Boże Narodzenie 2011: Najpiękniejsze słowa pod choinkę
Leszek Bzdyl - tancerz:
Przeczesuję pamięć i żadnego najpiękniejszego słowa współbrzmiącego z przedświątecznym nastrojem znaleźć nie potrafię. Przecież jedynie niepokój wzbudzić mogą te moje... "najpiękniejsze", takie jak "niepewność", "pustka", "kryzys" czy też "katastrofa". I choć one, niczym zakazany dopalacz, pobudzają mnie, podniecają, wprawiają w ożywienie i uruchamiają nowe zainteresowanie tym, co teraz, i tym, co nadejdzie, to nie będę jednak drążył tematu, bo zawiłość kontekstów, w jakich te słowa są w moim mózgu osadzone, wyprowadziłaby mnie w objaśnianiu na manowce. A przecież święta już tuż-tuż, więc lepiej się nie wybierać na niebezpieczną wycieczkę.
Ale mimo wszystko coś jednak, w oderwaniu od pojedynczego słowa, majaczy w pamięci. Nie jedno słowo, a fraza, tytuł powieści. "Nieznośna lekkość bytu".
Jako 20-letni gówniarz, uwiedziony uprzednio innymi książkami Kundery, odnalazłem w tym tytule refleksji jakąś alchemiczną odpowiedź na całą udrękę dorastania. "Nieznośna lekkość bytu" zaprowadziła mnie do kolejnego kunderowskiego objawienia ze stron tej powieści: "Nie ma żadnego Es Muss Sein". I owe "nie ma żadnego Es Muss Sein" stanowi początek mojego dorosłego życia. A co może być piękniejsze od wejścia w dojrzałość?