Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł ranny przewożony między szpitalami

Dorota Abramowicz
Do tragicznego wypadku doszło w minioną sobotę na trasie Grabowo Kościerskie - Nowa Karczma. W wyniku potrącenia przez samochód ciężarowy został ranny 26-letni mężczyzna. Trafił najpierw do Kościerzyny, gdzie pod szpitalem czekał na niego śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Pacjent zmarł po trzech godzinach od wypadku, pod szpitalem w Gdańsku.

- O zdarzeniu, które miało miejsce przed południem, zostaliśmy poinformowani przez pogotowie dokładnie o godzinie 11.20 - mówi asp. sztab. Krzysztof Lipski, rzecznik kościerskiej policji.
- Mężczyzna szedł poboczem i został potrącony przez ciężarowego stara. Kierowca samochodu był trzeźwy. O godzinie 14.10 komisariat policji Gdańsk Przymorze zawiadomił nas o tym, że mężczyzna zmarł.

Na razie nie wiadomo, dlaczego, zamiast ratować rannego w Kościerzynie, transportowano go na gdańską Zaspę. Oba szpitale - w Gdańsku i w Kościerzynie - mogą pochwalić się dobrymi oddziałami ratunkowymi. W obu są nieźle wyposażone oddziały chirurgiczne i intensywnej opieki medycznej. W obu pracują doświadczeni lekarze.

- Sprawa jest bardzo bulwersująca i wymaga dokładnego wyjaśnienia - twierdzi dr Krzysztof Wójcikiewicz, z-ca dyrektora ds. medycznych Szpitala Specjalistycznego św. Wojciecha Adalberta w Gdańsku. - To coś niesamowitego! Jesteśmy dobrym szpitalem, dysponujemy - w przeciwieństwie do Kościerzyny - oddziałem laryngologicznym i okulistycznym, ale w tym przypadku nie miało to żadnego znaczenia. Lekarz dyżurny SOR, dr Grzegorz Kurowski, zawiadomił mnie natychmiast telefonicznie o zdarzeniu. Poinformował także lekarza wojewódzkiego oraz, co jest działaniem rutynowym w takich przypadkach, prokuratora.
Leszek Zwolakiewicz, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, słyszał już o wypadku, do którego doszło w sobotę.
- Potwierdzam, że taki wypadek był - mówi dr Leszek Zwolakiewicz. - Pojechał do niego doświadczony lekarz z odpowiednimi uprawnieniami. Jednak decyzji, którą on podjął o transporcie do Gdańska, czy była ona dobra czy zła, nie będę komentował. Tak samo powstrzymam się od komentarza do stanowiska lekarzy z Gdańska Zaspy.

Komentarzy nie unika za to dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki, który o dramacie rannego usłyszał podczas sobotniego dyżuru w centrum koordynującym ratownictwa.
- Złamano wszystkie procedury obowiązujące w ratownictwie! - twierdzi dr Karpiński.

- Wiadomo, że w momencie przyjazdu karetki do Kościerzyny pacjent był w stosunkowo dobrym stanie. W takim przypadku należało podać płyny, krew, zrobić zdjęcia RTG i oddać go pod opiekę lekarzy w szpitalu. ABC ratownika mówi, że "żyć albo nie żyć" ofiary wypadku decyduje się w pierwszych kilkudziesięciu minutach. Decyzja o wysłaniu rannego z obrażeniami wielonarządowymi samolotem do innego szpitala mogła zaważyć na jego losie. Wybieram się w poniedziałek do Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, by na miejscu dokładnie zbadać sytuację.
Okoliczności wypadku oraz udzielania pomocy rannemu zbada także policja i prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki