Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złote Węże 2012. Kto dostanie antynagrodę za kinowy obciach roku? [NOMINOWANI, ZDJĘCIA]

Ryszarda Wojciechowska
Do najbardziej żenującej sceny nominowano między innymi Alicję Bachledę-Curuś, obnażającą dzielnie... pierś do leczenia w "Bitwie pod Wiedniem"
Do najbardziej żenującej sceny nominowano między innymi Alicję Bachledę-Curuś, obnażającą dzielnie... pierś do leczenia w "Bitwie pod Wiedniem" Materiały prasowe
Złote Węże to antynagrody dla polskich filmowców i aktorów. Po ich pierwszej edycji rozpętała się prawdziwa burza w środowisku filmowym. Członkowie Akademii Węży tłumaczyli się, że to wszystko dla dobra filmu polskiego, żeby więcej takie żenujące filmowe "hafty" nie powstawały. Ale i tak powstawały. W tym roku najwięcej nominacji zebrał "Kac Wawa", a wśród nominowanych aktorów pojawiło się wiele znanych twarzy.

Na Złote Węże nie czeka się tak, jak na Złote Lwy czy Orły. To nagroda w polskim światku filmowym raczej wstydliwa. Nikt się nią nie chce chwalić. Ale czy to się komuś podoba czy nie, Węże do nas przypełzły i chyba się już zadomowiły. Na początku kwietnia zostaną przyznane filmowcom po raz drugi.

Wzorem dla polskich Węży były hollywoodzkie Złote Maliny, które w Ameryce mają już swoją tradycję. W tym roku Złotą Maliną nagrodzono drugą część sagi "Zmierzch", bijącą rekordy kasowe sagę o wampirach. To nic, że ludzie tłumnie walili drzwiami i oknami na ten film. Malinowi jurorzy wiedzieli swoje. Zazwyczaj aktorzy uhonorowani tą antynagrodą bojkotują ceremonię wręczania. Ale zdarza się, że niektórzy pojawiają się po odbiór osobiście.

Tak zrobiła na przykład Halle Berry. Odbierając Złotą Malinę za rolę w produkcji "Kobieta Kot", w ręku trzymała... Oscara, którego dostała za rolę w "Czekając na wyrok".

Podobnie Sandra Bullock, którą "skazano" na Malinę za film "Wszystko o Stevenie". Po odbiór stawiła się z kasetami DVD tej produkcji, sugerując, że jurorzy powinni obejrzeć je po to, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście zasłużyła na antynagrodę. Sandra Bullock ma również na koncie Oscara. Można więc powiedzieć, że Oscar i Malina to dobrana para.

W Polsce Węże się dopiero rozwijają. Dlaczego to węże stały się symbolem naszej filmowej fuszerki? To nawiązanie do filmu Marka Piestraka z 1987 roku, zatytułowanego "Klątwa doliny węży", dla jednych obrazu kultowego, dla większości koszmarnego, w najgorszym gatunku. Nominacje do tej nagrody przyznaje samozwańcza Akademia Węży, składająca się z polskich krytyków i recenzentów filmowych. I to oni decydują, które krajowe produkcje można uznać za najgorsze.

W ubiegłym roku po raz pierwszy nagrodzono Wężami polskich filmowców. Najgorszym filmem 2011 r. okazał się "Wyjazd integracyjny". Jednak prawdziwym wężowym rekordzistą stała się filmowa "1920. Bitwa Warszawska" Jerzego Hoffmana, z pięcioma Wężami w różnych kategoriach, w tym trzema "uhonorowano" Nataszę Urbańską. Z woli Akademii Węży została ona najgorszą aktorką 2011 roku. A scenę z udziałem jej i karabinu uznano za najbardziej żenującą.

Po pierwszej edycji Węży rozpętała się burza w polskim środowisku filmowym. Członkowie Akademii tłumaczyli się, że to wszystko dla dobra filmu polskiego, żeby więcej takie "hafty" nie powstawały.

Sławomir Idziak, słynny polski operator pracujący przez lata w Hollywood, odpowiedział im z przekąsem: "Szanowna Akademio. Mam pomysł, aby waszą akcję uczynić jeszcze bardziej skuteczną. Proponuję wasze wężowe logo opatrzyć sloganem reklamowym: tylko świnie siedzą na polskim filmie w kinie".

Ale pogrzmiało i przestało. Jak będzie po drugiej edycji?

Co prawda ubiegłoroczny zwycięzca, czyli "Wyjazd integracyjny", był reklamowany jako "suma wszystkich kaców", ale tylko dlatego, że jeszcze niewiele wiedziano wówczas o filmie "Kac Wawa" - tegorocznym wężowym rekordziście. Film ma aż 16 nominacji do Węży. I trudno będzie ten wynik pobić. Za nim, z ośmioma nominacjami, uplasowała się "Bitwa pod Wiedniem" z Alicją Bachledą-Curuś.

W czyje ręce popełznie Wielki Wąż, czyli nagroda dla najgorszego filmu 2012 roku? W nominowanej piątce jest wspomniany "Kac Wawa", z którym rywalizuje "Big Love", "Sztos 2" "Bitwa pod Wiedniem" i najmniej znany w tej grupie "Komisarz Blond i Oko sprawiedliwości".

Ciekawie zapowiada się bój o najgorszego aktora. Tutaj bój się rozstrzygnie między podwójnie nominowanym Mariuszem Pujszo, który bywa aktorem, scenarzystą, a w porywach także reżyserem. Ale mogą mu poważnie zagrozić dwaj inni konkurenci: Borys Szyc, grający w "Kac Wawie" i Piotr Adamczyk z "Bitwy pod Wiedniem".

Jeszcze ostrzejsza rywalizacja występuje w przypadku najgorszej aktorki. Roma Gąsiorowska była już najlepszą aktorką na festiwalu filmowym w Gdyni (nagroda za "Ki"), a teraz za "Kac Wawę" może dostać Węża. Podobnie jak Sonia Bohosiewicz, która także może dostać Węża za "Kaca...". Wcześniej na gdyńskim festiwalu została nagrodzona jako najlepsza aktorka drugoplanowa.

Nominowana jest także Alicja Bachleda-Curuś za "Bitwę pod Wiedniem" i Marta Żmuda-Trzebiatowska ("Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć").

Równie ciekawie prezentuje się stawka nominowanych w duetach. O Węża stoczą bój: Sonia Bohosiewicz i Borys Szyc ("Kac Wawa"), Olga Bołądź i Michał Żebrowski ("Nad życie"), Marta Żmuda-Trzebiatowska i Tomasz Kot ("Hans Kloss..."), Aleksandra Hamkało i Antoni Pawlicki ("Big Love") oraz Mirosław Zbrojewicz i Przemysław Bluszcz za występy w produkcji "Kac Wawa".

Do Węży nominowano też reżyserów. Pięcioro, ponieważ w tej grupie jest jedna kobieta. I od damy zaczynamy. Barbara Białowąs może zasłużyć na Węża za "Big Love". Jest też nominowany Patryk Vega ("Hans Kloss..."), Olaf Lubaszenko ("Sztos 2"), Łukasz Karwowski ("Kac Wawa") oraz Paweł Czarzasty ("Komisarz Blond i Oko sprawiedliwości").

Liderem w kategorii najgorszy efekt specjalny jest - słynna inaczej - "Bitwa pod Wiedniem". Nominowano sceny: wybuchów pod Wiedniem, multiplikację żołnierzy oraz rozpaczliwego wilka. Wygrać też może lot kuli (uff, znowu ten powracający "Kac Wawa") i waląca się latarnia morska w filmie z Hansem Klossem w tytule.

Do najbardziej żenującej sceny nominowano m.in.: Alicję Bachledę-Curuś, obnażającą pierś do leczenia w "Bitwie pod Wiedniem" i Michała Milowicza, biegającego z biegunką do toalety ("Kac Wawa", jakżeby inaczej).

Jak widać, jest w czym wybierać. To, co najgorsze, ma się u nas w najlepsze.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki