Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

21 lat więzienia za 77 ofiar. Breivik ubolewał, że nie zabił więcej ludzi...

Henryk E. Malinowski
21 lat więzienia połączonego z więzieniem prewencyjnym - w praktyce dożywocie. Taki wyrok krótko po godzinie 10 ogłosiła w Oslo sędzia pani Wenche Arntzen w procesie terrorysty Andersa Behringa Breivika. Breivik na koniec dostał prawo głosu, które wykorzystał do tego, aby po raz kolejny stwierdzić, że nie uznaje tego sądu, ustanowionego przez nielegalny jego zdaniem rząd. Terrorysta utrzymuje, że działał w obronie koniecznej, ponieważ chce obronić Norwegię przed islamizacją społeczeństwa i prowadzi walkę przeciwko wielokulturowości. Jego zdaniem, Oslo będzie zdominowane przez muzułmanów już za 30 lat.

Wizja Breivika zawiera także oczyszczenie społeczeństwa z obcych elementów, zwłaszcza islamskich. Breivik chciałby przymusowo deportować wszystkich muzułmanów z Norwegii oraz ustanowić niejako obozy, w których kobiety norweskie rodziłyby tylko czysto rasowych osobników.

Breivikowi wyłączono mikrofon, ale wysłannik "Dziennika" siedzący w pobliżu usłyszał wraz z innymi, że terrorysta wyraził ubolewanie, że nie zabił więcej ludzi. Sala nr 250, wypełniona przedstawicielami mediów i osób poszkodowanych, zareagowała głośnymi wyrazami oburzenia. Podobna reakcja miała miejsce, gdy Breivik po zdjęciu kajdanek przed rozpoczęciem obrad sądu wykonał zaciśniętą pięścią wymyślony przez siebie gest pozdrowienia ekstremistów, jako żywo przypominający niesławne "Heil Hitler!". Breivik był jednak całkowicie zadowolony z wyroku i uśmiechnął się z satysfakcją. W ten sposób może w dalszym ciągu twierdzić, że jest politykiem, choć używa ekstremalnych środków w celu osiągnięcia swych celów politycznych.

Trwający trzy miesiące proces zrodził jednak wiele wątpliwości co do poczytalności Breivika. Wkrótce po aresztowaniu został poddany badaniom psychiatrycznym przez zespół biegłych. Ich raport konkludował, że Breivik cierpi na schizofrenię paranoidalną oraz dysfunkcję społeczną. Nie mógł być on zatem skazany na zwykłe więzienie, tylko przymusowe leczenie psychiatryczne. Takowe nie może jednak trwać dłużej niż 10 lat. Raport wywołał gwałtowne kontrowersje w społeczeństwie.

Breivik szczegółowo planował zamach przez 6 lat, dokonał rzezi na młodzieży z wyjątkowym okrucieństwem, zachowując przy tym stoicki spokój i wyrachowanie. Ponadto napisał on dobrą angielszczyzną manifest liczący 1500 stron, będący rodzajem kompendium ideologicznego ekstremistów antyislamskich. Choć większość tego dzieła była przepisana od tzw. Fjordmana, ideologicznego "guru" Breivika, to tekst ten nie nosił oznak, że stworzył go szaleniec. Dzieło nosi - nawiasem mówiąc - tytuł "2083 - Europejska Deklaracja Niepodległości". Data ta nie jest przypadkowa, ponieważ jest to czterechsetna rocznica odsieczy wiedeńskiej, w rezultacie której król Jan III Sobieski położył tamę inwazji Turków, a co za tym idzie grożącej Europie fali islamu.

W odpowiedzi na tę krytykę powołano nowy zespół biegłych, który stwierdził, że Breivik był w pełni władz umysłowych w chwili popełniania zbrodni. Raport ten satysfakcjonuje rodziny ofiar i osoby poszkodowane, które przeżyły zbrodniczy atak Breivika. Dwa sprzeczne ze sobą raporty spowodowały, że prokuratura znalazła się pod ogromną presją społeczną. Ostatecznie przychyliła się do argumentacji pierwszego zespołu biegłych i wniosła o poddanie Breivika przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu. Obawiał się on, że "uznany zostanie za wariata", a nie za działacza politycznego. Projekt Breivika polegający na deportacji muzułmanów na zawsze nosiłby piętno szaleńca.

Ogłoszony wyrok zadowala 90 proc. Norwegów. - Breivik jest poczytalny w sensie prawnym. Społeczeństwo norweskie uważa, że musi on być pociągnięty do odpowiedzialności za swoje czyny - powiedział Jan Olav Egeland, komentator polityczny dziennika "Dagbladet" w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego". Premier Jens Stoltenberg w wywiadzie dla telewizji państwowej NRK wyraził dumę z faktu, że cały proces odbył się w godnych formach i że zwyciężyło państwo prawa, a godność poszkodowanych nie ucierpiała, choć sprawa była ekstremalnie trudna i delikatna.

Breivik spędzi jednak resztę życia w komfortowych warunkach. Skandynawskie więzienia znane są ze swoich wysokich standardów. Breivik nie będzie traktowany gorzej, choć skala jego zbrodni porównywalna jest z aktami hitlerowskich mordów popełnionych podczas II wojny światowej na ludności cywilnej. Zamachowiec będzie w praktyce odsiadywał karę w prywatnym więzieniu, będącym wydzieloną częścią zakładu karnego Ila pod Oslo. Będzie miał do dyspozycji dwie czyste i jasne cele po 9 m kw., z których jedna jest siłownią połączoną z pokojem do pracy. Jest w niej laptop, ale bez połączenia z internetem. Breivik będzie się mógł kontaktować z innymi więźniami, ale w ograniczonym zakresie. Jego korespondencja będzie ściśle kontrolowana, ale będzie mógł otrzymywać listy, odpowiadać na nie, czytać prasę i oglądać telewizję na nowoczesnym telewizorze LED. Kierownictwo więzienia jest zaskoczone i zakłopotane ilością wyrazów sympatii i poparcia w listach do mordercy. Od zeszłego roku nadeszło ich około 1200. Zawierają one wyrazy poparcia nie tylko dla ekstremalnej ideologii antyislamskiej Breivika, ale także i jego czynów. - Breivik ma w samej Norwegii ok. 12 - 15 tys. sympatyków. Najbardziej szokuje, że wielu z nich uważa go za mięczaka i twierdzi, że powinien był posunąć się znacznie dalej - poinformował w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Lars Gule, naukowiec i filozof Uniwersytetu w Oslo, zajmujący się ideologią ekstremalną i ruchami skrajnie prawicowymi.

Sam Breivik nie planuje przyszłości na wolności: - Mój klient pogodził się z ewentualnością spędzenia reszty życia w więzieniu i nie oczekuje rychłego zwolnienia - powiedział adwokat Breivika Tord Jordet. Breivik planuje poświęcić czas w więzieniu na pisaniu książek oraz studiach politycznych.

Sprawa Breivika nie kończy się jednak wraz z wyrokiem. Rząd i wiodąca Partia Pracy Stoltenberga poddana została w zeszłym tygodniu druzgocącej krytyce. Opublikowany raport komisji 22 lipca stwierdził totalne załamanie się systemów zabezpieczenia przed terroryzmem. Policja i służby specjalne zostały wymienione jako winne. W rezultacie społeczeństwo obciąża rządzącą Partię Pracy za niedociągnięcia, które doprowadziły do tragicznej śmierci 77 osób. Wyborcy natychmiast zareagowali na ustalenia komisji. Najnowsze sondaże pokazują gwałtowny przyrost zwolenników Prawicy - 37,5% oraz skrajnie prawicowej Partii Postępu - 12-16%. Przyszłoroczne wybory parlamentarne mogą wygrać partie prawicowe. Może to oznaczać odsunięcie od władzy Partii Pracy, rządzącej krajem niemal nieprzerwanie od 80 lat. Jedno jest pewne - norweska socjaldemokracja i państwo gwarantujące obywatelowi bezpieczeństwo będzie przechodziło w najbliższej przyszłości dogłębne zmiany. Breivik nigdy nie wyjdzie na wolność - a jeśli tak, to nie będzie to ta sama Norwegia, w której dokonał nieudanego zamachu stanu.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Breivik zabijał tylko dla siebie

Z Janem Gołębiowskim, psychologiem kryminalnym, rozmawia Marcin Mindykowski

Anders Breivik został uznany przez sąd za poczytalnego. Co to właściwie oznacza?
W sensie prawnym poczytalny jest ten, kto potrafi zrozumieć znaczenie swojego czynu i pokierować swoim zachowaniem. Często problemem jest określenie, gdzie kończy się zaburzenie osobowości - które poczytalności nie zdejmuje - a gdzie zaczyna się choroba psychiczna - która ją znosi. Sąd uznał Breivika za osobę zaburzoną osobowościowo, czyli mającą "nieprawidłowy" charakter, ale zdrową w sensie psychiatrycznym, psychicznym.

