Czego szukaliśmy w 2020 roku? Gadżety i nie tylko. Od papieru toaletowego do Cyberpunka 2077
Minęło kilka tygodni i kiedy napiekliśmy już ciast i nasmażyliśmy naleśników za wszystkie czasy, zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo brakuje nam fryzjerów. Ci, którzy woleli nie ryzykować korzystając z fryzjerskiego podziemia obwoźnych golibród, stanęli przed lustrem i zastanawiali się, czy zacząć czesać się w stylu Jana Tomaszewskiego z lat 70., a może jednak spróbować samemu okiełznać owłosienie głowy.
Na kanale YouTube, na którym, jak wiadomo, można znaleźć wszystko (dosłownie i bez wyjątku), pojawiły się w tym czasie „tutoriale” - filmy instruktażowe z cyklu „Jak samemu się ostrzyc”. Potem przypatrując się, np. przechodniom bardzo łatwo było ocenić, którego chwytającego za nożyczki zgubiła zbytnia pewność siebie. Mężczyźni mieli łatwiej, bo od biedy można się było ostrzyc golarką ustawiwszy trymer na kilka milimetrów.
Producenci takiego sprzętu wyczuli chyba interes, gorzej miała się sama branża fryzjerska. „Forbes” jeszcze w listopadzie 20219 informował, że sześciu na dziesięciu właścicieli salonów fryzjerskich ma odłożone oszczędności zaledwie na najbliższy miesiąc. Najwięcej pytań typu „Jak ostrzyc się samemu” i z „Self haircut kit” (z ang. zestaw do samodzielnego strzyżenia) wpisywano w wyszukiwarkę Google na przełomie kwietnia i maja.