Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Beata N.: - Zwracam się do Pana z prośbą o pomoc i wizję w kilku ważnych dla mnie sprawach. Razem z mężem prowadzimy mały zakład. Lecz od jakiegoś czasu coraz trudniej jest nam go utrzymać - koszty i brak klientów. Mąż dostał zakład od rodziców ponad 30 lat temu i widzę, że bardzo ciężko jest mu pogodzić się z faktem jego zamknięcia. Kiedyś był to bardzo dochodowy interes. Postanowiliśmy poprowadzić go do końca roku i zakończyć działalność. Może znajdzie się ktoś, kto będzie chciał budynek od nas wynająć. Proszę nam powiedzieć, czy dobrze robimy? Ja pewnie pracę jakąś znajdę, nawet jako sprzątaczka, ale boję się o męża, on zawsze pracował u siebie, ma swoje lata i pewnie pracy nie znajdzie, do tego choruje na serce, czy ta decyzja go nie załamie? Mamy jeszcze dwoje dzieci, które trzeba wychować. Liczę na Pana wizje, czy dobrze robimy zamykając zakład, czy znajdziemy najemcę i czy zdrowie nam dopisze, a w szczególności mężowi?

Krzysztof Jackowski: - Bardzo dobrze robicie, zniknie lokal swoim wyglądem przypominający lata 70. ubiegłego stulecia, tak mniej więcej - wczesny Gierek. Klient dzisiaj jest wymagający i taki lokal omija, konkurencja was zdystansowała. Nic dziwnego, skoro Pani, mając takie możliwości jak własny biznes, marzy, by być sprzątaczką, to gratuluję ambicji. Teraz jest za późno, ale 10-15 lat temu nie trzeba było spokojnie patrzeć, jak wasz biznes kurczy się i kończy. Trzeba było walczyć o utrzymanie się na rynku albo przebranżowić się, dzisiaj moglibyście go przekazać dorastającym dzieciom. Uważam, że znajdzie się chętny i wydzierżawicie go, ale zróbcie to „z głową”. Na szczęście z mężem nic złego się nie dzieje, jakoś będziecie sobie radzić.