On sam twierdził, że uznanie go za chorego byłoby dla niego najgorsze - bo odebrałoby rangę jego czynowi.
Tak, bo znaczyłoby, że jego manifest to wytwór choroby. A uz-nanie go za poczytalnego, osobę psychiatrycznie - choć nie społecznie - normalną, pozwala mu twierdzić, że jego manifest miał logiczny, racjonalny sens, tylko społeczeństwo go nie doceniło, nie poznało się na nim. Ale to nie wariactwo, tylko inny punkt widzenia. W tym sensie uznanie Breivika za poczytalnego dowartościowało go.

Breivik do końca czuł dumę ze swojego czynu i mówił, że zrobiłby to jeszcze raz. To typowe dla masowego zabójcy?
Masowi i seryjni zabójcy dzielą się na co najmniej dwa typy: sprawców zorganizowanych i zdezorganizowanych. Breivik na pewno należy do tej pierwszej grupy. Takie osoby są dumne z tego, co zrobiły, chętnie o tym opowiadają, mają też tzw. parcie na szkło. Co charakterystyczne, Breivik nie podjął próby samobójczej i nie prowokował policji, żeby go zastrzeliła - co robi wielu masowych zabójców. Był ostrożny, dał się zatrzymać, a więc chciał zachować życie.

Możemy mu wierzyć? Na procesie mówił, że jest członkiem międzynarodowej organizacji templariuszy, której istnienia nie potwierdzono.
Wszystko, co sprawcy mówią po zatrzymaniu, na przesłuchaniach i w sądzie - zwłaszcza jeśli proces jest medialny - trzeba traktować z dużym dystansem. Niezależnie od tego, czy chodzi o sprawcę włamania do kiosku czy zabójstwa, działa tu mechanizm autoprezentacji, manipulacji opinią publiczną i wymiarem sprawiedliwości. W wypadku Breivika mogą być to też urojenia, np. wielkościowe. Niektórym zaburzonym wydaje się, że są Napoleonami, innym, że są templariuszami.

A co z emocjami? Obce było mu współczucie dla ofiar, ale płakał podczas odtwarzania swojego politycznego filmu.
Emocje osób zaburzonych psychicznie są niedostosowane do emocji normalnych ludzi. Psychopaci najczęściej emocje przeżywają w stosunku do własnej osoby. Krzywda innych nie budzi u nich współczucia, nie dostrajają się z emocjami ofiary. Traktują innych ludzi instrumentalnie, wyłącznie do realizacji swoich celów. Ale kiedy im coś się dzieje, bardzo to przeżywają - zwłaszcza że często są narcystyczni. To więc typowe, że kiedy Breivik zapłakał, to zapłakał nad sobą.

Na ile sam wierzy w treść swojego manifestu - sprzeciw wobec zalewu marksizmu, wielokulturowości i islamu?
Wydaje mi się, że treścią tego manifestu równie dobrze mogłoby być coś innego - ratowanie biednych dzieci, sprzeciw wobec zgnilizny moralnej, prostytucji itp. Dla mnie to tylko leitmotiv, polityczna treść, którą opakowuje motywację - coś, co leży głębiej. I stawiam na to, że ona jest silnie związana z je-go osobą i wynika z jego osobistych przeżyć. Uważam, że Breivik odreagowuje nie sytuację polityczną Norwegii, tylko własne niezadowolenie, swoje frustracje, osobiste kryzysy. Podczas procesu były zresztą przesłanki mówiące o tym, że nie układało mu się życie osobiste i zawodowe. I mimo że ubiera to w słowa o tym, że robi coś dla swojego kraju, tak nap-rawdę robi to wyłącznie dla siebie. Ale to opakowanie pozwala mu podnieść samoocenę, wy-wyższać się, dowartościować.

Są szanse, że w 21 lat uda się resocjalizacja Breivika?
Jeśli to są jego zaburzenia osobowości, istnieje bardzo mała szansa, żeby go z tej drogi za-wrócić. Trudno zmienić w 21 lat człowieka, który rozwijał się 33 lata, który jest inteligentny, racjonalizuje. Żeby się zmienił, musiałoby się coś wydarzyć w jego życiu: poznanie kobiety, narodziny dziecka, otarcie się o śmierć. Ale w warunkach więziennych będzie o to trudno.

3 września Jan Gołębiowski będzie ekspertem programu "Zło z bliska" na kanale Crime & Investigation Network Polsat.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki