Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiany klimatyczne a przepisy i zdrowy rozsądek. Po katastrofie budowlanej w Krakowie ruszyły kontrole, ale to za mało

Aleksandra Chomicka
Aleksandra Chomicka
Nad Polskę nadciąga kolejny niż. Eunice może powiać z prędkością nawet 120 km/h. Teraz na każdy z dźwigów (czyli w terminologii fachowej - żurawi jezdnych lub stacjonarnych), stojących na tysiącach polskich budów, wszyscy będę patrzyli z nieufnością: wytrzymają? Okoliczności i przyczyny katastrofy budowlanej, do której doszło na budowie jednego z największych polskich deweloperów (firmy Murapol) w Krakowie, są dopiero badane. Za wcześnie na ferowanie wyroków. Jeżeli jednak zadamy sobie pytanie: czy można było tego uniknąć? - odpowiedzi może być wiele.

Katastrofa budowlana - czy można było jej uniknąć?

- Odpowiedź jest oczywista – twierdzi Łukasz Wawrzyniak, ekspert ds. bezpieczeństwa pracy firmy doradczej W&W Consulting. - Zarówno pracodawca jak i pracownicy posiadają odpowiednie narzędzia w zakresie prawa pracy celem podejmowania działań zmierzających do minimalizacji ryzyka związanego z procesami pracy. Kluczową rolę w procesie kreowania bezpiecznych warunków pracy odgrywa oczywiście pracodawca, a przepisy wykonawcze nakładają na niego obowiązek bezpośredniego nadzoru w przypadku prowadzenia prac budowlanych oraz wypełniania przepisów szczegółowych w zakresie bezpieczeństwa. Takim przepisem, który w opisywanej sytuacji powinien być niezaprzeczalnie respektowany, jest praca operatora żurawia przy prędkości wiatru do 10m/s podczas transportu ładunków wielkowymiarowych lub 15 m/s przy innych pracach.

Kolejnym przepisem, który powinien być respektowany bezwzględnie - dodaje - jest tzw. bezpośredni nadzór, czyli kierowanie i nadzorowanie prac pracowników budowlanych przez Kierownika Budowy lub osobę go zastępującą. Już na pierwszy rzut oka widać, że oba przepisy, które mają chronić życie i zdrowie pracownika nie były respektowane na omawianej budowie.

Wypadek budowlany w Krakowie

- Za mało wiemy o przyczynach wypadków, by wydawać jakiekolwiek opinie – twierdzi natomiast Paweł Grabowski, p.o. zastępcy Okręgowego Inspektora Pracy ds. Nadzoru w Gdańsku. - Wiadomo jednak, że w kabinie dźwigu nie było operatora, czyli podstawowa zasada bezpieczeństwa pracy sprzętu w takich warunkach była przestrzegana. Zasady te określają drobiazgowe przepisy - w kabinach żurawi są w tym celu instalowane wiatromierze. Jednak pytanie zasadnicze jest inne: czy w takich warunkach w ogóle na placu budowy powinni znajdować się ludzie?

Jak widać na filmikach, których co najmniej kilka krąży już po internecie, zanim wielki żuraw złamał się jak zapałka, już było niebezpiecznie. Porywy wiatru ciskały nad placem budowy materiałami budowlanymi, jak amerykańskie huragany, które dotychczas oglądaliśmy, jako anomalia pogodowe. Tymczasem z roku na rok te zjawiska pojawiają się coraz większą częstotliwością również nad naszym krajem. I trzeba się do nich nie tylko przyzwyczaić, ale również dostosować przepisy i warunki techniczne - również te dotyczące materiałów budowlanych. Chodzi m.in. o okna (jednym z parametrów ich oceny jest odporność na nacisk wiatru), ale również o parametry wytrzymałości rusztowań czy zakotwienia żurawi budowlanych.

