Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zuzanna Efimienko z PGE Atomu Trefla Sopot: Trzeci mecz podpórką? Żadna z dziewczyn o tym nie myśli

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal
Zuzanna Efimienko, środkowa bloku PGE Atomu Trefla Sopot, opowiada o intensywnej końcówce sezonu, którego koniec jest coraz bliższy.

Pozbierałyście się już po przegranej w finale Pucharu Polski?
Myślę, że tak. Taki jest sport i specyfika tej ligi, że tych meczów jest na tyle dużo, że nieraz trzeba o czymś szybko zapomnieć. Czasami trzeba nawet zapomnieć o wygranych, żeby za bardzo się na nich nie skupiać i żeby to nie wyprowadziło z rytmu.

W tym finale z Chemikiem Police zaczęłyście pięknie, a potem przytrafił się klops. Drugiego seta przegrałyście do 13. Jak to tak?
Ciężko jakoś to wyjaśnić. Ktoś powie, że taka jest kobieca siatkówka. To Chemik zaczął w końcu grać. Do tego momentu nie realizowały swojej taktyki, a w tym drugim secie zaczęły. My chyba za mocno uwierzyłyśmy, że będzie dobrze. Wpadłyśmy w hurraoptymizm. Do końca meczu nie udało nam się już odbudować. Może w czwartym secie byłyśmy blisko, ale to było za mało na tak doświadczony zespół, jakim jest Chemik.

Co wiemy o układzie sił po tych finałach w Kaliszu?
Chemik jest głównym kandydatem do złota, tego nie ma co ukrywać. Tą drugą drużyną jesteśmy my. Nie bez powodu znalazłyśmy się przecież w finale. Wierzymy, że będzie dobrze, bo przed nami końcówka sezonu.

Przed wami półfinałowa batalia z Impelem. Prowadzicie 1-0. W poniedziałek gracie we Wrocławiu. Łatwo raczej nie będzie, prawda?
To będzie cholernie trudny mecz. Trwa walka o medale, co najmniej o wicemistrzostwo Polski. Impel chciałby się podbudować. Szczególnie, że w tym sezonie wiele osób wskazuje, że to największe rozczarowanie. Dla nas to chyba równie ważne, bo chcemy walczyć dalej. Na pewno będzie ciężko. Chcemy skończyć rywalizację półfinałową we Wrocławiu. Spodziewamy się tam walki, pięciu setów, zostawienia kawałka serca na boisku.

Nie uśpi was to, że macie jeszcze tę podpórkę, że trzeci, decydujący mecz możecie rozegrać w hali Ergo Arena?
Nie. Żadna z dziewczyn nie myśli o trzecim meczu. Gdyby tak się działo, to nie byłoby po co jechać do Wrocławia. Ten mecz będzie przebiegał ciężko dla obu stron. Impel musi, ale my też chcemy bardzo. To takie małe mistrzostwa Polski. Liczę, że uda nam się zakończyć tę rywalizację już w poniedziałek.

Dlaczego Impel w tym sezonie jest tak zawstydzająco nierówny? Nie zrobił nic wielkiego w Lidze Mistrzyń. Nie wszedł do finałów Pucharu Polski. Z drugiej strony jako jeden z dwóch zespołów Orlen Ligi ograł Chemika.
Myślę, że dziewczyny walczą same ze sobą. Trochę je znam i wiem na co je stać. Mentalnie są podłamane. Z każdej strony jest na nie nagonka, w prasie, wśród kibiców. Grają tam siatkarki z wielkimi nazwiskami, ale to tylko ludzie. To chyba jest przyczyna ich porażek. Sezonu nie zaczęły dobrze, musiały wejść w rytm. A później ta nagonka je przytłoczyła. Umiejętności przecież mają. Mnie było czasem przykro oglądać w telewizji mecze z ich udziałem. W sporcie jest duża presja i to może działać negatywnie na każdego.

Patrząc na skład to Impel nie ma prawa grać tylko o brąz. Z drugiej strony miejsce w finale jest dla dwóch...
Drużyny, które znalazły się w półfinałach Orlen Ligi prezentują zbliżony poziom. Na ten moment Chemik troszkę odstaje, fizycznie i kadrowo. W dłuższej perspektywie czasu może się to różnie skończyć. Miejsca w finale są dwa. Liczę, że i dla nas się znajdzie. Dobrze, że jest kilka drużyn na pewnym poziomie, a nie tylko dwie, które walczą o złoto. To znaczy, że liga zaczyna iść trochę do przodu. W tym roku w tej lidze czasami było ciekawie.

W piątek w Dąbrowie Górniczej Chemik prawdopodobnie przypieczętuje awans do finału. Ktoś ten zespół może w ogóle zatrzymać?
Chemika trzeba bardzo dobrze rozpracować taktycznie. Te zawodniczki mogą jeden mecz zagrać tak, a drugi zupełnie inaczej. Kolejna sprawa to potrzeba odrzucenia ich od siatki. Kiedy Asia Wołosz czy Iza Bełcik mają z czego rozgrywać, to bardzo trudno się przeciwstawić. Mam nadzieję, że to my zagramy z nimi w finale. Każdy w trakcie sezonu ma załamania formy. Może im się to przytrafi.

Zgodzisz się z Katarzyną Zaroślińską, że finały nie muszą być jednostronne dlatego właśnie, że trzeba wygrać aż trzy mecze?
Tak. Chemik jest pewny siebie, bo zna swoją wartość. Możemy im stopniowo te skrzydła podcinać. Do wygrania są trzy mecze i nie ma takiej sytuacji, że decyduje dyspozycja jednego dnia. To dobrze, że mecze finałowe są do trzech zwycięstw (w półfinałach do dwóch - przyp. aut.). To daje większą przejrzystość, kto bardziej zasłużył na złoto mistrzostw Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki