Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zysk czy strata? 70 lat bez Wilna i Lwowa, ale z Gdańskiem i Wrocławiem

Marcin Herman
Gdańsk luty 1945 r.
Gdańsk luty 1945 r. wikimedia commons
Przesunięcie około jednej trzeciej kraju ze wschodu na zachód było wydarzeniem właściwie bez precedensu w najnowszej historii Europy. To miało ogromne konsekwencje społeczne, polityczne i gospodarcze.

Trudno określić jedną, dokładną datę zmiany granic Polski po II wojnie światowej. Przesunięcie Polski na zachód wstępnie uzgodnili przywódcy ZSRS, Wielkiej Brytanii i USA podczas konferencji w Teheranie (XI/XII 1943) i Jałcie (II 1945), a ostatecznie potwierdzili podczas konferencji w Poczdamie latem 1945 roku. Jednak już w marcu 1945 roku Rząd Tymczasowy, zdominowany przez komunistów, ale w którym zasiadało przedwojenne PSL, a wicepremierem był Stanisław Mikołajczyk, specjalną uchwałą wstępnie włączył ziemie zachodnie i północne do Polski. Podzielono je na cztery okręgi, zarządzane przez pełnomocników, oczywiście we współpracy z władzami sowieckimi.

Po konferencji poczdamskiej oficjalnie ziemie te włączono do Polski, Rząd Tymczasowy uznał też nową granicę wschodnią, za którą pozostało 48 proc. terytorium międzywojennej Polski. Minęło jednak jeszcze sporo czasu, zanim te granice okrzepły, po drodze były m.in. wymiana granic z ZSRS w 1951 roku, traktat graniczny między Polską a NRD z 1950 roku i traktat między Polską a RFN z 1970 roku, a potem jeszcze ze zjednoczonymi Niemcami w 1990 roku. Dopiero w 1972 roku papież Paweł VI utworzył stałą administrację kościelną dla ziem odzyskanych.

To przesunięcie około 1/3 kraju było wydarzeniem właściwie bez precedensu w najnowszej historii Europy. Dobrowolne bądź przymusowe zmiany granic i wymiany lub wysiedlenia ludności miały miejsce, ale nie aż na taką skalę. Miało to ogromne konsekwencje społeczne, polityczne i gospodarcze, które odczuwamy do dziś i będziemy odczuwać w przyszłości.

Zobacz też:

Nowa Polska

Ucieczki i wysiedlenia Niemców i tzw. repatriacja, czyli wysiedlenia Polaków ze wschodu, masowe dobrowolne przesiedlenia ludności z reszty Polski na ziemie zachodnie i północne, do tego akcja "Wisła", czyli przesiedlenie Ukraińców i Łemków ze wschodniej Polski do północnej i zachodniej - jeśli wszystko to zsumować, mówimy o kilkunastu milionach ludzi! A wszystko to działo się w warunkach powojennych oraz gwałtownej zmiany systemu na totalitarny.

Przesuwając się na zachód, Polska skurczyła się o 70 tys. km kw. Objęła jednak, teoretycznie, tereny bardziej uprzemysłowione i zurbanizowane, a do tego dobrze rozwinięte tereny rolnicze, o nieco nawet wyższym areale niż na wschodzie. To ważne, ponieważ kwestia niezrealizowanej nigdy w pełni reformy rolnej była jedną z najważniejszych w międzywojennej Polsce. Inna sprawa, że jeśli chodzi o rolnictwo, to na ziemiach odzyskanych ostatecznie w większości zostało ono przymusowo skupione w państwowych gospodarstwach rolnych.

Z drugiej strony, miasta i miasteczka na zachodzie były zniszczone działaniami wojennymi i w dużej mierze splądrowane przez Armię Czerwoną, a potem przez rodzimych szabrowników. Natomiast ważne dla Polski międzywojennej ośrodki, takie jak Wilno czy Lwów na wschodzie, szczęśliwie uniknęły większych zniszczeń wojennych.

Polska uzyskała też pełny dostęp do górnośląskiego i dolnośląskiego węgla kamiennego i brunatnego oraz do innych tamtejszych surowców, a także dużo większy dostęp do morza. Odzyskała nie tylko Gdańsk, ale wybrzeże aż po Szczecin i Świnoujście, których przynależność do Polski ważyła się niemal do ostatniej chwili. W sumie polska linia brzegowa na Bałtyku wydłużyła się ze 147 do 770 km.

Czy da się więc określić, ile Polska gospodarczo straciła lub zyskała na tych zmianach?
- Nie. Przypuszczam, że nie da się tego rzetelnie policzyć - mówi prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, a obecnie rektor New Economic University w Ałmaty w Kazachstanie. - Taki bilans powinien się składać z kilku elementów. Trzeba by policzyć wartość ziemi według dzisiejszej wyceny rynkowej. To znaczy, wartość ziem na dzisiejszej Litwie, Białorusi i Ukrainie, na terenach, które kiedyś należały do Polski, w stosunku do wartości ziemi na zachodzie i północy Polski, na terytoriach w 1945 roku włączonych do Polski. Ale to nie wszystko. W dzisiejszych czasach ziemia nie jest już tak ważna, ważni są ludzie. Każdy człowiek przez swoje życie np. ileś podatków płaci, ileś majątku wytwarza, może stworzyć rodzinę bądź nie, mieć mniej lub więcej dzieci albo ich nie mieć. Jeśli większość ludzi ze wschodu zamieszkała na tak zwanych ziemiach odzyskanych, trzeba by policzyć, czy majątku, od którego zapłacili podatek, wytworzyli więcej na zachodzie, czy więcej wytworzyliby na Kresach, i jakie byłyby różnice. Trzeba by też przeanalizować realne i możliwe trendy demograficzne. Ale, prawdę mówiąc, tego wszystkiego nie da się rzetelnie policzyć.

- No i ważny jest też dostęp do morza, i jak się go wykorzystuje, tutaj jedynie można jednoznacznie stwierdzić, że linia brzegowa Polski zdecydowanie się wydłużyła - dodaje prof. Rybiński. - Kolejna sprawa to możliwości gospodarcze, i tu mogę ogólnie powiedzieć, że im bliżej Zachodu jesteśmy, tym lepiej dla polskiej gospodarki. Wyobraźmy sobie, że bierzemy Polskę w całości i przenosimy ją między Francję a Niemcy. Bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o poziom rozwoju. Położenie bliżej centrum Europy stwarza dużo większe możliwości rozwoju ekonomicznego. Są jednak również wartości. Takie jak duma narodowa, tradycja, historia, wspólnota, to wszystko ma też swoją wartość materialną, choć trudną do wyliczenia.

- Zmiana granicy nie była decyzją narodu, a została mu narzucona - przypomina dr Andrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN i adiunkt w Katedrze Historii Gospodarczej i Społecznej w SGH w Warszawie. - Całą ideologię o korzyściach dorabiano do podjętych decyzji politycznych. Stąd obrazowe porównania o nieużytkach i kiepskiej glebie wymienionej na fabryczne kominy. Ani słowa o tym, że obszarowo straciliśmy 20 procent terytorium, że straciliśmy 75 procent złóż ropy, straciliśmy sól potasową, około 30 procent pokładów soli kamiennej, a także złoża węgla brunatnego i kamiennego. Tego ostatniego pozbawiono nas zresztą dopiero w 1951 roku - wymieniając na fragment bieszczadzkich lasów. Straciliśmy 14 procent użytków rolnych, aż 31 procent łąk i pastwisk. Zyskaliśmy pokłady węgla kamiennego i brunatnego, złoża mineralne, zwłaszcza budowlane - wylicza dr Zawistowski.

Przyznaje, że trafiły w granice Polski tereny uprzemysłowione i zurbanizowane, z dobrą infrastrukturą transportową, i przypomina, że program zmiany granic zachodnich był w programach wszystkich partii politycznych w okresie II wojny światowej. - Rząd na uchodźstwie przygotowywał różne plany włączenia tych ziem w skład Polski. Kwestia Gdańska nie podlegała dyskusji - jego wejście do Polski było oczywistością. Czym innym jednak było narzucenie "wymiany" - która wymianą wszak nie była. To ZSRR zabierał, a oddawały Niemcy - dodaje dr Zawistowski.

"Polska gęś" dostaje "niemiecką karmę"
- Gdy na bok odłożymy zrozumiałe argumenty o niesprawiedliwości i katastrofie dziejowej, o ofiarach śmiertelnych, o utracie domów przez miliony ludzi, to wydaje mi się, że per saldo wychodzimy na plus. Rozumiem, skąd się to bierze, bo ukradziono nam ziemie wschodnie, i wielu Polaków, w dużej mierze członkowie elit, zginęło, ale tyle lat po wojnie warto już przestać patrzeć na najnowszą historię Polski tylko przez pryzmat klęski - uważa prof. Krzysztof Rybiński.

Jego zdaniem, obecne kształt i położenie Polski dają nam duże szanse rozwojowe, a miliony ludzi zyskało więcej możliwości niż gdyby mieszkało na Kresach.

- PKB na zachodzie jest wyższe niż na wschodzie. Oczywiście, rozwój na zachodzie wiąże się też z nierównościami, które są dużo mniejsze na wschodzie. Wyłączając Warmię i Mazury, które jeszcze przed zmianą granic były zacofane, wtedy w stosunku do reszty Niemiec, wschód i południowy wschód Polski są najbiedniejsze. Ale jednocześnie jest tam najsilniejszy patriotyzm, najmocniej trzymają się wartości rodzinne itd. Na zachodzie odwrotnie. Wyjątkiem jest Wielkopolska, bardzo patriotyczna i jednocześnie dobrze rozwinięta, ale to nie są ziemie odzyskane - wskazuje prof. Rybiński.

- Minusem były dezintegracja państwa i wieloletnie utrzymywanie się tymczasowości, co nie sprzyjało poczuciu odpowiedzialności za wspólne mienie. Zapewne powstał nowy kraj, dość znacząco różniący się wewnętrznie. Różnice w wynikach wyborów między polską wschodnią i zachodnią nie są przypadkiem. Modernizacja to proces zaplanowany przynajmniej częściowo, długofalowy, ewolucyjny. W naszym przypadku nowoczesności trzeba było się uczyć, więc naturalny w procesie modernizacji wzrost innowacyjności społeczeństwa nie nastąpił w typowy, stopniowy sposób - ocenił natomiast dr Andrzej Zawistowski.

Termin "ziemie odzyskane", wbrew powszechnemu przekonaniu, nie został wymyślony przez komunistów. Po raz pierwszy użyto go w II RP, choć akurat w odniesieniu do Zaolzia. Niemniej rację ma dr Zawistowski, przypominając, że w czasie wojny rząd na uchodźstwie i wszystkie polskie siły polityczne zakładały, że po jej zakończeniu ziemie na wschód od Odry i Nysy zostaną włączone do Polski. A czy termin "ziemie odzyskane" jest precyzyjny? Na pewno nadużywała go propaganda PRL, bo nie wszystkie te ziemie miały przez wieki takie same związki z Polską i polskością. Ale też nie jest tak, że wszystkie nowe regiony polskie były tylko "odwiecznie niemieckie".

Czasem złośliwie w społeczeństwie nazywało się i nazywa do dziś te tereny "ziemiami wyzyskanymi". Z kolei premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, negocjując w Jałcie granice Polski, miał powiedzieć: "Naprawdę byłoby szkoda napchać polską gęś niemiecką karmą do tego stopnia, że padnie na niestrawność". Czy rzeczywiście tak się stało?

- Generalnie, to nie Polska jest odpowiedzialna za politykę gospodarczą 1944/45-1989, a komuniści, narzuceni Polsce przez Sowietów - przypomniał Andrzej Zawistowski. - To nie Polska zarządziła powstanie PGR-ów, państwowej własności fabryk, handlu etc. Jak brzmiał popularny kawał polityczny: po wprowadzeniu socjalizmu na Saharze nawet tam szybko zabraknie piasku. Ale poradzili sobie sami Polacy, zmuszeni do opuszczenia swoich domów na wschodzie, a także ci, którzy szukali sobie nowego miejsca do życia.

- Nie da się powiedzieć jednoznacznie, czy Polska te ziemie "wysyskała", czy rozwinęła. Wszystko zależy od konkretnych przykładów. Weźmy Wrocław. Był miastem niemieckim. Po wojnie do miasta przeniosły się lwowskie elity. Nie stanowili większości, ale nadawali ton. I to stworzyło warunki dla rozwoju miasta, już w PRL Wrocław stał się na skalę Polski mocnym ośrodkiem, choć generalnie za czasów komunizmu niewiele można było zrobić, ten system nie pozwalał na indywidualne sukcesy nie tylko poszczególnych ludzi, ale też regionów. Ale w III RP, w warunkach nowego systemu, rozwój Wrocławia był nieprawdopodobny. Z drugiej strony, mamy Szczecin, który do elit i do powojennych mieszkańców nie miał szczęścia. Gdy się pojawiła gospodarka rynkowa, okazało się, że tkanka społeczna, która pojawiła się we Wrocławiu czy w ogóle na Dolnym Śląsku, wykreowała mocnych liderów, przedsiębiorców, naukowców itd., a w Szczecinie i Zachodniopomorskiem pod tym względem jest katastrofa. Zmarnowano szanse, mimo że położenie Szczecina jest teoretycznie dużo lepsze niż Wrocławia, blisko Berlina i nad morzem... - mówi prof. Rybiński.

Jego zdaniem, pozytywnym przykładem jest także Trójmiasto, z którego Gdańsk i Sopot też zaliczamy do ziem odzyskanych. Tu również wśród nowych mieszkańców byli ludzie należący do elit przedwojennego Wilna i Lwowa. Przyjeżdżali też choćby wybitni i aktywni ludzie ze zniszczonej Warszawy.

Morze i PGR-y

- Po 1989 roku Trójmiasto również odniosło sukces. A przypuszczam, że gdyby granice się nie zmieniły, taki rozwój Trójmiasta, nawet w warunkach wolności, nie byłby możliwy - dodaje były wiceprezes NBP.

Rzeczywiście, Gdańsk w XIX i na początku XX wieku, gdy należał do Prus, a potem do Niemiec, był w gorszej sytuacji gospodarczej niż w czasach, kiedy był związany z Rzeczpospolitą. Powstanie wolnej Polski i Wolnego Miasta Gdańska ożywiło gospodarkę miasta i okolic, bo zyskały dostęp do rynku polskiego, korzystały też z położenia na styku Polski i Niemiec. Po II wojnie światowej rola Gdańska dla Polski wzrosła jeszcze bardziej. Ale nie znaczy to, że nie mogło i nie może być lepiej, nie tylko jeśli chodzi o Gdańsk, ale o całą gospodarkę morską.

- Myślę, że dostęp do morza był jedną z najbardziej odczuwalnych zmian. Wydaje mi się, że PRL miała koncepcję wykorzystania morza i w dużej mierze to realizowała. Oczywiście cieniem na tym kładł się ustrój polityczny i ekonomiczny - powiedział dr Zawistowski.

- Historia choćby polskich stoczni pokazuje, że delikatnie mówiąc, umiarkowanie wykorzystywaliśmy i wykorzystujemy dostęp do morza. Popełniono mnóstwo błędów, jeśli chodzi w ogóle o gospodarkę morską, wspomniany przykład Szczecina jest wymowny - stwierdził prof. Rybiński.

Zdaniem dr. Zawistowskiego, w III RP jednym z największych zaniedbań i błędów były zaniedbania w procesie likwidacji PGR. Pogłębiło to wiele typowych dla ziem północnych i zachodnich problemów i patologii. Zjawiskiem niezrozumiałym jest to, że przy teoretycznie wyższym poziomie życia i szybszym rozwoju, wyższym wskaźniku inwestycji, niższym bezrobociu, ziemie zachodnie charakteryzują się np. wyższym wskaźnikiem rozbitych rodzin, przestępczości, średnia wyników uczniów w szkołach jest niższa niż na wschodzie, większe są też nierówności, np. płacowe.

- To przez wspomniany przez mnie brak ewolucyjności - diagnozuje dr Andrzej Zawistowski. - Ludzie nie "budowali", a "otrzymywali" - mniej więc dbano, mniej doceniano, mniej szanowano. Obawa tymczasowości robiła swoje. Jeżeli rozbiera się budynki na cegłę dla Warszawy, to nie jest przykład dbałości o to, co wokół. Na wschodzie Polski ludzie tworzyli wszystko sami, swoimi rękami, dla siebie. Na zachodzie domy, infrastruktura w zasadzie stały, więc nie trzeba było jej tworzyć, odbudowywać od podstaw, budować. W inne miejsca rzucano siły. Ale to, co było na miejscu, szybko się starzało… Zapewne wykorzenienie ludzi i jednocześnie zacieranie historii sprzed 1945 roku robiło swoje. To był proces długi, wszak w Gdańsku wojsko ciężkim sprzętem rozjeżdżało cmentarze niemieckie w końcu lat 60. Proszę zauważyć, że jednak nie jest to specyfika tylko ziem zachodnich. Zupełnie inaczej wygląda Warszawa po lewej stronie, gdzie trzeba było odbudować po zniszczeniach. Z kolei warszawska Praga, która była znacznie mniej zniszczona, stopniowo niszczała, a w latach 90. zaczęły się walić zaniedbane kamienice.

Dyrektor Biura Edukacji Publicznej zauważa, że właśnie na ziemiach zachodnich jest najwięcej starych nazw, z minionej, komunistycznej epoki. W województwie lubuskim ostatniej ulicy Bieruta udało się pozbyć w marcu 2015 roku.
- Nie wiem, czy waży to na gospodarce, raczej może ważyć na podejściu do pracy. - twierdzi Zawistowski. Ale wiąże nadzieję z tym, że minęło już 70 lat i poczucie tymczasowości zanika. - To jest już ich dom - mówi o współczesnych mieszkańcach ziem, które 70 lat temu stały się częścią Polski. - Czują się u siebie i o to, co jest ich własnością, potrafią zadbać.

Zawistowski nie podziela też wyrażanych tu i ówdzie obaw o to, że ziemie odzyskane, ciążąc ku Zachodowi, zwłaszcza ku gospodarce niemieckiej, utracą z czasem związki z polskością.

- Jaka jest alternatywa? Rynek wewnętrzny? W epoce globalizacji tak zwany efekt motyla może mieć wpływ na gospodarkę w każdym regionie. Można złośliwie zauważyć, że wschodnia część Polski jest w orbicie Wschodu - wszak na tych terenach masowo można spotkać reklamy w języku rosyjskim czy ukraińskim. Polskie hipermarkety na tych terenach żyją z przygranicznego handlu. Ważne jest to, żeby zyski były inwestowane w Polsce, żeby podatki były płacone w kraju, żeby rozwijał się nowoczesne gałęzie gospodarki. To buduje siłę gospodarki.

fot. fotopolska.eu
Po wojnie do Wrocławia przeniosły się lwowskie elity. Nie stanowili większości, ale nadawali ton

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki