Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona motocyklowo zakręcona

Marek Ponikowski
W 2005 roku Rafał Czapiewski natknął się na szosie na dawno niewidzianego kolegę ze szkoły. - Nie słyszałeś o jakimś starym motocyklu na sprzedaż? - zagadnął w trakcie rozmowy. - Sąsiad ma fajną eshaelkę...

Gdy Rafał Czapiewski mówi żonie: - Jadę na kochanki - Hanna nie złości się i nie grozi rozwodem. Wie, że mąż wybiera się na spotkanie Klubu Motocykli Dawnych, który ma siedzibę przy ulicy Kochanki w Starogardzie. Sama zresztą też należy do klubu i ujeżdża zabytkowy motocykl, wyprodukowaną w 1960 roku SHL 150 M-06 T.

* * *

SHL? Ten skrót młodemu pokoleniu mówi niewiele, a przecież wiąże się z nim kawał historii polskiej motoryzacji. Prapoczątkiem była odlewnia żelaza uruchomiona w roku 1895 w Suchedniowie, niedaleko Kielc, przez przedsiębiorcę Ludwika Starke. W roku 1919 jego syn Stanisław otworzył w Kielcach filię, która niebawem uzyskała oficjalną nazwę „Ludwików”. Produkowała głównie żeliwne i emaliowane garnki. W połowie lat 30. zaczęto w II Rzeczypospolitej promować motoryzację. Szczególnie korzystne rozwiązania prawne stworzono producentom motocykli o pojemności silnika poniżej 100 cm sześc. W roku 1937 w „Ludwikowie” podjęte zostały prace nad takim właśnie pojazdem, do którego miał być stosowany licencyjny silnik o poj. 98 cm sześc. i mocy 3 KM brytyjskiej firmy Villiers. Przed wybuchem wojny wyprodukowano około 2 tysięcy motocykli noszących markę SHL. Co oznaczał ten skrót? Oficjalnej wykładni brak. Dość rozpowszechniona interpretacja głosi, że kryje się pod nim Suchedniowska Huta Ludwików. Tyle tylko że takie zwierzę nigdy nie istniało. Huta Ludwików była w Kielcach! Znacznie bardziej prawdopodobne są przypuszczenia, że chodziło o Spółkę Huta Ludwików albo o Stalownię i Hutę Ludwików. Tak czy owak, skrót przyjął się w polszczyźnie i jako eshaelka przeżył kieleckie motocykle, głównie za sprawą 3 milionów pralek wirnikowych wyprodukowanych w tej samej fabryce w czasach PRL.

Tuż po wojnie w Kielcach udało się złożyć z części ukrytych przed okupantem niedużą partię „setek”, potem w nieco zmodyfikowanej ramie zaczęto montować silniki S-01, wzorowane na niemieckim motocyklu DKW RT 125. Ale już nie w Kielcach, a na warszawskiej Pradze. Tak zdecydował centralny planista. Niebawem marka SHL znikła, zastąpiona przez skrót WFM - Warszawska Fabryka Motocykli. Ten sam centralny planista, ale po październikowym przełomie przepełniony duchem pluralizmu i konkurencji, dał w 1957 roku zgodę na wznowienie produkcji motocykli w Kielcach. Pierwszym modelem odrodzonej marki był SHL M 06-U, konstrukcyjnie bardzo zbliżony do warszawskiej WFM 125 M-06, jednak z kilkoma istotnymi zmianami, m.in. z silnikiem o pojemności 150 cm sześc. o mocy 6,5 KM i ramą z rur o przekroju prostokątnym, a nie z tzw. ceownika. W roku 1959 do produkcji wszedł model SHL M-06 T, różniący się od poprzednika przede wszystkim zastosowaniem modnego wówczas zawieszenia przedniego koła na wahaczu pchanym. Taką właśnie eshaelkę ma pani Hanna.

* * *

Kto wie, czy Hanna i Rafał Czapiewscy byliby tak zgodnym, złączonym wspólną pasją małżeństwem, gdyby nie dziadek pana Rafała, który w roku 1988 podarował mu z okazji pierwszej komunii odnowiony przez siebie motorower marki Komar MR 231. Pojazd był jak nowy, choć miał dwadzieścia kilka lat. Dziadek znał się na mechanice, pracował jako narzędziowy w POM, a w wolnych chwilach pod okiem wnuka naprawiał motocykle sąsiadów. Potem Rafał już się z motorami nie rozstawał. Ujeżdżał kupione za grosze WSK 125, oczywiście bez prawa jazdy, bo wszyscy na wsi tak jeździli. Nie miał go nawet, gdy już dorósł i przesiadł się na całkiem poważną czechosłowacką CZ 350, na której jeździł w Wysinie w konkury do Hani. Ona także wychowywała się wśród motocykli swojego ojca, więc łatwo znajdowali wspólny język. Prawo jazdy zdobyli już jako małżeństwo, w Starogardzie. - To Hania mnie namówiła - wyznaje pan Rafał.

* * *

- Skąd wzięła się ta pasja do starych motocykli? - pytam, oglądając kolekcję motoryzacyjnych antyków w warsztaciku Rafała Czapiewskiego. Trochę z przypadku. Weźmy na przykład tę SHL pani Hanny: w 2005 roku, jadąc do Wysina, Rafał natknął się w Głodowie na dawno niewidzianego kolegę ze szkoły. - Nie słyszałeś o jakimś starym motocyklu na sprzedaż? - zagadnął w trakcie rozmowy. - Wiesz, sąsiad ma fajną eshaelkę…

Była w miarę kompletna, choć wyglądała okropnie, pomalowana na czarno, zwykłym pędzlem. Hanna Czapiewska godzinami zeskrobywała tę farbę z oryginalnego lakieru. Zaczęła jeździć na imprezy klubowe i zloty. Kiedy na Mazurach zdarzyła się mała stłuczka, pan Rafał uznał, że jest okazja, by doprowadzić motocykl do pierwotnego stanu. Dziś wygląda tak, jakby dopiero co opuścił taśmę w kieleckiej fabryce. Wszystkie części są oryginalne, srebrzą się chromy, lśni wiśniowy lakier, a złote szparunki na zbiorniku paliwa, błotnikach i schowku na narzędzia kolega klubowy wyciągnął pędzelkiem tak pięknie, jakby w życiu nigdy nic innego nie robił. Za swoją SHL 150 M-06 T państwo Czapiewscy dostali ostatnio na zlocie w Karsinie nagrodę dla najlepiej odrestaurowanego motocykla.

* * *

Z utytułowaną eshaelką sąsiaduje w kolekcji pana Rafała Kobuz 175, wyprodukowany w świdnickiej WSK, jeden z ostatnich modeli serii noszącej nazwy ptaków. Jest też Jawa 350 z roku 1972, egzemplarz pochodzący z Holandii, różniący się niektórymi szczegółami od motocykli sprowadzanych niegdyś do Polski. Honda CL 250 S to antyk stosunkowo młody, z roku 1984, ale ma ciekawe rozwiązanie w postaci przydatnego w terenie reduktora, zwiększającego o 50 procent przełożenie pierwszego biegu. Obok Panther M 75, klasyczna brytyjska dwieście pięćdziesiątka z roku 1950. Węgierska Pannonia 250 pochodzi z oficjalnego importu w latach 60. ubiegłego wieku. Egzemplarz odrestaurowany przez pana Rafała ma oryginalną przyczepę Oceana, wyglądającą jak odrzutowiec MiG 15. Osobno stoi perła kolekcji: niemiecka Urania z roku 1935, z silnikiem ILO o pojemności 120 cm sześć. A na półkach czekają na swoją szansę najrozmaitsze silniki, skrzynie biegów, widelce, reflektory. A nuż trafi się pasująca do nich reszta i kolejny motocykl zostanie ocalony od zapomnienia?

* * *

- Ty to masz fajną żonę - zazdroszczą panu Rafałowi koledzy z Klubu Motocykli Dawnych. - My nie możemy liczyć na tyle zrozumienia…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki