Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zlikwidujmy grosze, a skończy się problem reszty

Piotr Dominiak
Jestem zdecydowanie za likwidacją monet groszowych w Polsce. A nawet za zaprzestaniem używania monet 2- i 5-groszowych. Jest kilka powodów, dla których ich utrzymywanie nie jest sensowne.

Pierwszy, który eksponuje Narodowy Bank Polski, dotyczy kosztów bicia tych monet. Jeżeli przekracza on ich siłę nabywczą, stają się ponadwartościowe. Traci na tym emitent, a zyskać mogą ci, którzy ów fakt szybko zauważą i spróbują wykorzystać.

Pieniądz ponadwartościowy wcześniej czy później zniknie z obiegu. Działa tu prawo Kopernika (nazywane w innych krajach prawem Greshama lub Oresme), zgodnie z którym gorszy pieniądz wypiera z obiegu pieniądz lepszy. Czyli pieniądze cenniejsze (zrobione z bardziej wartościowego materiału) są wycofywane z obiegu i przechowywane lub przerabiane na coś innego.

Historia pieniądza zna mnóstwo takich przypadków. Wkrótce po II wojnie światowej zniknęły w Polsce miedziane monety 5-groszowe. Gdy cena miedzi, z której były wykonane, przekroczyła 5 groszy, niektórzy zaradni rodacy zaczęli je gromadzić w celu przetopienia i produkcji miedzianych przedmiotów (m.in. guzików).

Nie słyszałem, żeby z obecnych monet 1-, 2-, 5-groszowych ktoś coś produkował, ale to może tylko moja nieświadomość. Jeżeli koszt produkcji jednogroszówki wynosi około 5 groszy, a dwugroszówki - przekracza 6 groszy, to jest tylko kwestią czasu, gdy ktoś sprytny to wykorzysta. Już od dłuższego czasu przedstawiciele NBP głoszą, że problemy z wydawaniem reszty w Polsce wynikają z faktu (nigdy niepotwierdzonego żadnymi badaniami ani statystykami), że nasi rodacy przechowują w domach najdrobniejsze nominały.

Po co? Tego bankowcy nie potrafią wyartykułować. Ale ostatnie doniesienia o kosztach bicia monet każą zastanowić się, czy aby przypadkiem groszowe monety nie są przetapiane i sprzedawane jako surowiec/półprodukt, może nawet państwowej mennicy.

Problem z wydawaniem reszty (typowy dla Polski, choć spotykany także w innych krajach, np. w Brazylii) jest kolejnym silnym argumentem za likwidacją drobnego bilonu. Pieniądz powinien ułatwiać zawieranie transakcji, a nie komplikować. Jeśli codziennie w sklepie słyszę od kasjerki, że nie ma mi wydać 1, 2 lub 5 groszy, to macham na to ręką, choć potem zastanawiam się, czy to właściwa postawa.

Jak słyszę lub czytam głosy oburzenia handlowców (głównie z wielkich sieci sprzedaży), że wycofanie drobnych monet zmniejszy obroty, bo nie pozwoli na zabieg marketingowy typu 2,99 zamiast 3 zł, to uśmiecham się ironicznie. Dlaczego? Bo to są zabiegi najbardziej prymitywne. Wprowadzające, w gruncie rzeczy, klienta w błąd. Działają jak złudzenia optyczne.

"Dowody" w postaci różnych badań, wskazujących, że podawanie cen z końcówkami 0,99 lub 0,98 zwiększa obroty, są łatwe do podważenia. Jeżeli nie będzie monet jedno- lub dwugroszowych, to sprzedawcy wcale nie zaokrąglą cen w górę. Bo to byłoby samobójstwo (jeśli badania, na które się powołują, dają wiarygodne wyniki).

Jeśli kierujemy się złudzeniami, to sprzedawca będzie zmuszony obniżać ceny nie o 1 grosz, ale o 10 groszy. To wcale nie zmniejszy jego obrotów, jeżeli jesteśmy przekonani, że końcówki cen z "dziewiątką" na końcu działają na nas zachęcająco w porównaniu z zaokrągleniami w górę.

Czytaj więcej felietonów Piotra Dominiaka

Monety o nominale 1/100 podstawowej jednostki monetarnej przestały emitować w ostatnich latach Australia, Finlandia, Holandia i całkiem niedawno - Kanada. Steve Dubner, bardzo popularny w USA współautor Freakonomii (Ekonomii dziwactw - wydanej również po polsku), prowadzi m.in. na swoim blogu intensywną kampanię na rzecz likwidacji monet jednocentowych w Stanach Zjednoczonych. Warto tam zajrzeć i zastanowić się nad jego argumentacją.

Konkludując, jeżeli coś nam utrudnia codzienne funkcjonowanie, to starajmy się zminimalizować koszty z tym związane. W skali kraju - straty na biciu monet ponadwartościowych; w skali mikro - niedogodności związane z jakże częstym pytaniem w kasach: "Nie ma Pan/Pani drobnych?" albo bezpośrednim oświadczeniem: "Nie mam wydać grosza".

Czy obawy handlowców nie wynikają przypadkiem (?) z tego, że utracą korzyści, jakie przynosi im niewydawanie reszty, a nie z przekonania, że kupujemy dlatego, że coś kosztuje 5,99 zł, a nie równo 6 zł?

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki