Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja DB: Tani podręcznik. Używane powrócą do łask. Jest rozporządzenie ministra

Anna Mizera-Nowicka
To ostatni rok, gdy rodzice nie mają wyboru i muszą kupować dla swoich pociech zupełnie nowe podręczniki - tak zapowiada Ministerstwo Edukacji Narodowej. Zgodnie ze zmianami w rozporządzeniu, które wprowadziła minister Krystyna Szumilas w czerwcu tego roku, wydawnictwa nie będą mogły już co roku wprowadzać nowych wersji swoich książek.

W sierpniu i we wrześniu wiele rodzin przerosły wydatki związane z zakupem nowych podręczników, które są konieczne ze względu na wprowadzone zmiany programowe. Jak policzyli związkowcy z gdańskiej Solidarności, za zestaw podręczników, przybory szkolne, plecak i strój na zajęcia wychowania fizycznego trzeba było zapłacić od 800 do 1 tys. zł. Same książki to koszt rzędu nawet 500 zł.

- Mam syna w czwartej klasie i córkę w pierwszej liceum. Oboje muszą mieć nowe książki. Nie kupiłam jeszcze wszystkich, a już wydałam 500 zł. Nie wiem, jak mają to udźwignąć najubożsi - mówi Elżbieta Szydłowska.

MEN zapowiada jednak, że od przyszłego roku będzie już lepiej.

- Minister wprowadziła zmiany w rozporządzeniu, na podstawie którego wydawcy nie mogą już składać wniosków o drobne modyfikacje w podręcznikach wcześniej niż po upływie trzech lat - mówi Paulina Klimek, zastępca rzecznika prasowego MEN. - Ma to ułatwić obrót tańszymi, używanymi książkami - zaznacza.

Do tej pory część wydawnictw wprowadzała na rynek nowe książki co roku, zmieniając w kolejnych edycjach jedynie podpisy pod zdjęciami i przestawiając rozdziały, by zyskać większe profity ze sprzedaży.

Wydawanie podręczników stało się wielkim biznesem

Z Wojciechem Książkiem, przewodniczącym Sekcji Regionalnej Oświaty w NSZZ Solidarność, rozmawia Anna Mizera-Nowicka

Czy zmiany w rozporządzeniu minister edukacji narodowej Krystyny Szumilas poprawią sytuację finansową rodziców, których dzieci chodzą do szkół?

Pomysł, by szkoły nie mogły wprowadzać nowych podręczników nie częściej niż raz na trzy lata, zaproponował już minister Roman Giertych. Na pewno takie rozwiązanie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rodziców. Bo nauczyciel co roku nie będzie mógł już wybierać nowego zestawu książek szkolnych, co z punktu widzenia interesu szczególnie rodzin wielodzietnych ograniczy koszty ich zakupu.

Z czego wynika tak częste wprowadzanie nowych książek do szkół?

Szacuje się, że rynek podręczników szkolnych w Polsce sięga miliarda złotych, czyli jednej trzeciej czy jednej czwartej całego rynku. Jeden podręcznik może przynieść zysk rzędu nawet 100 tys. zł. Przez to wydawanie książek stało się biznesem. Dlatego można mówić o presji na zmiany programowe, które tym samym wprowadzają nowe podręczniki. W moim odczuciu obecne zmiany wprowadzono zbyt szybko.

Czy program zmienia się tak bardzo, że konieczne są wciąż nowe książki?

W moim odczuciu nie. Z biologii, fizyki czy geografii treści, których uczą się uczniowie, za bardzo się nie zmieniają. Są ewentualnie pewne przesunięcia. A zdarzało się tak, że wydawnictwa zmieniały kilka akapitów w książkach, by wprowadzić na rynek zupełnie nowe egzemplarze. Kiedyś zresztą recenzje na temat podręczników wydawali rzeczoznawcy ministerstwa. Teraz większa odpowiedzialność za wartość merytoryczną książek położona jest na samych wydawcach.

W jaki sposób nauczyciele wybierają książki? Czy marketing danego wydawnictwa może być kluczowy w podejmowanych przez nich decyzjach?

Znam sytuacje, gdy wydawnictwa oferowały dwa gratisowe podręczniki za zakup 30. Bywało nawet w latach 90., że za wybór książek oferowano jakieś czajniczki czy inne gadżety dla nauczycieli. Dziś nie ma na to miejsca. Wciąż jednak na decyzję nauczycieli mają wpływ np. załączone do książek pomoce naukowe, czyli płyty CD z dodatkowymi ćwiczeniami, jakieś tablice aktualizujące materiał, ale i obudowa zestawów. Nie ma też co ukrywać, że nauczyciele kierują się często renomą danego wydawnictwa. Jeśli sprawdziło się wcześniej, to sądzą, że i tym razem spełni swoją rolę. Trudno mi oceniać, jaką rolę dla nauczycieli odgrywa cena książki.

Czy szkolne kiermasze książek mogą być także dziś popularne?

W dużej mierze to zależy od jakości książki. Jeżeli ma istnieć rynek wtórny, to książki powinny raczej być szyte, a nie klejone. Nie mogą być wykonane z najtańszego, nietrwałego materiału. Muszą wytrzymywać kilka lat. To nie zawsze wydawcom się opłaca.

A czy dziś uczniowie szanują książki?

Książka musi mieć pewien wymiar estetyczny, oprawę, specyficzny zapach, by dziecko darzyło ją szacunkiem. Niestety, niektóre z obecnych podręczników bardziej przypominają komiksy niż książki. I tak też młodzi ludzie z nimi się obchodzą.

Dlaczego musimy tak dużo wydawać na podręczniki? Czy można to zmienić? ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI! Czekamy na Wasze opinie w Komentarzach!

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki