Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życzliwe uwagi

Dariusz Szreter, szef magazynu Rejsy
Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Gdybym napisał, że przeżyłem szok, byłaby to pewna przesada, ale spore zaskoczenie - owszem. Chodzi o apel czterech parlamentarzystów do Jerzego Owsiaka w sprawie jego rzekomego (?) poparcia dla eutanazji. Nie zdziwiło mnie, że ktoś zareagował na tę wypowiedź ani to, że wśród reagujących byli panowie Sawicki, Jaworski (ale senator od Ziobry, a nie ten, co myślicie), Wipler i Żalek. Choć już sam fakt, że wysmażyli pismo wspólnie jest pewnym novum.

Ale najbardziej zaskakuje to, że zamiast zwyczajowego obsobaczania Owsiaka, że propaguje róbtacochcetyzm, narkomanię, a teraz jeszcze wspiera rząd i ZUS, szykując akcję zbiorowego usypiania emerytów, znalazł się w nim wyważony apel: "(…) rozumiemy, że może Pan mieć osobiste wątpliwości w tym zakresie [dopuszczalności eutanazji - przyp.red.]. Wydaje nam się jednak, iż dzieląc się nimi za pośrednictwem mediów, nie wziął Pan pod uwagę swojej pozycji w naszym społeczeństwie, przede wszystkim wpływu na młodzież. Prosimy, by w poczuciu odpowiedzialności rozważył Pan faktyczne skutki, jakie powodują takie wypowiedzi". Przy okazji też wspomnieli, że poruszanie tej kwestii na tydzień przed kolejną ogólnonarodową zbiórką nie jest szczególnie zręcznym posunięciem.

Nie wiadomo, który z argumentów bardziej przemówił. Grunt, że Owsiak ogłosił, że nie jest i nigdy nie był za eutanazją, a jego wcześniejsza wypowiedź: "Osobiście dopuszczam taki sposób pomocy, bo ja to tak rozumiem - eutanazja to dla mnie pomoc starszym w cierpieniach" - została nadużyta. Swoją drogą jak to jest "nie być za", ale "osobiście dopuszczać" to temat dla dziennikarza śledczego albo profesora retoryki.

Reakcja adresata apelu ucieszyła jego autorów, czemu dali wyraz w kolejnym oświadczeniu: "W naszej Ojczyźnie zmieniają się obyczaje, bo widzimy, że można zwrócić drugiemu życzliwą uwagę i on to uwzględnia". Też byłem gotów się ucieszyć, bo sprawa jakości obyczajów, a zwłaszcza szacunku dla dyskutanta leży mi na sercu. Niestety, byłaby to radość przedwczesna, bo oprócz tego potrzebny jest też szacunek do faktów. A z tym już u panów parlamentarzystów gorzej. Przykład? Ot taki cytacik ze wspomnianego apelu do Owsiaka: "(…) w krajach, gdzie eutanazja jest dopuszczalna, starsze osoby obawiają się korzystać z pomocy służby zdrowia z powodu obawy utraty życia". Ponieważ z taką argumentacją spotykam się nie pierwszy raz, postanowiłem wyjaśnić sprawę u źródła i napisałem maila do Małgorzaty Bos-Karczewskiej, dziennikarki zamieszkałej od ponad 30 lat w Holandii: "Ojej, Pani Małgosiu, czy Pani sąsiedzi nie boją się chodzić do lekarza?".

Ubiegłoroczna laureatka nagrody im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy polonijnych nie kazała długo czekać na odpowiedź, a ton jej maila wskazuje na wzburzenie. Pozwalam sobie go zacytować niemal w całości: "To bzdura totalna! Nonsens! Dlaczego lekarze mieliby uśmiercać ludzi starszych bez ich zgody? W imię czego? Niższych kosztów? Takie postawienie sprawy to dowód na ignorancję i zakłamanie. W Polsce eutanazja równa się mordowaniu. To bardzo prymitywne podejście, a sprawa jest kompleksowa. By to zrozumieć, trzeba mieć empatię dla cierpiących i szerokie horyzonty. W Holandii eutanazja to śmierć na własne życzenie pacjenta, który musi przy tym być w fazie terminalnej, czyli nie dotyczy np. chorych psychicznie. Lekarz skonfrontowany z życzeniem pacjenta musi postępować bardzo ostrożnie, m.in. zasięgać drugiej opinii. Dla samego lekarza prośba pacjenta o eutanazję jest wielkim obciążeniem i moralnym dylematem. Punktem wyjścia jest prawo pacjenta do samostanowienia, ale jest ono mocno ograniczone. Całość obwarowana jest ostrymi procedurami i zasadami, lekarz nie może ot tak uśmiercić kogoś. Dlatego wiele osób starszych zmęczonych życiem popełnia samobójstwo".

Zwracam więc "życzliwą uwagę" autorom apelu, żeby uwzględnili ten głos w imię zmiany obyczajów w naszej Ojczyźnie. Szczególnie, że sporo ostatnio nasłuchaliśmy się o "zaprzaństwie i samobójstwie duchowym", o okropieństwach zeświecczonej i zdehumanizowanej Unii Europejskiej, która zagraża naszym odwiecznym wartościom. Nie dajmy się nabrać. W krajach Europy Zachodniej praktyka współżycia w poszanowaniu dla prawa, instytucji demokratycznych, jak i współobywateli, kształtowała się przez stulecia. Na trzeźwo społeczeństwa obywatelskiego z Putinowską Rosją - jak to zrobił Depardieu - nie da się pomylić. Gdyby holenderscy, belgijscy czy szwajcarscy emeryci czuli się zagrożeni w swoich krajach - uciekaliby do nas. Jakoś nie widać chętnych.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki