Miałeś wiele sytuacji bramkowych w meczu z Jagiellonią, a zdobyłeś tylko jednego gola. Zabrakło doświadczenia, zimnej krwi czy czegoś innego?
- Jeśli chodzi o doświadczenie, to był mój bodajże 14 występ w ekstraklasie, ale dopiero trzeci od początku. Czego zabrakło? Trudno mi to tak na gorąco ocenić, ale myślę, że luzu, pewności siebie i wyrachowania. Myślę, że mogłem strzelić dwie, trzy bramki. Tak się jednak nie stało i jest mi z tym bardzo źle, że zmarnowałem tyle sytuacji. I dlatego nie mam takiej radości z jednego strzelonego gola.
Potrafisz się znaleźć w sytuacjach strzeleckich w polu karnym...
- Nie mam z tym problemu. I w zasadzie nigdy nie miałem. Tak już było od gry w juniorach, że dochodziłem do tych sytuacji bramkowych. W meczu z Jagiellonią było tak samo.
To drugi mecz z rzędu, po spotkaniu z Lechem, w którym nie wykorzystałeś kluczowej sytuacji. Teraz bardziej Ci żal tej pierwszej czy może ostatniej, która mogła dać wyrównanie?
- Ciężko powiedzieć. Schodząc z boiska, w głowie miałem cały czas tę ostatnią sytuację. Niepotrzebnie może wracam do historii, ale w meczu z Lechem uderzyłem wewnętrzną częścią stopy, a koledzy potem mówili, że mogłem podawać. Trochę mi to w głowie zostało. Normalnie skończyłbym to inaczej, a tak źle ułożyłem nogę.
Przy tej pierwszej sytuacji piłka Ci podskoczyła na nierówności?
- Ciężko mi powiedzieć. Nabiegałem na piłkę, chciałem ją splasować do ziemi i wpakować ją do bramki, ale poleciała gdzieś obok.
Przy tej sytuacji można było odnieść wrażenie, że była tak wyśmienita, a podanie Deleu tak dokładne, że już przed strzałem czułeś się jak zdobywca gola?
- Takich sytuacji w innych meczach czy na treningach było mnóstwo i z reguły kończyłem je golami. Tym razem piłka nie chciała wpaść i posłałem ją nad bramką.
Będzie Ci się ten mecz śnił po nocach?
- Nie. Na pewno muszę wyciągnąć wszelkie pozytywy, jakie były, i chcę o tym meczu szybko zapomnieć.
Nie brakowało opinii, że gdyby takie sytuacje miał Tomasz Frankowski, to już w pierwszej połowie zaliczyłby hat-tricka. Co o tym sądzisz?
- Być może. Tomek Frankowski jest na pewno na tę chwilę trochę lepszym piłkarzem ode mnie. Nie zostaje mi nic innego jak trenować dalej i starać się, abym w przyszłości był lepszy od niego.
Czujesz się winny, że Lechia przegrała mecz z białostocką Jagiellonią?
- Na pewno tak. Koledzy pomagali, stworzyli mi pięć sytuacji, a ja strzeliłem tylko jednego gola. Napastnik w ekstraklasie, mając tyle dobrych okazji, powinien jednak zdobywać więcej bramek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?