Nie udało się odnaleźć szajki, która „obrobiła” jubilera w gdańskim centrum handlowym. Ciągle trwają też poszukiwania przestępców, którzy - udając policjantów - okradli bursztynnika w Gdańsku.
Napad jak z filmu akcji
Akcja - rodem niemal z „Mission: Impossible” - rozegrała się styczniową nocą w gdańskiej galerii handlowej.
- Do zdarzenia doszło o godz. 3.30. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że trzech zamaskowanych mężczyzn włamało się do jednego z obiektów w Galerii Bałtyckiej. Napastnicy użyli gazu wobec jednego z ochroniarzy. Szczęśliwie nic poważnego mu się nie stało - relacjonowała tuż po rabunku mł. asp. Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Bandyci działali jak profesjonaliści. Z naszych ustaleń wynikało, że od momentu kiedy sprawcy przekroczyli próg budynku w drodze do sklepu, do chwili gdy wyszli z galerii, upłynęły dwie, może trzy minuty. Wiele wskazywało też na to, że szajka wiedziała, kiedy uderzyć. Napad prawdopodobnie nie był spontanicznym zrywem. To była raczej wyćwiczona i przemyślana akcja.
Grupie jednak nie udało się zostawić „czystego” otoczenia. W galerii pracowały kamery, a policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku poinformowali nas tuż po wydarzeniach, że na miejscu zostały zabezpieczone ślady kryminalistyczne.
Jak przestępcy dostali się do centrum handlowego? Z naszych ustaleń wynikało, że przecięli drut zabezpieczający drzwi do ewakuacyjnej klatki schodowej od strony ulicy Dmowskiego.
- Sprawa jest w toku, nie została zakończona - powiedziała nam wczoraj prok. Jolanta Janikowska-Matusiak, szefowa Prokuratury Rejonowej we Wrzeszczu.
Czytaj więcej na ten temat: Jubilera w „Galerii Bałtyckiej” okradli fachowcy [ZDJĘCIA]
Bandyci przebrani za CBŚ
Mimo że skok na sklep w centrum handlowym był spektakularny, dużo głośniejszym echem odbiła się sprawa sprzed kilku ostatnich dni, kiedy to ofiarą rozboju padł gdański bursztynnik. Pikanterii dodaje fakt, że służby, wypowiadając się o śledztwie, nabierają wody w usta, bandyci jakby rozpłynęli się we mgle, a kosztowności zrabowali, podając się za... Centralne Biuro Śledcze.
Gdy jedna grupa „policjantów” wydobywała informacje o bursztynach od przedsiębiorcy, druga - niewykluczone, że instruowana przez wspólników - weszła do domu mężczyzny. Przestępcy zrobili „przeszukanie” i odjechali.
Obrabowany bursztynnik nie krył w rozmowie z naszą redakcją, że stracił dorobek życia.
Czytaj więcej na ten temat: Bursztynnik z Gdańska: Zapakowali mnie w auto, założyli mi worek na twarz [WIDEO, ROZMOWA]
Przestępców, jak na razie, nie udało się złapać, mimo że tuż po przestępstwie policja zarządziła blokady dróg w kilku miejscach Gdańska.
Zatrzymanie kwestią czasu
Do napadu na jubilera doszło też w Sopocie. 8 czerwca przed godziną 3 w nocy dyżurny jednostki w kurorcie dostał informację o kradzieży z włamaniem. Jak relacjonowali policjanci, zgłaszający powiedział im, że dwóch mężczyzn w kominiarkach na twarzy po włączeniu się alarmu wybiegło ze sklepu z biżuterią, przeskoczyło przez płot i uciekło.
Funkcjonariusze zostali skierowani na ulicę Kolberga, gdzie - według zgłaszającego - w okolice lasu podjechał samochód, z którego wybiegło dwóch zamaskowanych bandytów.
Ostatecznie policjanci otoczyli mężczyzn. Na widok funkcjonariuszy odrzucili oni łom i młot, którym - jak mówią kryminalni - próbowali rozbić ukradziony sejf, i zaczęli uciekać w głąb lasu.
Jednego z podejrzanych o napad zatrzymano po krótkim pościgu. Drugi zbiegł. Mundurowi zapowiadali, że jego zatrzymanie jest kwestią czasu.
Policjanci tłumaczyli wcześniej, że mężczyzna, który wpadł w ich ręce, to 45-letni mieszkaniec Gdańska. Podkreślali, że był wielokrotnie notowany i skazywany za przestępstwa „przeciwko życiu, zdrowiu oraz przeciwko mieniu, związany ze środowiskiem złodziei samochodów”.
- Przy mężczyźnie oprócz kominiarki i rękawiczek funkcjonariusze znaleźli amfetaminę. Policjanci odzyskali także całą ukradzioną biżuterię o wartości kilkunastu tysięcy złotych, która już wróciła do właściciela - mówiła Karina Kamińska z KMP w Sopocie.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, skok na sopocki punkt nie jest związany z napadem na jubilera i bursztynnika z Gdańska.
Źródło: KMP Sopot
Napad spalił na panewce
Mniej szczęścia od nieuchwytnych kolegów po fachu mieli mężczyźni, którzy - wedle relacji kryminalnych - stali za usiłowaniem rozboju, do którego doszło późnym wtorkowym popołudniem w marcu 2016 roku.
Wówczas, wedle relacji policjantów, dwóch zamaskowanych mężczyzn weszło do jednego ze sklepów jubilerskich w Tczewie i posługując się przedmiotem przypominającym broń, sterroryzowało przebywające tam dwie kobiety. Jak informowali kryminalni, uruchomiony przez obsługę alarm spłoszył napastników, którzy wybiegli ze sklepu bez łupu.
- Intensywna praca policjantów doprowadziła do zatrzymania dwóch mężczyzn, którzy mogli mieć związek z tą sprawą - mówili kryminalni. - Policjanci zatrzymali na terenie Łodzi ukrywającego się 32-latka z powiatu konińskiego. Drugi ze sprawców, 24-letni mieszkaniec Gdańska, został zatrzymany w miejscu zamieszkania - mówili funkcjonariusze znający szczegóły śledztwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?