Jacek Kurski o miłości do Jarosława Kaczyńskiego [ZDJĘCIA]
To jakie jeszcze zostały Panu procesy?
Na przykład o kłamstwo, jakobym się zasłaniał immunitetem. Nigdy się nie zasłaniałem i ten proces wygrałem już w pierwszej instancji. Po apelacji jest teraz kasacja. "Wyborcza" musi mnie przeprosić za kłamstwo, jakobym był wygwizdywany pod Stocznią Gdańską czy zmieniał coś na liście kandydatów do Rady Energii. Inny proces toczę z nią w sprawie ordynarnego kłamstwa o sfałszowaniu list do samorządu. Wygrałem z Jackiem Karnowskim proces o nazywanie publicznie tego, co się działo w Sopocie. Pani Cugier-Kotka musiała mnie przeprosić. Tych kłamstw było mnóstwo. Jakie konsekwencje może mieć bezkarne dorabianie gęby i zohydzanie w oczach ludzi nieprawdziwymi zarzutami, pokazuje przykład mordercy w biurze PiS. W zostawionym liście napisał, że tak naprawdę chciał zabić Kaczyńskiego, Ziobrę i Kurskiego. Sprecyzował nawet, za co akurat mnie. Za to, że uwierzył w kłamstwo na mój temat, że ciemny lud to kupi. To zniesławienie przestało być śmieszne, a stało się groźne. CZYTAJ DALEJ