annę Seniuk - to w realnym życiu jestem całkiem inną osobą niż serialowa Magda.
Jakie ma Pani plany zawodowe?
Przyznam się Panu, że dużo pracuję. Można mnie oglądać w Teatrze Narodowym w Warszawie. Niedawno odbyła się premiera z Januszem Gajosem pt. "Udręka życia". To trzyosobowa sztuka z Włodzimierzem Pressem. Czyli też dwóch bohaterów serialowych spotkało się ze mną na planie i razem gramy. Ponadto wróciłam z tourneé z córką, która jest wybitną altowiolistką i mamy taki wspólny koncert "Ja o teatrze", a ona to oprawia suitami Bacha. I jeszcze mam studentów Akademii Teatralnej, których uczę.
Ma Pani czas na taki prawdziwy urlop?
Mam, tu w Darłowie cały jeden dzień. Zawsze też staram się na trochę wyrwać, bo od niedawna mam swoją chatkę około 400 km od Warszawy. Do najbliższej osady jest od niej około 3 km. Czyli tam się całkowicie odcinam od pracy i wyciszam.
Czy port jest dobrym miejscem na festiwal?
Jak najbardziej tak, czego dowodem jest to, że mamy słoneczną pogodę, a turyści rezygnują z plażowania, aby wziąć udział w tej imprezie. To wielka atrakcja i piękna wizytówka dla Darłowa, że jest w stanie przygotować takie przedsięwzięcie, zorganizować je i udźwignąć. Wyobrażam sobie, że coś takiego musiało wymagać wiele wysiłku.
Rozmawiał Tomasz Turczyn
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
