Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoty Wiek zależy od nas. ROZMOWA z Marcinem Piątkowskim, autorem raportu "Nowy Złoty Wiek Polski"

rozm. M. Szmidka i J. Klein
Polska ma wielki potencjał, jeśli zostanie on wykorzystany, zaowocuje na przyszłość   - uważa d r Marcin Piątkowski
Polska ma wielki potencjał, jeśli zostanie on wykorzystany, zaowocuje na przyszłość - uważa d r Marcin Piątkowski mat. prasowe
Z dr. Marcinem Piątkowskim, starszym ekonomistą Banku Światowego, autorem raportu "Nowy Złoty Wiek Polski" rozmawiają Mariusz Szmidka i Jacek Klein.

W napisanym przez Pana raporcie Banku Światowego przewiduje Pan nowy złoty wiek Polski. Czuje się Pan największym na świecie optymistą wśród ekonomistów?
Nie optymistą, a realistą. W raporcie pokazuję, że uwzględniając siłę nabywczą, czyli fakt, że w Polsce wiele towarów i usług jest tańsze niż na Zachodzie, na koniec 2013 roku osiągnęliśmy 62 proc. dochodu na mieszkańca w stosunku do Europy Zachodniej. Ostatnio taki relatywny dochód osiągnęliśmy w XVI wieku, po czym czekało nas prawie pięćset lat ekonomicznej degrengolady, która zepchnęła nas na europejskie peryferia. W ciągu ostatnich 20 lat nadrobiliśmy te stulecia zacofania i wchodzimy teraz w zupełnie dla nas nowy okres. Jeszcze nigdy w historii nie zarabialiśmy tak dużo jak teraz, ponad 900 euro miesięcznie. Jeszcze w 1989 roku zarabialiśmy po ówczesnym kursie mniej niż 20 euro miesięcznie. Stąd moje hasło "Nowy Złoty Wiek Polski", bo wkraczamy w najlepszy okres w naszej historii i zaczynamy przesuwać się z europejskich peryferii do centrum, tam gdzie jest nasze miejsce. Mamy też dobre perspektywy na przyszłość.

To XVI wiek, czasy Jagiellonów, Kochanowskiego i Reja, nie był złotym wiekiem?

Polska rzeczywiście przeżywała wtedy dobry okres w swojej historii. Nie można jednak zapomnieć, że już wtedy byliśmy biedniejsi od Zachodu, długość życia nie przekraczała 30 lat, ponad jedna trzecia noworodków umierała w czasie porodu, a ponad połowa dzieci nie dożywała 5 lat. Tylko kilka procent Polaków potrafiło pisać i czytać, a już zupełna garstka uczestniczyć w światowej cywilizacji. To znacznie gorsze wyniki niż dzisiaj w najsłabiej rozwiniętych krajach świata.

Do 2030 roku mamy się szybciej rozwijać niż Europa Zachodnia i osiągniemy poziom prawie 80 proc. dochodu na mieszkańca na Zachodzie. Skąd takie optymistyczne prognozy?

To są oficjalne prognozy Komisji Europejskiej, OECD i prywatnych instytucji. Pokazują one, że przez najbliższe 20 lat powinniśmy się rozwijać szybciej niż Zachód i systematycznie go doganiać. Wiele wskazuje na to, że nie stracimy impetu ostatnich 25 lat, w czasie których zostaliśmy mistrzami Europy we wzroście gospodarczym. W samym 2014 r. będziemy się rozwijać o 2 punkty procentowe szybciej niż UE-15. Dlaczego będziemy tak szybko się rozwijać? Z wielu powodów. Mamy wysoką wydajność i relatywnie niskie koszty pracy, stabilność makroekonomiczną, rosnący eksport, coraz lepszą infrastrukturę finansowaną przez fundusze unijne, których wartość jest wyższa niż cały powojenny amerykański Plan Marshalla dla Europy Zachodniej. Poprawia się klimat dla biznesu - w ostatnim rankingu Doing Business Banku Światowego Polska awansowała na 45 miejsce na świecie, pokonując Czechy, Węgry czy Słowację. Jeszcze dwa lata temu była dopiero na 74 miejscu. Kolejnym czynnikiem jest wysoka jakość kapitału ludzkiego. Ostatni ranking OECD PISA pokazał, że polscy 15-latkowie radzą sobie świetnie w umiejętności posługiwania się zdobytą wiedzą, są w samej czołówce w Europie i na ósmym miejscu na świecie. Wchodzące w dorosłość pokolenie nie będzie mieć żadnych kompleksów, będzie częścią globalnej cywilizacji i będzie czerpać bez zahamowań z jej zasobów. To najlepiej wykształcone i dynamiczne pokolenie w polskiej historii.

Według jakiej metodologii wyliczył Pan, że w 2013 roku Polska osiągnęła najwyższą w historii jakość życia i zadowolenia?
Jakość życia rośnie wraz z dochodami. Im ktoś jest bogatszy, tym zwykle żyje mu się lepiej. W Polsce jakość życie rośnie nieprzerwanie od ponad 20 lat. To widać w międzynarodowych rankingach, np. w rankingu OECD Better Life Index, w których pod względem długości życia, jakości edukacji, zdrowia czy poziomu przestępczości wypadamy lepiej niż wskazywałby na to sam poziom dochodów. No i ostatni aspekt, czyli zadowolenie z życia. Diagnoza Społeczna, największe badanie społeczne w Polsce obejmujące 30 tys. osób, pokazuje, że dynamicznie rośnie liczba Polaków zadowolonych z życia. Według zeszłorocznego badania, zadowolonych jest 80 proc. badanych. Na początku lat 90. była to ledwie ponad połowa.

W powszechnym odczuciu jednak, jak się wydaje, większość Polaków to jednak malkontenci?
Rzeczywiście wygląda na to, że nie doceniamy historycznie bezprecedensowego sukcesu ostatniego ćwierćwiecza. Być może w naszej naturze zakodowane jest przekonanie, że nie wypada się chwalić sukcesem i mówić, że jest dobrze. Sceptycyzm ma dobre strony, ponieważ zmniejsza ryzyko, że osiądziemy na laurach i przestaniemy iść do przodu. Z drugiej jednak strony, przeradza się on często w szkodliwy fatalizm, podważający wiarę w siebie i możliwość rywalizowania z najlepszymi. W naszym interesie jest zachowanie zdrowego sceptycyzmu, ale z wiarą w swoje możliwości. Inaczej Zachodu nie dogonimy.

Wspomniał Pan, że nasza młodzież jest dobrze wykształcona. Czy to wykształcenie przekuje się w wiedzę merytoryczną i praktyczną. Biznes narzeka, że młodzi nic nie potrafią lub mają wykształcenie niepotrzebne na rynku..
Nie ma kraju na świecie, gdzie każdy absolwent po ukończeniu szkoły dostałby od razu pracę. Mamy jednak w kwestii pracy dla młodych dużo do zrobienia, szczególnie pod względem wyposażenia młodych ludzi w twarde i miękkie umiejętności. Te ostatnie są coraz bardziej oczekiwane przez pracodawców. Chodzi o umiejętności współpracy w zespole, znalezienie na własną rękę potrzebnych informacji i kreatywność. Tego trudniej się nauczyć, ale jest coraz lepiej pod tym względem. Młodzi kierują się też innym etosem pracy. Kto z nich pamiętałby, o co chodziło w powiedzeniu, "czy się stoi, czy się leży, to wypłata się należy?". Dzisiaj nie ma już takiego myślenia.

Skoro będziemy się stale rozwijać, gdzie jest miejsce dla rządu, polityków. Są potrzebni, jakie działania powinni podejmować?
Złoty wiek nie przyjdzie sam z siebie. Trzeba cały czas się reformować, żeby nie stanąć w miejscu. Trzeba dalej podnosić jakość edukacji, szczególnie na uniwersytetach, poprawiać warunki prowadzenia biznesu, głównie ułatwiając płacenie podatków i przyspieszając działanie sądów gospodarczych, kontynuować rozbudowę infrastruktury. Kluczowe będzie efektywne zainwestowanie funduszy unijnych, szczególnie na innowacje. W dłuższym okresie najważniejsza jest sytuacja demograficzna, bo trudno będzie rosnąć małemu krajowi starych ludzi. Aby temu zapobiec, należy prowadzić skuteczną politykę prorodzinną poprzez budowę żłobków, przedszkoli, mieszkań dla młodych ludzi, wzmocnienie preferencji podatkowych dla rodzin z co najmniej trójką dzieci, uelastycznienie prawa pracy. Sama polityka prorodzinna jednak nie wystarczy. Kluczowe jest otwarcie granic na imigrację.

Pomysł ściągnięcia do Polski imigrantów np. zza wschodniej granicy spotka się ze sprzeciwem wielu rodaków. Niektórzy już dziś otwarcie argumentują, że takie rozwiązanie doprowadzi do depolonizacji kraju.
Nie dogonimy zachodniej Europy bez otwarcia na imigrację. Będziemy musieli to zrobić, bo społeczeństwo będzie się starzeć i nawet najlepsza polityka prorodzinna temu nie zapobiegnie. Oczywiście, trzeba się otworzyć na imigrację inteligentnie. Mądra polityka imigracyjna polega na zapraszaniu do kraju tych, którzy są w stanie jak najszybciej się zasymilować i przynieść nam najwięcej korzyści. Czyli odprowadzać podatki i składki na nasze przyszłe emerytury. Powinniśmy w szczególności przyjmować jak najwięcej zagranicznych studentów. Przyciągać ich do Polski tak samo, jak przyciągamy kapitał zagraniczny. Pomagać w zdobyciu edukacji, założeniu biznesu, nauki polskiego.

W polityce imigracyjnej nie jesteśmy do końca samodzielni. Otwarcie granic zależy też od Brukseli?

Nie wszystko od niej zależy. Wiele krajów prowadzi własną politykę imigracyjną w ramach przepisów unijnych. Wizy w ramach Schengen to jedno, krajowa polityka to drugie. Proszę wziąć przykład Hiszpanii. Jej populacja dzięki imigrantom zwiększyła się o ponad 5 mln i nie stało to w sprzeczności z unijnymi przepisami. W Polsce trudno jest otrzymać pozwolenie na pobyt, pozwolenie na pracę. Taka biurokracja nie ma nic wspólnego z unijnymi przepisami. To jest droga przez mękę, którą muszą pokonywać ludzie, którzy zostawiają tu wiele pieniędzy, kształcą się i pracują od lat. Potrzebny jest jasny sygnał od elit politycznych, ale i od nas samych, że jesteśmy otwarci na przyjęcie obcokrajowców.

Czy innowacje są nam potrzebne do wzrostu?
Tak, bez innowacji coraz trudniej nam będzie szybko rosnąć. Musimy przejść z etapu imitacji na etap innowacji, samodzielnie opracowanych towarów i usług. Tego będziemy musieli się nauczyć, także efektywnego wydawania na innowacje unijnych funduszy. Tutaj rząd, jak i poszczególne regiony, w tym Pomorskie, ma wiele do zrobienia. Kolejnej tak szczodrej unijnej perspektywy jak ta właśnie rozpoczęta nie będzie. Jedną z głównych zasad powinna być ta, że żadne euro nie powinno być wydane bez udziału przedsiębiorców. Warto też wzmocnić monitoring, żeby podobnie jak w biznesie wiedzieć, gdzie publiczne pieniądze przynoszą największy zwrot z inwestycji.

Doliny Krzemowej tutaj jednak nie wybudujemy. Są od nas bogatsi i lepsi i w nowych technologiach ich nie dogonimy. Nie powinniśmy się skupić na innowacjach w zakresie procesowym, jak zarządzanie, kultura pracy?
Dolina Krzemowa jest i będzie tylko jedna na świecie. Bogatszym krajom od Polski nie udało się jej stworzyć. Możemy mieć za to małe dolinki na niszowych rynkach. Polska zdobywa już silną pozycję np. na rynku gier komputerowych. Wypracowały ją m.in. firmy z Pomorza. Badania medyczne także mogą być naszym atutem. Zgadzam się też z tezą, że progres można uzyskać nie tylko dzięki technologiom. Wiele do zrobienia mamy pod względem np. wydajności pracy, która jest dużo niższa niż w bogatych krajach Unii. Dużo rezerw konkurencyjności leży w nas samych, naszych kwalifikacjach. Ukończone studia powinniśmy uważać tylko jako przygotowanie do doskonalenia wiedzy i umiejętności przez całe życie.

A co z wyzwaniami fiskalnymi, długiem publicznym, systemem emerytalnym bez dna. To nie będzie barierą w rozwoju?
W krótkim okresie nie widzę wielkiego zagrożenia dla sytuacji budżetowej. Dług publiczny jest pod kontrolą. Co by nie sądzić o reformie OFE, faktem jest, że po jej wprowadzeniu relacja długu do PKB spadnie poniżej 50 procent i zmniejszy się deficyt budżetowy. Można dodatkową przestrzeń fiskalną wykorzystać na wsparcie dla najbardziej rentownych inwestycji publicznych, w tym szczególnie tych współfinansowanych przez UE, jednocześnie zachowując dyscyplinę budżetową. Nie można zmarnować żadnego euro. Natomiast w długim okresie o sytuacji finansów publicznych i m.in. naszych emeryturach będzie decydować demografia. Czyli wracamy do imigracji oraz kwestii, ilu Polaków będzie pracować.

Na koniec. Czy to nie jest tak, że tak szybko doganiamy Zachód, bo on przeżywa kryzys i sam się wolno rozwija?
Jest prawdą, że Polska dogania Europę Zachodnią m.in. dlatego, że ta z powodu kryzysu w strefie euro rośnie wolno. Oczywiście, byłoby najlepiej gdyby zarówno Polska, jak i UE-15 rosły szybciej. Nie zmienia to jednak faktu, że Europę Zachodnią, która jest dla nas wyznacznikiem sukcesu, systematycznie doganiamy. Co do przyszłości Europy, jestem optymistą. Dzięki kryzysowi w strefie euro udało się przeprowadzić fundamentalne reformy, które inaczej byłyby nie do przeprowadzenia. To zaprocentuje w przyszłości silniejszą pozycją wspólnej gospodarki i silniejszym euro. I takie mocne euro powinniśmy za jakiś czas przyjąć. To jest nasz cel strategiczny.
Rozmawiali: Mariusz Szmidka i Jacek Klein
(Treść wywiadu przedstawia osobiste poglądy autora raportu).

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki