Spis treści
Nauka zdalna na uczelniach to szukanie oszczędności
Uczelnie rozważały wprowadzenie nauki zdalnej już na początku roku akademickiego. Symulacje kosztów wskazywały, że rachunki za prąd i ogrzewanie wzrosną nawet kilkukrotnie. To dla uczelnianych budżetów koszty nie do udźwignięcia – nawet pomimo tego, że szkoły wyższe zostały zakwalifikowane ustawowo do kategorii tzw. podmiotów wrażliwych. I choć uczelniom przysługuje cena maksymalna za energię elektryczną w wysokości 785 zł/MWh netto, to i tak cena dwukrotnie wyższa, niż w poprzednim roku akademickim.
Już od października więc poszczególne uczelnie szukały sposobu na oszczędności. W niektórych przypadkach było to przeorganizowanie zajęć. Wprowadzono zajęcia zdalne w wybrane dni tygodnia, skrócono tydzień zajęć od poniedziałku do czwartku. Wśród oszczędnościowych inicjatyw było też skrócenie dnia nauki – maksymalnie do godziny 18. Ograniczone zostały godziny pracy stacjonarnej uczelnianej administracji, a nawet bibliotek. Niektóre placówki oszczędzają poprzez wyłączenie części oświetlenia albo zamknięcie obiektów, które generują najwięcej kosztów. Na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie nieczynny jest np. uczelniany basen.
Studiowanie online jest sposobem na cięcie kosztów
Szansą na oszczędności okazała się też przerwa świąteczna na uczelniach, którą wiele z nich przedłużyło do połowy stycznia. Te, które na taki krok, ze względu na nagromadzenie zajęć dydaktycznych, nie mogły sobie pozwolić, w czasie pomiędzy nowym rokiem a sesją egzaminacyjną, wprowadziły tryb online.