- O zdarzeniu, które miało miejsce przed południem, zostaliśmy poinformowani przez pogotowie dokładnie o godzinie 11.20 - mówi asp. sztab. Krzysztof Lipski, rzecznik kościerskiej policji.
- Mężczyzna szedł poboczem i został potrącony przez ciężarowego stara. Kierowca samochodu był trzeźwy. O godzinie 14.10 komisariat policji Gdańsk Przymorze zawiadomił nas o tym, że mężczyzna zmarł.
Na razie nie wiadomo, dlaczego, zamiast ratować rannego w Kościerzynie, transportowano go na gdańską Zaspę. Oba szpitale - w Gdańsku i w Kościerzynie - mogą pochwalić się dobrymi oddziałami ratunkowymi. W obu są nieźle wyposażone oddziały chirurgiczne i intensywnej opieki medycznej. W obu pracują doświadczeni lekarze.
- Sprawa jest bardzo bulwersująca i wymaga dokładnego wyjaśnienia - twierdzi dr Krzysztof Wójcikiewicz, z-ca dyrektora ds. medycznych Szpitala Specjalistycznego św. Wojciecha Adalberta w Gdańsku. - To coś niesamowitego! Jesteśmy dobrym szpitalem, dysponujemy - w przeciwieństwie do Kościerzyny - oddziałem laryngologicznym i okulistycznym, ale w tym przypadku nie miało to żadnego znaczenia. Lekarz dyżurny SOR, dr Grzegorz Kurowski, zawiadomił mnie natychmiast telefonicznie o zdarzeniu. Poinformował także lekarza wojewódzkiego oraz, co jest działaniem rutynowym w takich przypadkach, prokuratora.
Leszek Zwolakiewicz, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, słyszał już o wypadku, do którego doszło w sobotę.
- Potwierdzam, że taki wypadek był - mówi dr Leszek Zwolakiewicz. - Pojechał do niego doświadczony lekarz z odpowiednimi uprawnieniami. Jednak decyzji, którą on podjął o transporcie do Gdańska, czy była ona dobra czy zła, nie będę komentował. Tak samo powstrzymam się od komentarza do stanowiska lekarzy z Gdańska Zaspy.
Komentarzy nie unika za to dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki, który o dramacie rannego usłyszał podczas sobotniego dyżuru w centrum koordynującym ratownictwa.
- Złamano wszystkie procedury obowiązujące w ratownictwie! - twierdzi dr Karpiński.
- Wiadomo, że w momencie przyjazdu karetki do Kościerzyny pacjent był w stosunkowo dobrym stanie. W takim przypadku należało podać płyny, krew, zrobić zdjęcia RTG i oddać go pod opiekę lekarzy w szpitalu. ABC ratownika mówi, że "żyć albo nie żyć" ofiary wypadku decyduje się w pierwszych kilkudziesięciu minutach. Decyzja o wysłaniu rannego z obrażeniami wielonarządowymi samolotem do innego szpitala mogła zaważyć na jego losie. Wybieram się w poniedziałek do Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, by na miejscu dokładnie zbadać sytuację.
Okoliczności wypadku oraz udzielania pomocy rannemu zbada także policja i prokuratura.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?