Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Życzenia dla sopockiej opozycji". Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
"Życzenia dla sopockiej opozycji". Felieton Wojciecha Wężyka
"Życzenia dla sopockiej opozycji". Felieton Wojciecha Wężyka
Kocham Sopot – jedyne pozapartyjne ugrupowanie Rady Miasta Sopotu, będące w kontrze do prezydenta – przygotowało propozycje poprawek do miejskiego budżetu. Spotkało się to z oburzeniem i nieprzychylnymi komentarzami… reszty opozycji.

Szybki rzut oka na sopocką scenę polityczną przynosi następujący obraz: jest rządzący niepodzielnie od ponad dwóch dekad prezydent Jacek Karnowski i jego Platforma Sopocian. Potem mamy Prawo i Sprawiedliwość oraz Kocham Sopot. Te dwa ostatnie ugrupowania są w mniejszości, o czym władza starannie im przypomina, negując niemal wszystkie zgłaszane inicjatywy.

Poza radą jest trochę barwniej. Mozaika przeróżnych stowarzyszeń i organizacji, które są niezadowolone z kierunku, jaki nadał miastu prezydent Jacek Karnowski, jest naprawdę imponująca. Złośliwi twierdzą, że większość tych podmiotów to typowe ugrupowania kanapowe, których członkowie swobodnie mieszczą się na sofie podczas walnych zgromadzeń. Jednak w mieście, które pod rządami Jacka Karnowskiego nie dosyć, że się wyludnia, to jeszcze starzeje, taka sytuacja nie jest żadnym kuriozum. Wręcz przeciwnie, można zaryzykować tezę, że Sopot jest politycznie bardzo zaangażowany, a jego mieszkańcy nader świadomi swoich praw, chętnie się przyłączają do debaty o mieście.

Jednak opozycja w Sopocie boryka się z tymi samymi problemami co najsłynniejszy bodaj mieszkaniec kurortu ostatnich dekad, czyli Donald Tusk, próbujący stworzyć jedną antyrządową listę. Słowem: jest podzielona. I znowu, nie ma w tym nic dziwnego. Tak jak w przypadku ogólnopolskiej sceny politycznej, tak i w lokalnym jej odbiciu, mamy mieszankę różnych postaw ideologicznych, programowych czy wręcz osobistych ambicji. Dotychczasowe doświadczenia wyborcze, sprowadzające się do powtarzania tych samych błędów, czyli szukania głosów na własną rękę, a nie we współpracy, niczego polemistów władzy nie nauczyły. Dzięki temu pan Jacek Karnowski na luzie zdobywa władzę kadencja po kadencji.

Ale wróćmy do poprawek zgłoszonych podczas ostatniej sesji. Kocham Sopot zaproponowało cięcia w wydatkach na administrację, promocję i delegacje prezydenta. Zaoszczędzone w ten sposób 2 miliony złotych chciano przeznaczyć na programy wspierające m.in. seniorów, dzieci i rodziny. W odpowiedzi prezydent zadeklarował publicznie, że może zrezygnować z samochodów służbowych i delegacji. W realiach Sopotu można to uznać za wygraną krytyków władzy, o ile dopilnują słowności pana Jacka Karnowskiego, słynącego z mówienia różnych rzeczy na potrzebę chwili (najlepszy przykład: deklaracja o niezabudowywaniu wydm, by je właśnie… zabudowywać).

Czytaj także: "Nie chcę magicznych świąt". Felieton Wojciecha Wężyka

Ale znacznie ciekawsze było to, jak na całe wydarzenie zareagowała reszta opozycji. Bo ta rzuciła się do gardeł tym, którzy nie dosyć, że śmieli mieć plan, to jeszcze potrafili go przełożyć na konkretne punkty i dokumenty, a potem nagłośnić. Odezwały się echa polskiego piekiełka politycznego z pionierskich czasów walki o pluralizm. Radnym zarzucono, że pomysły nie są dosyć radykalne, że można było jeszcze to i tamto, że nic się nie uda.

Patrzyłem na ten festiwal prychania ze zdziwieniem. Po pierwsze, należało przecież pochwalić tę część radnych, którzy zgłosili poprawki do budżetu. Chociażby za to, że starali się pokazać, gdzie można oszczędzić pieniądze w ciężkich czasach. Po drugie, złożone propozycje były konkretne, a tym samym dla władzy kłopotliwe – najlepszym dowodem jest bezpośrednia z nimi polemika samego prezydenta, punkt po punkcie. To wcale niemały sukces! Po trzecie, mimo zastrzeżeń wobec radnych, trzeba mieć świadomość, że są oni jedynym realnym zasobem opozycji. To u jej części znajdującej się poza radą budzi być może zazdrość, ale bez refleksji, że trzeba działać wspólnie siły w radzie mogą się w kolejnej kadencji nie zmienić – polecam gorącym głowom mieć to na uwadze.

Na nadchodzący Nowy Rok życzę zatem sopockim krytykom władzy jednego: spokojnego działania, opartego o współpracę i dialog. Rozumu ponad emocje. Poczucia humoru w miejsce zaciętości. A nade wszystko otwartości na rozmowy z każdym, kto chce dobra Sopotu. Nawet wtedy, kiedy nie do końca jego wizja nam pasuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki