Wybory samorządowe 2014. Nowe twarze w trójmiejskiej polityce. O co walczą?
Marcin Gerwin: Z własnej kieszeni
Działalność Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej rozpoczęła się cztery lata temu.
- Zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby Sopot rozwijał się w sposób bardziej zrównoważony. Okazało się, że potrzebna jest do tego sprawna demokracja, gdyż nawet jeśli masz dobry pomysł na to, jak zmienić Sopot na bardziej ekologiczny, to możesz się rozbić o zamknięte drzwi prezydenta. Wniosek był więc taki, że trzeba zmienić ten system na bardziej demokratyczny - wspomina działacz Inicjatywy Marcin Gerwin.
Wspomina też spotkanie z Mają Grabkowską, dziś najbliższym współpracownikiem w Inicjatywie.
- Stwierdziliśmy: załóżmy lokalną inicjatywę mieszkańców w Sopocie.
Na pierwsze spotkanie o demokracji przyszła garstka ludzi, a wśród nich dwóch radnych i ówczesny wiceprezydent Paweł Orłowski.
- Zainteresowanie naszą inicjatywą pojawiło się dopiero wówczas, gdy głośny stał się temat parku Grodowego. Prezydent chciał go zabudować, a mieszkańcy się sprzeciwili. Na spotkaniu w sprawie parku była już pełna sala. To był impuls dla nas jako grupy. Wtedy też nasze działania nabrały impetu. Był to czas pierwszych doświadczeń z mediami, uczyliśmy się, jak to działa. Tak wyglądały początki.
Dziś do największych sukcesów sopockiej Inicjatywy zalicza się wprowadzenie budżetu obywatelskiego. Sopot był w tej mierze pierwszy w kraju.
- Kiedy zaczynaliśmy, budżet obywatelski był dla radnych abstrakcją. Co prawda wygrał prezydent, który nie chciał budżetu obywatelskiego, ale większość w radzie była za. Dzięki temu udało się.
Sopocka Inicjatywa Rozwojowa działa głównie poprzez rozmowy z radnymi. Gerwin przyznaje, że sporym wsparciem są media.
- Jeżeli nasz pomysł trafia do mediów, mobilizuje to prezydenta i radnych. Choć niekoniecznie do działań po naszej myśli.
Wszystkie działania Inicjatywy są finansowane z własnej kieszeni. Nie jest ona organizacją pozarządową, lecz grupą nieformalną. To, jak twierdzi Gerwin, daje ogromną swobodę, niezależność w działaniu.
Gerwin, z wykształcenia politolog z tytułem doktora, wyróżnia dwa warianty miejskiego aktywizmu. Pierwszy to działania jako "zwykli mieszkańcy". Drugi model to formalna organizacja pozarządowa, która przygotowuje projekty grantowe i otrzymuje wynagrodzenie za pracę.
- To nie jest zły model, jest po prostu inny niż nasz - podsumowuje dr Marcin Gerwin.
Dlaczego Sopocka Inicjatywa Rozwojowa nie wystartuje jednak, jak deklaruje Gerwin, w wyborach samorządowych?
- Chciałbym, aby nasze działania nie były postrzegane jako odskocznia dla kariery politycznej. Podkreślam, że nie zamierzamy kandydować. Pewnie ucieszy to prezydenta i radnych, ale trudno. Będziemy się starali zmieniać Sopot od innej strony.