Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrea Anastasi, trener Lotosu Trefla Gdańsk: Ja i klub jesteśmy małżeństwem [ROZMOWA]

Patryk Kurkowski
Tomasz Bolt/Polskapresse
Andrea Anastasi, trener siatkarzy Lotosu Trefla, opowiada nam o wyzwaniu, jakiego się podjął w Gdańsku oraz o reprezentacji Polski.

Po wielu latach wrócił Pan do prowadzenia drużyny klubowej. Skąd taka zmiana?
W pewnym momencie uznałem, że chcę coś zmienić. Miałem interesujące propozycje z niektórych reprezentacji, zanim przyjąłem ofertę z Gdańska, ale czasami przychodzi taki moment, że chyba powinieneś coś zmienić w swojej karierze. A to była dla mnie dobra okazja. W klubie musisz przez cały sezon pracować jak najlepiej. To nie jest tak jak w reprezentacji, że dostajesz zawodników, masz kilka tygodni, a potem grasz. To jest naprawdę wielka różnica. A ja mam sporo pomysłów. Poza tym jest to wielkie wyzwanie dla mojej kariery, dla mnie. Chcę nadal się rozwijać, nie chcę się zatrzymać. Może w przyszłości jeszcze wrócę do prowadzenia jakiejś drużyny narodowej, bo naprawdę kocham reprezentacyjne rozgrywki.

Musiało Panu bardzo zależeć na pracy w Polsce. Prezes Piotr Należyty powiedział, że nie był Pan tak drogi, jak się wszyscy spodziewali.
(śmiech) Wiesz dokładnie, że kocham pracować w Polsce. Teraz jest dla mnie łatwiej, bo znam bardzo dobrze PlusLigę, znam też ludzi i zespoły. To wielka motywacja dla mnie i zarazem ekscytujące wyzwanie.

Trudniej jest prowadzić drużynę w klubie?
Nie. W reprezentacji zawsze walczysz o to, aby coś wygrać, aby zdobyć medal. Poza tym rozmawiasz z dziennikarzami tak jak ja teraz z tobą, ale przy drużynie narodowej jest ich znacznie więcej (śmiech). To jest zupełnie inna praca. W klubie masz możliwość pracy nad umiejętnościami drużyny, nad jej zgraniem i masz na to zdecydowanie więcej czasu. To jest inna praca, ale siatkówka nadal jest taka sama. Moją motywacją jest teraz udowodnić coś sobie. Chcę pomóc zawodnikom się rozwinąć.

Ale w reprezentacji nie ma budżetu, nie ma tak dużych ograniczeń w doborze siatkarzy.
Tak. I to jest naprawdę dobre (śmiech), ponieważ wybierasz zawodników, których chcesz. Możesz wybrać siatkarzy, ale z drugiej strony nie oznacza to, że będziesz miał najlepszy zespół, ponieważ w reprezentacji nie na każdej pozycji możesz mieć świetnego siatkarza. Prowadzenie reprezentacji jest bardzo interesujące, ale nieco inne.

W ciągu roku, a właściwie kilku miesięcy, jest Pan w stanie stworzyć w Gdańsku drużynę?
Wierzę, że tak. Mamy przed sobą jedno wyzwanie. To test dla mnie, ale i dla klubu, bo jesteśmy małżeństwem przez najbliższy rok. To było bardzo ważne dla mnie, ponieważ nie chciałem podpisywać długiego kontraktu. Jeśli nie będę się czuł tutaj dobrze albo klub ze mną, to nie będzie walki. To jest dobry test pomiędzy mną a klubem. Jeśli sytuacja będzie dobra, jestem gotowy podpisać kontrakt. Tak jest najlepiej.

Bez trzech zawodników trudno przygotować się do sezonu?
Nie. Jesteśmy zespołem, a pomagają nam juniorzy. Wierzę, że to jest bardzo ważne również dla nich. Mają bowiem okazję trenować z pierwszym zespołem.

Jaki jest cel drużyny na nadchodzący sezon? Awans do play-off czy może coś więcej?
Bądźmy szczerzy. Wiemy, jaki jest budżet oraz jaki daje nam poziom i możliwości. Naszym celem jest awans do fazy play-off. Cel, jaki ja stawiam zawodnikom, to walka w każdym meczu i próba urwania punktów najlepszej czwórce. W poprzednim sezonie nie udało się tego osiągnąć. Nie mówię o zwycięstwach nad Skrą Bełchatów czy Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Po prostu będziemy starali się zdobyć jakieś punkty w meczach z najlepszą czwórką.

W zespole ma Pan jedynego reprezentanta Polski - Mateusza Mikę. Jest Pan zaskoczony jego dobrą postawą i tym, że znalazł się w składzie na mistrzostwa?
Cieszę się, że mam w zespole Mateusza. Jego postawa absolutnie nie jest dla mnie zaskoczeniem. Kiedy przychodziłem do Gdańska, to pierwszym zawodnikiem, którego chciałem mieć w zespole, był właśnie Mateusz. Natychmiast powiedziałem jego menedżerowi, żeby nie puszczał go do Skry Bełchatów czy Asseco Resovii Rzeszów, żeby dał mi tego zawodnika, bo na pewno nam mocno pomoże. Przed rokiem Mateusz podjął najlepszą decyzję w karierze, bo wyjechał do Francji. To zmieniło jego karierę.

Oglądał Pan ostatnio mecze reprezentacji Polski w memoriale Wagnera. Co Pan sądzi o dyspozycji naszej drużyny?
Byłem w Krakowie przez dwa dni. To było naprawdę interesujące. Poza tym niesamowity był ten tłum i hala. To jest dla mnie naprawdę dziwne za każdym razem, że mecze drużyn narodowych są tak ekscytujące. Dla reprezentacji Polski to był dobry turniej. Mieli co prawda problem na początku w pierwszym meczu z Bułgarią [2:3 - przyp. red.], ale w kolejnym zagrali lepiej [z Chinami 3:0 - przyp. red.], a w ostatnim z Rosją jeszcze lepiej [3:2 - przyp. red.]. To jest ważne, że z dnia na dzień prezentowali się lepiej. Wierzę, że tak jak zawsze mają spore szanse na zdobycie medalu. Oczywiście to nie będzie łatwe, co powtarzam za każdym razem. To jest bardzo trudne zadanie, ale wierzę, że są w stanie go zdobyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki