- Będziemy prowadzić postępowanie z art. 288 kodeksu karnego - informuje sierż. sztab. Emilia Karczewska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Dotyczy on zniszczenia lub uszkodzenia mienia. Zgromadzony materiał dowodowy w postaci nagrań z przebiegu zdarzenia posłuży do ustalenia sprawców oraz świadków.
Za czyn wymieniony w art. 288 grozi do 5 lat więzienia. Postępowanie będzie prowadzone pod nadzorem prokuratury.
- Miasto nie mogło pozostać obojętne na niszczenie swojej własności - tłumaczy Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. - Dorośli ludzie, kiedy popełniają przestępstwo, muszą się liczyć z tym, że poniosą konsekwencje.
Napis "im. Lenina" oraz metalowy model Orderu Sztandaru Pracy zostały usunięte we wtorek przez członków Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Związkowcy tłumaczą, że musieli zrobić porządek przed obchodami 32 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych.
- Nie mogliśmy dłużej patrzeć na Lenina, jego miejsce jest na śmietniku historii - wyjaśnia Piotr Duda, szef Solidarności.
Litery z usuniętego napisu na wysypisko jednak nie trafiły. Nadal są w rękach stoczniowców.
- Prezydent Adamowicz mówi, że Lenin jest jego, więc dostanie go od nas z powrotem - zapewniają związkowcy. - Będziemy mu przynosić po jednej literce na urodziny, imieniny, rocznicę ślubu. Film z usunięcia Lenina też od nas dostanie. Wszystko za pokwitowaniem, żeby potem nikt nie mówił, że coś ukradliśmy.
Niektórzy związkowcy ostrzegają, że prezydent Gdańska nie jest mile widziany na dzisiejszych obchodach podpisania Porozumień Sierpniowych i odsłonięciu pomnika ks. Jankowskiego.
- Jeżeli przyjdzie, może spodziewać się gwizdów, ale chyba zdaje sobie z tego sprawę - dodają związkowcy. - W każdym razie mamy nadzieję, że nie będzie udawał zdziwionego.
Odcięcie liter "im. Lenina" to najbardziej radykalna, jak do tej pory, akcja przeciwników napisu. Wcześniej zasłaniali go flagami z logo Solidarności, obrzucali jajkami i farbą.
Obie strony konfliktu - miasto i związkowcy - przekonują, że walczą o pamięć historyczną. Prezydent Gdańska mówi, że chce, aby Brama nr 2 wyglądała jak w czasie strajków w 1980 r., z kolei związkowcy tłumaczą, że Lenina nigdy nie chcieli i usunęli go, gdy tylko nadarzyła się ku temu sposobność po demokratyzacji systemu politycznego w naszym kraju.
Straty po wtorkowej akcji wyceniono na 21 tys. zł. Miasto prawdopodobnie będzie dążyło do odtworzenia napisu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?