Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znikające e-maile. Jak temu zaradzić?

Dariusz Sipowski
Artur Opaliński i Wojciech Łącki
Artur Opaliński i Wojciech Łącki Dariusz Sipowski
W Pomorskim Centrum Przetwarzania Danych powstaje nowatorskie urządzenie, będące częścią systemu zdalnego monitorowania centrum danych. Z Wojciechem Łąckim, wiceprezesem PCPD, i dr. inż. Arturem Opalińskim z Wydziału Elektrotechniki i Automatyki Politechniki Gdańskiej, rozmawia Dariusz Sipowski

Po co przetwarza się dane?
W.Ł.: To podstawa współczesnego świata. Poprzez przetwarzanie danych rozumiemy wszystkie operacje, które są na nich wykonywane. Wpisanie w wyszukiwarce tekstu i kliknięcie enter sprawia, że ten tekst jest wysyłany do jakiegoś centrum danych, tam jest przetworzony i wyniki są zwrócone na ekran odbiorcy. Odbywa się to bez naszej wiedzy. Zazwyczaj w tzw. chmurze, czyli dane są odmiejscowione. Dobrym przykładem jest poczta internetowa. Wszyscy z niej korzystamy, a mało kto potrafi powiedzieć, w którym miejscu informacje przesyłane przez e-maile się znajdują.

Czytaj także: Politechnika Gdańska dla ludzi z wyobraźnią

A gdzie się znajdują?
A.O.: Jak się już je zgubi, to powstaje ważne pytanie. Trudno jest wskazać miejsce przetwarzania danych. Jest pewna infrastruktura, która potencjalnie może być tym miejscem, ale która w danej chwili zajmuje się pańskimi danymi - to jest trudne do wyśledzenia.

Dlaczego Wasza infrastruktura zapewnia bezpieczeństwo?
W.Ł.: U nas zasilanie jest podtrzymywane potężnym systemem UPS-ów. To urządzenia umieszczone pomiędzy siecią elektryczną a sprzętem elektronicznym, które w razie zakłóceń dostaw prądu, dzięki swoim akumulatorom, to zasilanie zastępują. Jeśli przerwa w dostawie jest dłuższa, startuje umieszczony na zewnątrz agregat. Podczas ostatnich wichur w Gdańsku było około dziesięciu krótkich przerw w dostawie prądu, widać je było m.in. poprzez krótkie mignięcia światła. Nasi klienci w ogóle tego nie odczuli. Tymczasem komuś w tym czasie mógł zresetować się komputer.

Jak jeszcze chronione są serwery klientów?
W.Ł.: Podtrzymujemy temperaturę zalecaną przed producenta: 20-22 st. C, a serwery są u nas pod stałą ochroną.
A.O.: Dzisiaj bez systemu informatycznego dobra firma nie może działać. Jeszcze niedawno komputer miał pomagać, a teraz to komputer steruje firmą i bez niego niewiele pracownicy mogą zrobić.
W.Ł.: Chociażby tydzień temu stanęła Skoda. Zatrzymał się jej główny system komputerowy. Nie mogli wystawiać dokumentów, sprzedawać samochodów, czy części zamiennych. Totalny paraliż i wielkie straty.

Można przewidzieć, że coś się zepsuje?
W.Ł.: Przez monitoring parametrów. Powstał pomysł utworzenia takiego systemu. Obecnie pod naszą opieką jest serwerownia - 400 metrów kw., gdzie można pomieścić około 100 szaf rackowych oraz około dwudziestu pomieszczeń dystrybucyjnych. W pomieszczeniu data center (miejsce, gdzie przechowujemy serwery klientów) mamy obecnie 1 megawat (MW) mocy elektrycznej i to jest więcej niż Gdańsk i Sopot pobierały przed II wojną światową. System musi monitorować wszystkie te urządzenia.

Czytaj także: Superlaboratorium na Politechnice Gdańskiej

Czy studenci mogliby jakoś pomóc?
A.O.: W pracach już bierze udział student Wydziału Elektrotechniki i Automatyki Politechniki Gdańskiej, pan Paweł Troczyński. Zajmuje się on programowaniem elektronicznego sterownika, który wykonuje zadania związane z odczytem mierników składających się na system monitorujący. Ja sam odbywam staż, który jest w ramach projektu "Współpraca Nauki i Biznesu Przyszłością Pomorza".
W.Ł.: Z chęcią przyjmiemy nowe osoby. Potrzebni są inżynierowie i technicy, którzy potrafią pracować w data center. W tej chwili kształci się głównie w programowaniu i administracji, a my poszukujemy specjalistów od infrastruktury, zasilania, klimatyzacji, a nawet od elementów konstrukcyjno-budowlanych, ponieważ w data center mamy podniesioną podłogę, czy elementy bardzo ciężkie, jak ważące kilka ton UPS-y. Trzeba wiedzieć, jak takie urządzenia przemieszczać i ustawiać.

Czy Politechnika Gdańska kształci takich specjalistów?

A.O.: Dominuje podejście, jak nauczyć kogoś programowania czy konstruowania urządzeń. Brakuje ludzi z wiedzą, jak utrzymać te urządzenia, a infrastruktura często się zmienia.
W.Ł.: Na Zachodzie serwerownie to całe budynki przeznaczone tylko i wyłącznie pod przechowywanie serwerów. U nas tak wielkich pomieszczeń na razie nie ma. Jednak w naszej serwerowni też mamy kawał internetu. Gdybyśmy odcięli nagle zasilanie, to jakieś strony internetowe by znikły. Na co dzień nie myślimy o tym, że może zniknąć strona, na której przechowujemy filmy, zdjęcia, czy nasz profil na portalu społecznościowym lub skrzynkę e-mailową.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki