Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł Zygmunt Chychła

Paweł Kowalski
Zygmunt Chychła
Zygmunt Chychła Z książki Poczet Olimpijczyków Ziemi Gdańskiej
Odszedł Zygmunt Chychła, gdańszczanin, złoty medalista olimpijski w boksie, prawdziwy mistrz nad mistrze w tej dyscyplinie sportu

W Niemczech tydzień temu zmarł Zygmunt Chychła, wielki polski bokser, urodzony 5 listopada 1926 roku w Gdańsku, walczący w barwach Gedanii. W 1952 r na ringu w Helsinkach został mistrzem olimpijskim w wadze półśredniej, dwukrotnie - w 1951 r. w Mediolanie i w 1953 r. w Warszawie - zdobył tytuł mistrza Europy. Cztery razy - w latach 1948, 1949, 1950 i 1952 - był mistrzem Polski, w 1949 r sięgnął z Gedanią po drużynowe mistrzostwo kraju. 17 razy wystąpił w reprezentacji Polski, odnosząc 15 zwycięstw. W ogóle w karierze stoczył 264 walki, z których 237 wygrał.

To suche wyliczenie statystyczne o wyczynach Chychły nie oddaje klasy tego wspaniałego pięściarza, którego miałem przyjemność oglądać w akcji. Prowadzony przez znanego trenera Brunona Karnatha gdańszczanin był bokserem o świetnym wyszkoleniu technicznym. Imponował znakomitym refleksem. Wyprowadzał szybkie, urozmaicone ciosy z półdystansu i dystansu. Dzięki tej wszechstronności i widowiskowemu sposobowi prowadzenia pojedynków, zyskał miano najlepszego stylisty w boksie. Był przy tym nietuzinkowym strategiem. Po ćwierćfinałowej walce na helsińskim turnieju olimpijskim 1952 r. z czechosłowackim czarodziejem ringu, mistrzem olimpijskim z Londynu (1948) Juliuszem Tormą, Chychła powiedział:

- Widziałem Tormę w akcji kilka razy w życiu, ale sam z nim nigdy nie walczyłem. Widziałem jak zwodami, nonszalancją, twarzą o kamiennej obojętności wyprowadzał przeciwników z równowagi. Mnie nie wyprowadzisz w pole swoim spokojem - pomyślałem sobie. Rozpoczęła się walka. On zwód, ja zwód. On obojętny i spokojny, ja odpłacam się tym samym. Nie daję się wciągnąć w zwarcia. Uważam dobrze na jego lewy prosty. Torma usiłował kilka razy zdezorientować mnie balansem ciała i zakoczyć jakimś niespodziewanie wyprowadzonym ciosem. Nie udało mu się. Natomiast ja zastosowałem bardzo mylący zwód, po którym wypuściłem prawy prosty na żołądek Czechosłowaka. Torma poczuł ten cios. Już teraz nie bałem się jego sztuczek. Już wiedziałem, że niczym mnie nie zaskoczy - wspominał Chychła.

Po zakończeniu zawodniczej kariery mistrz znalazł się, niestety, w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Schorowany (gruźlica) szkolił młodzież, pracował zawodowo w DOKP. Przez lata był szykanowany przez ówczesne władze, przez co ciężko mu było utrzymać rodzinę, trzech synów. Pomocy materialnej nie uzyskał. Demonstracyjnie chciał nawet sprzedać złoty medal olimpijski. Na początku lat 70. zdecydował się wyjechać do Niemiec i tam osiąść. Od kilku lat mieszkał w domu spokojnej starości w Hamburgu. W 2003 roku został Honorowym Obywatelem Miasta Gdańska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki