Wcześniej takie opłaty nie były pobierane. W cywilizowanych portach żeglarze mają do dyspozycji toalety i prysznice. W miejscu cumowania mogą również podłączyć się do prądu oraz zatankować pitną wodę. W Ustce takich możliwości nie ma, a jachty czasami cumują nawet po cztery w jednym miejscu. Urzędnicy z Urzędu Morskiego twierdzą, że zapewnienie zaplecza żeglarzom nie należy do ich obowiązków. Urzędnicy z miasta twierdzą natomiast, że nie mogą budować na terenie, który do nich nie należy.
Opłaty portowe nie są niczym nowym. Pobierane są w każdym porcie, chociażby w sąsiednim Kołobrzegu i Łebie. Tam jednak żeglarze mogą liczyć na fachową obsługę. W Ustce zostaje im jedynie życzliwość innych żeglarzy. Dlatego wszyscy są zbulwersowani wprowadzonymi opłatami za postoje i cumowanie.
- Nikt by nie narzekał na te opłaty, gdyby w zamian urzędnicy udostępnili żeglarzom odpowiednie miejsca do cumowania - przekonują żeglarze. - Najgorsze jest jednak to, że opłata została wprowadzona w środku sezonu żeglarskiego. Takie decyzje powinny być podejmowane odpowiednio wcześniej tak, aby żeglarze wiedzieli, co ich czeka. A tak doszło do tego, że wszyscy, którzy mogą omijają Ustkę. Bo za podobne pieniądze mogą bezpiecznie i komfortowo zacumować i odpocząć na przykład w Łebie.
Innego zdania są jednak urzędnicy z Urzędu Morskiego w Słupsku. Mariusz Szubert, dyrektor urzędu powiedział nam, że opłaty zostały wprowadzone zgodnie z prawem.
- Zauważyłem, że nie pobieramy takich opłat w Ustce mimo że powinniśmy to robić - stwierdził. - Dlatego zleciłem prawnikom przygotować odpowiednie dokumenty. W momencie, kiedy zakończyliśmy całą procedurę opłaty zostały wprowadzone w życie. Każdy moment ich wprowadzenia byłby niekorzystny dla żeglarzy. Natomiast jeżeli chodzi o sanitariaty to przygotowanie zaplecza dla żeglarzy nie leży w gestii Urzędu Morskiego. Jeżeli urzędnicy z Ustki będą chcieli, to za darmo przekażę im grunty, gdzie będą mogli wybudować zaplecze - deklaruje dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku.