18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zrywał kobietom łańcuszki. Pasażerowie komunikacji miejskiej pomogli go złapać

Szymon Zięba
M.Genca
Działał z zaskoczenia, na cel biorąc kobiety i starsze osoby. Swoje ofiary obserwował na długo przed napadem. Wyszukiwał te najbardziej "bezproblemowe", śledząc je w podziemnych przejściach, na przystankach, w tramwajach. Postępował zawsze w ten sam sposób - zachodząc wybrane osoby z tyłu, rabunku dokonywał kilkoma szybkimi ruchami, zwykle zrywając z szyi biżuterię. Znikał równie nagle jak się pojawiał. Wpadł na skutek obywatelskiej postawy podróżnych, dzięki sprawnej pracy policji i... przez własną zuchwałość, nazbyt rozochocony mylnym poczuciem bezkarności.

Złodziej widmo

- Okres lata to czas, w którym bardzo często dochodzi do podobnych przestępstw - opowiada jeden z mundurowych pracujących w trójmiejskiej policji. Nie chce ujawniać służbowego stopnia ani nazwiska. - Podczas wakacji otrzymujemy sporo zgłoszeń przestępstw, których ofiarami padały kobiety okradzione z biżuterii, torebek, a nawet sprzętu elektronicznego trzymanego w ręku.

Do podobnych sytuacji jak w Gdańsku dochodziło również m.in. dwukrotnie w Szczecinie, gdzie za sprawą napaści i kradzieży biżuterii... stała kobieta w ciąży, która - do spółki ze swoim partnerem - napadała na staruszki. Dwójka mężczyzn w podobny sposób działała w komunikacji miejskiej.

Jednak to w Gdańsku złodziej po raz pierwszy działał w sposób zorganizowany, zaplanowany i... zuchwały, powracając na miejsce przestępstwa. Rabunków dokonywał aż siedmiokrotnie. Jak się jednak okazało, zgubiła go właśnie nadmierna pewność siebie.

Jak ustalili śledczy, do napaści "łańcuszkowego rabusia" dochodziło w różnych dzielnicach Gdańska. Złodziej działał na terenie Zaspy, Nowego Portu, Suchanina, Brzeźna, a nawet Śródmieścia.

Bandyta postępował według stałego schematu. Szedł za wcześniej upatrzoną ofiarą (zwykle starszą osobą), która zmierzała w stronę przystanku komunikacji miejskiej. W tramwaju rabuś atakował od tyłu - szybkim ruchem ręki zrywał z szyi biżuterię, zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Uciekał na chwilę przed zatrzaśnięciem się drzwi, skutecznie uniemożliwiając próbę interwencji zaskoczonych pasażerów.

Na zgłoszenia podróżnych, którzy widzieli zajście, policjanci bezradnie rozkładali ręce. Rabuś był nieuchwytny, a na dodatek jego ofiary nie zawiadamiały policji o napaściach. Ostatecznie bandyta wpadł dzięki obywatelskiej postawie jednego ze świadków zdarzenia, który w tramwaju ponownie zauważył podejrzanie zachowującego się mężczyznę.

Zgubiła go zuchwałość

Okazało się, że złodziej... wrócił na miejsce przestępstwa. Nie przewidział jednak, że trafi do tego samego tramwaju, którym jechał świadek jego poprzedniej napaści. Tym razem - żeby odwrócić uwagę - udawał, że rozmawia przez telefon. Dla utrudnienia identyfikacji na zapisie kamer monitoringu zasłaniał twarz bluzą. To wzbudziło podejrzenia mężczyzny, który rozpoznał rabusia.

Czujny podróżny zrobił zdjęcie bandycie. Tuż po tym doszło do kolejnej napaści, jednak tym razem złodziej został sfotografowany, co okazało się kluczem do zatrzymania terroryzującego pasażerów bandyty. Na jaw wyszedł fakt, że jego napaści w środkach komunikacji miejskiej nie były pojedynczym incydentem. Po apelach funkcjonariuszy skierowanych do ofiar bandyty, aby zgłaszali się na komendę w celu złożenia zeznań, poszkodowani coraz śmielej opowiadali o napaściach, opisując napastnika, który w ich zeznaniach łudząco przypominał mężczyznę z dostarczonego mundurowym zdjęcia. Zapis z kamer monitoringu, który sprawdzili policjanci, ostatecznie potwierdził podejrzenia.

- Zostało odnalezione nagranie z podobną sytuacją napaści - mówi Alicja Mongird, rzecznik prasowy gdańskiego Zakładu Komunikacji Miejskiej. - Miała ona miejsce nieopodal Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego - dodaje.

Wpadł, gdy wyszedł z mieszkania

Złodzieja namierzono dzięki współpracy policjantów zajmujących się zwalczaniem przestępczości samochodowej oraz kryminalnych z gdańskiej komendy miejskiej. Winowajcą okazał się 33-letni mieszkaniec Oruni Dolnej. Mężczyzna nie spodziewał się tak szybkiej reakcji mundurowych - zaskoczony wpadł, kiedy wychodził ze swojego mieszkania. Spod własnych drzwi trafił... wprost na komisariat. Okazało się, że 33-latek był dobrze znany policjantom, wcześniej bowiem był notowany za posiadanie narkotyków i kradzieże.

Mimo że w mieszkaniu zatrzymanego bandyty mundurowi nie znaleźli skradzionej biżuterii, ani pieniędzy, które mogły pochodzić ze sprzedaży zrabowanych łańcuszków, zuchwałe napady złodzieja dobiegły nareszcie końca. Rabuś za swoje "wybryki" może spędzić za kratkami nawet pięć lat.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki