Jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]
Agnieszka L.: - Bardzo Pana proszę o pomoc w ustaleniu sprawcy - ewentualnie sprawców - kradzieży, jakie miały miejsce w moim domu.
Pierwsza kradzież zaistniała jakieś 4 lata temu. Zginęły dwie pary kolczyków oraz złota bransoleta. O dokonanie kradzieży posądzam męża mojej wnuczki, którego zdjęcie do Pana wysyłam.
Druga kradzież miała miejsce na początku tego roku. Tym razem zginęły pieniądze - 6500 € i 5500 polskich złotych. Pieniądze były przeznaczone na kupno samochodu. Przypuszczam, że ukradli je ludzie handlujący samochodami, którym zgłaszałam chęć kupna jakiegoś pojazdu. Nie było śladu włamania, przypuszczam, że złodziej wszedł drzwiami balkonowymi. Pieniądze znajdowały się w barku i szafie odzieżowej, zamknięte na zamek patentowy, od którego klucz był w tajemnej skrytce. Mieszkamy z mężem w domku jednorodzinnym. Policja nie znalazła śladów odcisków palców, najwyraźniej złodziej - złodzieje działali w rękawiczkach. W tym czasie nikt z rodziny nas nie odwiedzał. Proszę o wyjaśnienie tej zagadki.
Krzysztof Jackowski: - Niesłusznie oskarża Pani męża wnuczki o kradzież. Ten chłopak Pani nie okradł. Dokonał tego ktoś bliższy Pani, ktoś z najbliższej rodziny. Więcej nie mogę powiedzieć, bo nie mam dowodów. Mam nadzieję, że Pani domyśli się i niczym porucznik Kolombo przeprowadzi prywatne śledztwo. Policji radzę w to nie mieszać. Pieniądze zostały w rodzinie, to i niech wstyd pozostanie w rodzinnym kręgu.