Wybory samorządowe 2014. Nowe twarze w trójmiejskiej polityce. O co walczą?
Lidia Makowska: Pole do eksperymentów
Tymczasem, jak sama mówi, jej zainteresowania i ambicje (naukowe) sięgają znacznie szerzej - na stronie internetowej rady dzielnicy pisze: "Wrzeszcz pojmuję w kategoriach metafory, jako laboratorium badań i konkretnego działania na rzecz prawa do miasta."
- Moim głównym celem w radzie dzielnicy nie jest jakaś cząstkowa sprawa dbałości o porządek na przykład - wyjaśnia tę deklarację Makowska. Robię to, rzecz jasna, bo drażni mnie brud na ulicach. Jednak dla mnie pierwszym celem jest diagnoza systemowa i wdrożenie systemowych rozwiązań. Mnie interesuje zmiana społeczna. Miasto jest idealnym polem do eksperymentów w tej mierze. I jako badaczka traktuję moją działalność w radzie dzielnicy jak eksperyment, prowadzę badania.
Jak doszła do miejsca, w którym dziś jest powszechnie rozpoznawaną w Gdańsku aktywistką? Studiowała kulturoznawstwo w Niemczech, równolegle w Gdańsku skończyła germanistykę, potem pracowała w Nadbałtyckim Centrum Kultury, a także w Brukseli. Zajmowała się sztuką współczesną. Koordynowała współpracę międzynarodową.
- Coraz częściej miałam wrażenie, że jestem kosmitką, że cele, które sobie założyłam, nie przekładają się na rzeczywistość. Widziałam, że ją upiększam: przecież szeroka zmiana społeczna w Gdańsku po prostu się nie dzieje. Realizujemy projekty artystyczne, które miały marginalne znaczenie dla rozwoju Gdańska i życia mieszkańców.
Najpierw było Stowarzyszenie Kultura Miejska, założone wspólnie z akademikami z politechniki, uniwersytetu i Nadbałtyckiego Centrum Kultury. W 2008 roku powstało Partnerstwo dla Wrzeszcza, a w nim szkoły, organizacje pozarządowe, MOPS.
Bardzo ważny element: wszystkie te inicjatywy miały swoją "tubę", za pomocą której aktywiści docierali do ludzi: portal wrzeszcz.info.pl.
Przyszedł czas wyborów do Rady Dzielnicy Wrzeszcz Górny, to był już 2011 rok. Makowska dostała najwięcej głosów, została więc przewodniczącą zarządu rady dzielnicy.
- Moim zdaniem, był w tym też efekt "celebrycki" - ludzie "coś słyszeli", "gdzieś widzieli", w myśl zasady, że nieważne, co się mówi, ważne, że "gębę" pokazali. Tu skorzystałam z kapitału z działalności publicznej w kulturze.
Lidia Makowska, choć uskładała swój "kapitał polityczny", deklaruje jednak, że nie będzie kandydowała w zbliżających się wyborach samorządowych.
- Od początku wiedziałam, że jest pewna granica, której nie przekroczę. Tą granicą jest bezpośrednia walka polityczna. Bo przecież kampania wyborcza polega na tym, by wygrać, eliminując przeciwników.
Makowska z tej rywalizacji się wycofuje. Widzi siebie w charakterze doradczyni i ekspertki.