Czy w Pana długiej i bogatej karierze koszykarskiej był mecz z taką końcówką?
Pogrzebałem sobie w pamięci i jeden czy dwa takie mecze chyba były, ale nie potrafię nawet powiedzieć, które konkretnie. Raz byłem w roli odrabiającego, raz traciłem przewagę, choć różnica nie była tak duża jak w Sopocie. Poniedziałkowy mecz na pewno pokazał, że zawsze trzeba wierzyć do końca w zwycięstwo, nawet jak nic nie wychodzi. Trefl był wybity ze swojej gry przez trzydzieści kilka minut, a złapał rytm dopiero w czwartej kwarcie. Niesamowite.
Co siedzi w głowie koszykarza, który w krótkim czasie musi odrobić sporą stratę?
Często gracze się gotują przez to, że nie idzie, frustrują się prostymi błędami. W takich sytuacjach trzeba mocno wierzyć, ale nie na zasadzie, że ja wezmę piłkę i wszystko zrobię sam, tylko szukać kolegi na otwartej pozycji i kreować grę pod zespół. Gdy wytworzymy czystą pozycję do rzutu dla kogoś innego, większa jest szansa, że będą punkty. W poniedziałek Adam Waczyński przez większość meczu był bardzo dobrze kryty, po czym w końcówce dostał od kolegów kilka dobrych zasłon, wychodził, dostawał piłkę w tempo i przywrócił Trefl do gry.
Jakie szanse daje Pan Treflowi w starciu z obrońcami tytułu?
Stelmet ma na pewno dłuższą ławkę i więcej doświadczonych zawodników, którzy grali o najwyższe cele. Nieprzypadkowo grali przecież w Eurolidze. Niemniej, dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?