Podczas jedzenia znikają bariery - mówi Kalina Czwarnóg po wydaniu pierwszej w Polsce książki z przepisami kulinarnymi uchodźców
Amar z Jemenu: Przed przyjazdem do Polski, a mieszkam w niej od roku, nie gotowałem. Jedzeniem zajmowała się żona. Teraz, kiedy sam przygotowuję posiłki, wracam myślami do niej i moich dzieci. Starsze ma 9 lat, a młodsze niecałe 2. Piszemy do siebie, bo trudno nam się dodzwonić. W Jemenie są też trudności z internetem. W ojczyźnie została także moja mama. Jest wspaniałą kucharką. Pamiętam, że zawsze po szkole czekała na nas z obiadem. Jedliśmy wtedy bardzo popularną w Jemenie potrawę przypominającą gulasz na bazie kurczaka, fasoli i ziemniaków. W kuchni jemeńskiej jest sporo mięsa. Prócz drobiu, jemy także jagnięcinę i wielbłądy. Mięso wielbłąda jest bardzo zdrowe, chude, ma mało tłuszczu. Przeważnie przygotowuje się je w tandoor, dole w ziemi umocnionym gliną, opalanym węglem drzewnym. Jedzenie piecze się w nim powoli i przechodzi dymnym aromatem. Tak powstaje mandi, słynna jemeńska potrawa, choć wspólna dla wszystkich krajów arabskich. Wielbłąda podaje się z ryżem i bakaliami.