Zmiany klimatyczne a prawo pracy

Co można jednak zrobić? Czy i kiedy jakiekolwiek zmiany legislacyjne zostaną wprowadzone w związku ze zmianami klimatycznymi?

Otóż – jak komentuje Paweł Grabowski, p.o. Zastępcy Okręgowego Inspektora Pracy d.s. nadzoru w Gdańsku – oprócz przepisów i kodeksów obowiązują jeszcze zasady zdrowego rozsądku, a nadzór na budowie jest zobowiązany ocenić panujące warunki pod kątem bezpieczeństwa pracujących. W taką pogodę nie tylko nie powinno być operatora w kabinie dźwigu (i nie było), ale również pracowników na rusztowaniach czy dachu. Zresztą nawet przy dobrej pogodzie, pracę taką powinni prowadzić z zabezpieczeniem, czyli przypięci do elementów stałych. Lekceważenie tej zasady to jeden z najczęściej wymienianych w statystykach powodów wypadków na budowach.

Z drugiej strony wiemy, że wykonawcy, gonieni terminami, starają się przymykać oko, a harmonogramy prac nie przewidują uwzględniania prognoz pogody. I o ile operatorzy żurawi mają, jak wspominali nasi rozmówcy, określone parametry i zapisane w przepisach prędkości wiatru, wymuszające odpowiednie zachowanie – inaczej jest w przypadku pozostałych pracowników. Od bezpośredniego nadzoru technicznego na budowie zależy wydawanie poleceń, czy i jacy pracownicy mają zejść z placu budowy, ze względu na wiatr.

Tym bardziej, że tutaj nie można mówić o zaskoczeniu, czy też o nagłym porywie wiatru lub trąbie powietrznej, która pojawiła się nie wiadomo skąd. 16 lutego 2022 roku został ogłoszony alert RCB, ostrzegając o nadciągających wichurach.

Łukasz Wawrzyniak, ekspert ds. bezpieczeństwa pracy firmy doradczej _W&W Consulting _zwraca uwagę na inny aspekt: pracownicy wykonujący pracę mogą odmówić jej wykonania, jeżeli warunki pracy nie odpowiadają przepisom BHP i stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia.

- Remedium na unikanie tak trudnych sytuacji? Budowanie świadomości bezpieczeństwa osób kierujących oraz pracowników wykonujących pracę, a także nadzór ekspertów BHP na budowach – dodaje Łukasz Wawrzyniak. - Już od kilku lat możemy obserwować w naszym kraju dynamicznie zmieniającą się pogodę. Silne wiatry czy nawet huragany zdarzają się coraz częściej i powodują powstanie wielu strat materialnych wśród gospodarstw domowych, czy w przedsiębiorstwach. Dopóki ubezpieczenia pokrywają owe straty, zarówno przedsiębiorcy jak i prywatni właściciele nie przykładają większej uwagi do skali problemu.

Instytut Wyspa Gdańsk

W kontekście krakowskiej katastrofy trzeba też zwrócić uwagę na gdański problem. Niemal 13 lat temu w Instytucie Wyspa na terenie Stoczni Gdańskiej odbyła się debata, poświęcona stoczniowym dźwigom. Spotkanie odbyło się w ramach trwającej przez kilka lat batalii o ich uratowanie i pozostawienie, jako historycznego symbolu w panoramie miasta.

Już wcześniej dźwigi o napędzie parowym z początku XX wieku, stojące przy nadbrzeżu stoczni, miały zapewnioną ochronę konserwatorską. Potem zostały nią objęte również te z lat 70., które najbardziej wpisują się w panoramę Gdańska. Jednak właściciele postoczniowych terenów wystąpili z wnioskiem o usunięcie z ewidencji zabytków. W sumie 23 obiektów dawnej stoczni, w tym 7 dźwigów. W 2016 roku Naczelny Sąd Administracyjny prawomocnie oddalił ich skargi. Teraz mają nowe argumenty...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki