Jest zima i dlatego musi być zimno i śnieżnie. Pociągi się spóźniają, samochody ślizgają, a tramwaje psują. Zresztą z tymi ostatnimi też nie do końca jest tak, że psują się bardziej niż kiedyś. Zima uzmysławia nam, jak bardzo zmieniły się nasze standardy i wymagania. Do niedawna tramwaje (i także autobusy) miały konstrukcje proste niemalże jak wozy drabiniaste. Wymagano od nich głównie tego, aby jechały: nawet byle jak, ale jechały. I na ogół spełniały to wymaganie: trzęsły, paliły się i telepały. Słowem, jechały kiepsko, nawet gdy uważano, że są akurat całkowicie sprawne.
Teraz tramwaje są już totalnie naszpikowane elektroniką. Gdy sygnalizuje ona, że dajmy na to oblodzone drzwi się nie domykają, tramwaj kupiony za kilka milionów po prostu nie jedzie. I nikt go do jazdy nie zmusi. A kiedyś czymś takim jak niedomknięte drzwi nikt się przecież nie przejmował. Może więc zimą trzeba wrócić do dawnych porządków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?