Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]
Zuzanna K.: - Na zdjęciu jest moja córka i zięć. Córka choruje na jakąś dziwną chorobę, której przyczyn lekarze nie potrafią określić. A mianowicie pękają jej naczynia krwionośne. Córka ma 48 lat i urodziła dwoje dzieci. Cykl krwawienia, bardzo obfitego, powtarza się co jakiś czas. Z tego powodu córka ma anemię i bardzo złe wyniki morfologii, słowem cierpi, a ja z nią, bo nie wiem, jak jej pomóc. Córka bardzo dba o swoje zdrowie, codziennie dużo biega, odżywia się dobrze. Bardzo Pana proszę o wizję, do jakiego lekarza córka ma się udać, obecnie leczy się u ginekologa.
Druga sprawa to mój zięć, który prowadząc rodzinną firmę wyprowadził pieniądze z niej, co najprawdopodobniej przyczyniło się do upadku firmy, a ja babcia-emerytka pomagam synowi spłacać kredyty zaciągnięte na rozwój wyżej wymienionej firmy, w której pracowali: zięć z córką oraz mój syn. Wszystko upadło, a ja o mały włos a wylądowałabym pod mostem, bo mój dom stanowił zastaw dla banku.
Krzysztof Jackowski: - Te krwawienia u córki nie są czymś groźnym, to kwestia specyfiki jej organizmu. Za jakiś czas one samoczynnie ustąpią. Córka jest pod kontrolą lekarską, dba o swoje zdrowie i nic złego się nie dzieje. Martwi się pani trochę na wyrost, mówiąc kolokwialnie - przesadza pani.
Co do zięcia, to pani też źle ocenia sytuację. Kieruje pani brzydkie oskarżenia pod adresem zięcia, zupełnie nie zauważając, że firma podupadła, bo te trudności narastały, nie udawało się ich przezwyciężyć. Trudny czas nastał dla wielu firm, nie tylko waszej. Według mnie zięć jest uczciwym człowiekiem i starał się ratować firmę.