Jak Wielkanoc spędzają znani Pomorzanie? Dobry żurek z rana musi być i basta!
W przeciwieństwie do Piotra Myszki, który "lany poniedziałek" obchodzi raczej symbolicznie, w rodzinnym domu rektora Politechniki Gdańskiej, Henryka Krawczyka, rozegra się prawdziwa bitwa morska.
- Na samą myśl o "lanym poniedziałku" pojawia się uśmiech na mojej twarzy - mówi Henryk Krawczyk. - W naszym domu już dzień wcześniej przygotowujemy broń wodną. Rano każdy z rodziny zostaje oblany, często z zaskoczenia, gdy otwiera drzwi, chcąc zaskoczyć kogoś innego.
Jak przyznaje rektor Politechniki Gdańskiej, nawet jego 95. letnia teściowa bierze czynny udział w tej wodnej bitwie. Co więcej, poczułaby się obrażona, jeśli ktoś tego dnia by ją pominął.
- Tradycyjnie odwiedzi nas zajączek wielkanocny, który zawsze przyniesie coś dla małych i dużych - wyjaśnia profesor Krawczyk. - Już nie mogę się doczekać wielkanocnych potraw, które przygotują moje córki. Mazurek i żurek na pewno zagoszczą na naszym stole.