Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

17 lat fotografuje Festiwal Filmowy w Gdyni. Zebrał kilkaset autografów gwiazd

Ryszarda Wojciechowska
Andrzejowi, niezłomnemu tropicielowi festiwali i dawno zapomnianych kadrów z serdecznościami... Tak podpisał mu zdjęcie Marek Kondrat. A Alina Janowska ułożyła nawet tekścik rymowany: "Oto ja na tle Gdyni, która z kobiet gwiazdy czyni".

Andrzej Gojke, fotoreporter, dziennikarz i fotografik, ma bogatą kolekcję festiwalowych zdjęć z gwiazdami i ich autografami, które są wspomnieniem albo anegdotą o Gdyni. O tych ponad 300 fotografiach z osobistymi wpisami artystów potrafi opowiadać z równie wielką pasją jak o samym fotografowaniu. Pierwsze reporterskie zdjęcie zrobił jako 13-latek - podczas wizyty Fidela Castro w Gdańsku. Żartujemy więc, że po takim bohaterze człowiek jest już potem skazany na gwiazdy.

Wspomina, że kiedy po raz pierwszy u swojego wujka, zawodowego fotografa, zobaczył, jak na naświetlonej kartce papieru pojawia się obraz, wiedział, że od tego się nie uwolni.

O swoim pierwszym gdyńskim festiwalu sprzed siedemnastu lat mówi, że to była wielka frajda znaleźć się nagle wśród gwiazd tak wielkiego formatu i robić im zdjęcia. W ten sposób zaczął tworzyć prywatne archiwum festiwalowe. Wpadł wtedy na pomysł, żeby każde zdjęcie miało autograf, bo to bardziej je "uczłowieczy". Ale po pewnym czasie, kiedy kolega poprosił, aby te fotografie pokazał na wystawie w domu kultury, spojrzał na nie i pomyślał, że to jednak takie trochę dziecinne zbierać autografy z podpisami w stylu: miłemu Andrzejowi, panu Andrzejowi itd. Jeden podpis był czytelny, drugi nie, a wszystkie niewiele wnosiły. Kiedy rozwieszał te zdjęcia, zastanawiał się: co ja z tym zrobię? Komu to zostawię? Przecież ta kolekcja odejdzie razem ze mną. A może warto, żeby ona przetrwała?

I wtedy wymyślił, że każdy artysta, poza autografem, wpisze coś od siebie dla potomnych. Najlepiej, jeśli to będzie wpis o Gdyni, mieście nie tylko z morza, ale festiwalu i gwiazd.

Teraz w tej kolekcji ma kilkaset zdjęć z takimi wpisami. Niektóre sprowadzają się do prostego wyznania: kocham Gdynię. Ale są też wpisy bardzo osobiste, sentymentalne.

Witold Pyrkosz podzielił się takim oto wspomnieniem: "Byłem tu w 1945 roku, bo chciałem zostać marynarzem. Ale czyściłem cegły na budowie kapitanatu portu".

Zofia Czerwińska, festiwalowa rezydentka, zwierzyła się w podpisie: "Gdynia jest moją wielką miłością i cudownym wspomnieniem. Tutaj spędziłam młodość na ulicy Bema i tu byłam w Teatrze Wybrzeże za dyrektora Zygmunta Huebnera. Tu przeżyłam wielką miłość i wielki zawód. W czasie kiedy jestem na festiwalu, idę nad morze i wspominam to wszystko. A mój tatuś, dr Marian Czerwiński był lekarzem okrętowym i pływał na Batorym".

Ryszard Kotys, aktor znany nie tylko z serialu "Kiepscy", napisał o tym, jak grał w filmie "Molo" i mieszkał w Domu Marynarza. A teraz widzi, jak przez ten czas Gdynia wypiękniała.

Maciej Karpiński, dawny dyrektor artystyczny festiwalu, sfotografowany razem z Katarzyną Figurą, umieścił zabawny wpis: "Takie Figury tylko w Gdyni na festiwalu".

Ryszard Horowitz, jeden z najsłynniejszych polskich fotografików, żyjący w USA, będąc jurorem na jednym z festiwali, dał się namówić na sesję w porcie gdyńskim. Horowitz prezentuje się w żółtym kasku na wózku akumulatorowym.

Marian Dziędziel, którego późna, ale prawdziwa kariera zaczęła się od nagrody za najlepszą rolę męską ("Wesele"), a potem worek z nagrodami się rozsypał i były jeszcze dwie następne, taki złożył autograf: "Dziękuję Gdyni, że mi tak sprzyja".
"Kto nie zna Gdyni... życia nie zna..." - podpisał się Jan Nowicki, znawca jednego i drugiego.
Jan Komasa - młode filmowe pokolenie - dziękował jeszcze inaczej: "Dziękuję ci, Gdynia! Za atmosferę radości, w której tak pięknie można powzruszać się na filmach kolegów".

Piotr Adamczyk informował krótko: "Gdynia kocha film. Ja kocham film i Gdynię".
Filip Bajon napisał, że Gdynia to młodość i dojrzałość filmów i jego autorów. A Andrzej Chyra dowcipnie zauważył, że... "Gdynia kołysze. I oby jak najdłużej". Robert Gliński zapewniał, że nie porwał go wiatr od morza, ale porwały go polskie filmy.
Są też zdjęcia i autografy gwiazd, które są już tylko legendą, jak Irena Kwiatkowska, która na 33 festiwalu dostała piękny tort z okazji urodzin. I napisała dedykację, że cudownie było spędzić 96 urodziny w bardzo gościnnej Gdyni.

Ten autograf zdobył już po festiwalu, następnego dnia po gali. Aktorka zaprosiła go do pokoju w hotelu i tam podpisała zdjęcie.
Ale czasami trzeba się nabiegać, żeby dostać wpis. Bywa, że człowiek zostanie potraktowany jak natręt. I sam musi się tak zachowywać, bo życie gwiazd na festiwalu to ciągła bieganina z pokazu na konferencję, na pokaz filmu kolegi, na spotkanie po latach...

I zdarza się, że ktoś w pierwszej chwili odmówi. Tak było z Władysławem Pasikowskim, który znany jest z tego, że się odgania od dziennikarzy i fotoreporterów. Jak wspomina Andrzej Gojke, wtedy zrobił to dość obcesowo. - Ale następnego dnia ktoś mnie zatrzymuje w biegu. Patrzę, a to Pasikowski. I słyszę: - Bardzo serdecznie pana przepraszam za wczorajsze zachowanie. Zachowałem się źle i czuję się z tym głupio. Jeśli pan chce zrobić mi zdjęcie, to proszę bardzo. Poszliśmy na widownię, Pasikowski usiadł w fotelu jak widz i tak zrobiłem mu fotkę, a on ją standardowo podpisał.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki