Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]
Monika S.:
- Ja też zapytuję Pana o swoje dalsze losy zawodowe, chociaż wierzę, że sami na los mamy duży wpływ. Mam 37 lat, mieszkamy z mężem i dziećmi w miejscowości, w której się urodziłam, chodziłam do szkoły i rozpoczynałam pracę. Pracuję ciągle w tym samym zakładzie, mam dosyć ciekawą pracę. Miałam dwie przerwy związane z urlopami macierzyńskimi. Po powrocie z każdego z tych urlopów trafiałam do sekretariatu. To obciążające stanowisko, szczególnie, że w moim zakładzie sekretarki pozostają osobą od wszystkiego, taka sekretarka w starym stylu, co kawę sparzy na naradę, drobne zaopatrzenie zrobi, a także szereg spraw biznesowych załatwi. Nie dość tego, w zakresie moich obowiązków pozostawiono połowę obowiązków stanowiska z działu księgowości, które zajmowałam przed pójściem na urlop macierzyński. Ja sobie radzę, ale odnoszę wrażenie, że jestem niedoceniana, że skoro sprawnie wywiązuję się ze swoich obowiązków, to nie należy mi się pochwała czy awans, tylko trzeba mi dołożyć zajęć. Trwam w tej pracy, bo mam nadzieję, że w końcu zostanę doceniona i szefostwo firmy powierzy mi stanowisko kadrowej. Dlatego w ubiegłym roku ukończyłam studia dyplomowe z zarządzania zasobami ludzkimi. Chciałabym wiedzieć, czy mam szanse na objęcie tego stanowiska? Pragnę też dowiedzieć się, jak potoczy się nasze życie w następnych latach?
Krzysztof Jackowski:
- Obym się mylił, ale mam wrażenie, że nie zostanie pani kadrową w swojej firmie, ku wielkiemu pani rozczarowaniu i rozżaleniu. Słusznie będzie pani bardzo to przeżywać, bo wymarzyła pani sobie to stanowisko, jest pani pracownicą bardzo dobrą, rzetelną i lojalną wobec firmy. Niestety, nie zostanie pani doceniona. Przez najbliższe lata życie pani potoczy się spokojnie, normalnie, ale później widzę panią samą z dziećmi, to znaczy mąż panią opuści. Obym się mylił w tych przykrych i niesprawiedliwych wobec pani przewidywaniach.