18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera Stella Maris. Proces nie zakończy się przed jesienią

Łukasz Kłos
Główny proces w sprawie afery wokół kościelnego wydawnictwa Stella Maris toczy się przed Sądem Okręgowym już od blisko sześciu lat. Prokuratura zarzuca oskarżonym wielomilionowe defraudacje
Główny proces w sprawie afery wokół kościelnego wydawnictwa Stella Maris toczy się przed Sądem Okręgowym już od blisko sześciu lat. Prokuratura zarzuca oskarżonym wielomilionowe defraudacje P. Świderski/archiwum DB
Podczas ostatniej rozprawy obrona próbowała obalić jeden z istotnych dowodów prokuratury - ekspertyzę z plików elektronicznych zawierających rozliczenia finansowe.

Nagły zwrot w procesie dotyczącym głośnej afery wokół kościelnego wydawnictwa Stella Maris. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Gdańsku kończył przesłuchania ostatnich świadków w sprawie. Tymczasem jeden z obrońców zgłosił niedawno wnioski o przesłuchanie nowych osób. Choć część z nich sąd wczoraj odrzucił, argumentując, że nie wniosą nic do śledztwa, to jednak dziesięć osób zostało już wezwanych na przesłuchanie.

Obrona poprosiła też sąd o zgodę na poddanie weryfikacji przez niezależnego eksperta części z opinii biegłych wykonanych na zlecenie prokuratury. Chodzi o te ekspertyzy, które dotyczyły zabezpieczonej przez śledczych dokumentacji elektronicznej. W głównej mierze były to pliki zawierające dokumenty związane z rozliczaniem umów zawieranych z oskarżonymi. Sąd przesłuchał wczoraj nowego eksperta.

Zadaniem biegłego była ocena, czy jego poprzednik działał "zgodnie ze sztuką" oraz czy prawidłowo wykonał kopie plików (co do zasady biegli nie pracują na oryginalnym materiale elektronicznym).

Biegły zeznał wczoraj, że wcześniejsza ekspertyza została wykonana w oparciu o nieprawidłowo zabezpieczony materiał.
- Zabezpieczenie polegało na zwyczajnym skopiowaniu wybranych plików z serwera. Tymczasem dane powinny zostać zabezpieczone poprzez sporządzenie obrazu dysku bez uruchamiania urządzenia, co miało miejsce - zeznał przesłuchiwany ekspert.

Na pytanie sądu, czy takie postępowanie z elektronicznym nośnikiem mogło wpłynąć na samą treść badanych plików, biegły odpowiedział, że to mało prawdopodobne. - Powoduje jednak zmianę właściwości plików, np. daty ich modyfikacji czy ostatniego dostępu - tłumaczył informatyk.

Zaznaczył też, że w takiej sytuacji pewność co do autentyczności treści analizowanych plików można uzyskać tylko poprzez porównanie ich z oryginałami.

W procesie na ławie oskarżonych zasiedli: ks. Zbigniew B. (były szef Stella Maris) oraz związany z wydawnictwem Tomasz W., a także Janusz B. i Konrad K. - obaj prowadzący firmy konsultingowe. Ciążą na nich zarzuty m.in. przywłaszczenia mienia ponad 20 spółek na kwotę ponad 67 mln zł oraz prania pieniędzy.

[email protected]

Więcej na ten temat przeczytasz kupując e-wydanie gazety

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki