Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowcy Renault Zdunka Wybrzeża Gdańsk zrobili krok w kierunku ekstraligi

Janusz Woźniak
Walka o awans do ekstraligi żużlowej powinna się tak naprawdę rozstrzygnąć w czterech meczach tego sezonu pomiędzy Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk a GKM Grudziądz. Pierwszy mecz już za nami. Gdańszczanie wygrali w niedzielę na wyjeździe 48:42.

Oczywiście do awansu jeszcze daleka droga, ale pierwszy powód do radości już jest. Demonstrowało tę radość na grudziądzkim stadionie ponad 1000 gdańskich fanów Wybrzeża, a niektórzy twierdzą, że było tych kibiców nieomal 1,5 tysiąca. Tak czy inaczej, Jonasson, Miśkowiak, Pieszczek i spółka mogli w Grudziądzu czuć się jak na domowym torze.

Trener Stanisław Chomski w czwartym meczu tego sezonu mógł wreszcie wystawić najsilniejszy skład jakim dysponuje w tym sezonie. Był to więc też test, czy pomysł na zbudowanie drużyny walczącej o powrót do krajowej elity sprawdzi się w najtrudniejszych warunkach, czyli na torze najgroźniejszego rywala.

W niedzielę na prezentacji najtrudniej było Arturowi Mroczce, bo wychowanka grudziądzkiego klubu miejscowi kibice niemiłosiernie wygwizdywali. Mroczka odbił to sobie jednak na torze. Gospodarze prowadzili 4:2 tylko raz, po pierwszym wyścigu. Meczowy remis był dwa razy, ostatni 12:12 po czwartym wyścigu, kiedy pierwszy i jednocześnie ostatni raz Thomas Jonasson dał się objechać Chrisowi Harrisowi. W pozostałych czterech swoich startach Jonasson pokazał co znaczy kapitan drużyny i meldował się na "kresce" na pierwszym miejscu. W ogóle wkład w cenne zwycięstwo ma każdy zawodnik Chomskiego, bo nawet jeden punkt Marcela Szymki był na wagę meczowego remisu. Renat Gafurow, kiedy Miśkowiak jechał ostatni, dojechał na metę drugi, dzięki czemu goście nie stracili prowadzenia, a Dawid Stachyra w 13 wyścigu - jedynym wygranym przez gdańszczan podwójnie - przez cały dystans wiózł na plecach atakujących go Scotta Nichollsa i Tomasza Chrzanowskiego.

Co najbardziej złożyło się na zwycięstwo Wybrzeża w Grudziądzu? Trener Chomski nie ma wątpliwości.

- Po prostu byliśmy w tym meczu drużyną. Mieliśmy zdecydowanego lidera jakim był Jonasson, nie zawiedli pozostali prowadzący pary, 6:3 wygraliśmy rywalizację punktową młodzieżowców. Po prostu u nas nikt nie zawiódł, każdy dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa - twierdzi Chomski.

A w zespole gospodarzy? Najrówniej jechał Harris, Andrzej Karpow i Norbert Kościuch obudzili się w drugiej części meczu, kiedy słabł w oczach Nicholls. Najbardziej, co w Grudziądzu twierdzili zgodnie wszyscy, zabrakło gospodarzom punktów Tomasza Chrzanowskiego. Sympatyczny skądinąd "Chrzanik" w czterech startach zdobył tylko jeden punkt. Dodajmy, że na Szymce. Można napisać, że w Grudziądzu czekają teraz Chrzanowskiego trudne dni, ale podobny scenariusz z udziałem tego żużlowca przeżywaliśmy w Gdańsku w ubiegłym sezonie.

Zwycięstwo w Grudziądzu jest ważne, ale jeszcze nie oznacza, że o awans możemy być spokojni. Po meczu nastroje tonował Miśkowiak.

- Wygraliśmy ważny mecz z trudnym przeciwnikiem, ale nie możemy popadać w euforię, bo do zakończenia sezonu jest naprawdę jeszcze daleko. Po tej jednej porażce zespół z Grudziądza na pewno nie złoży broni - spokojnie przekonywał "Misiek".

W maju drużynę Renault Zdunek Wybrzeże czeka jeszcze tylko jeden mecz, a 19 maja do Gdańska przyjedzie KMŻ Lublin.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki