Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Owen, trener Lechii Gdańsk: Po straconym golu przestaliśmy grać. Teraz szansa na rehabilitację

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
Lechia Gdańsk po fatalnym meczu przegrała u siebie z Koroną Kielce 0:5. Taka postawa na boisku oraz wynik, to wstyd i kompromitacja.

- Po trzech dobrych meczach jestem bardzo rozczarowany takim występem. Nie taka nasza gra miała wyglądać. 20 minut był dobre w naszym wykonaniu, mieliśmy więcej strzałów i jakości. Po straconej bramce przestaliśmy grać. zmieniliśmy taktykę i sposób gry w drugiej połowie, żeby inaczej wyglądał środek pola. Najłatwiej zmienić zawodników, a ja chciałem, żeby wyszli na boisko i zaczęli grać w inny sposób - powiedział Adam Owen, trener Lechii.

Biało-zieloni fatalnie grają w defensywie, a dowodem na to jest strata aż ośmiu goli w dwóch ostatnich meczach ligowych.

- Nie mogę się z tym nie zgodzić. Od meczu z Zagłębiem byliśmy nie do przejścia, ale wszystko się posypało i teraz musimy wrócić do podstaw, żeby odbudować linię defensywną - ocenił szkoleniowiec biało-zielonych.

Przed Lechią teraz mecz derbowy z Arką w Gdyni. To już w piątek, więc nie ma wiele czasu na wyeliminowanie błędów.

- Trener jest odpowiedzialny za wyniki. Rozmawiałem po meczu w szatni z zawodnikami i oni też biorą na siebie odpowiedzialność. Następny mecz będzie idealną szansą, żeby się zrehabilitować. Zabrakło nam koncentracji, właściwych decyzji i wynik jest, jaki jest. Moi zawodnicy doskonale wiedzą jak zagrali, ale ja im ufam. Mogę dać im szansę, aby naprawili błędy albo wymienić kilka słabszych ogniw - podsumował Owen.

TOP sportowy: zobacz hity internetu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki