- Pacjenci byli w bardzo ciężkim stanie, z poważnymi objawami ogólnoustrojowymi we wstrząsie - mówi dr Wojciech Waldman, dyrektor PCT i zarazem konsultant wojewódzki w dziedzinie toksykologii. - Wszystkich udało się uratować, ale należy też pamiętać, że w minionych latach zdarzały się przypadki śmiertelne.
Leśnicy przyznają, że żmije ostatnio częściej opuszczają swoje kryjówki. Zarazem jednak radzą,by nie panikować.
- Jeśli żmii nie nadepniemy na ogon, nie zaatakuje - tłumaczy Witold Ciechanowicz z Nadleśnictwa Gdańsk. - Nie pamiętam, żeby doszło do pokąsania jakiegokolwiek z naszych pracowników. Po pierwsze, nosimy w pracy wysokie, terenowe buty, po drugie - uważamy. Dobrze wiadomo, że żmija lubi się wylegiwać w rejonach nasłonecznionych.
Wieści o kolejnych przypadkach ukąszeń rozeszły się po Pomorzu i zaniepokoiły wiele osób.
W ubiegłym tygodniu zaalarmowano dyrektora Michała Targowskiego z oliwskiego zoo, że w pobliskiej stadninie koni pojawiły się żmije. Na miejscu okazało się, że alarm został wywołany przez nieszkodliwego zaskrońca.
Żmija zygzakowata jest gadem dość płochliwym, który atakuje tylko wtedy, gdy się czuje osaczony. Wśród pokąsanych są osoby, które w ciepły dzień zasnęły "po piwie" na łonie natury, był też przypadek pokąsania intruza, który przykucnął w lesie za potrzebą.
Przyrodnicy przypominają, że wszystkie gady żyjące w Polsce na wolności, w tym także żmije zygzakowate, są gatunkami chronionymi.
W środowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" rozmowa z dr. Wojciechem Waldmanem, pomorskim wojewódzkim konsultantem w dziedzinie toksykologii
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?