„Uwaga!! W szpitalu wojewódzkim jest dwoje chorych dzieci, których nikt nie zabrał do domu. Konrad z zespołem Downa i Madzia, która nie rusza rączkami i nóżkami. Nie miały zupełnie nic (...).Wciąż brakuje pieluch i mokrych chusteczek”.
Od kilku dni taki apel rozpowszechniany jest na Facebooku. Efekt - na oddziale pediatrii rozdzwoniły się telefony od potencjalnych darczyńców. Kolejne osoby przynoszą pieluszki i ubrania dla dzieci. Nie wszystkie nowe, ale zawsze czyste i wyprasowane. W magazynie zgromadzono kilka worków darów.
- To się działo poza nami - mówi Jolanta Jurczyk, oddziałowa Klinicznego Oddziału Pediatrii w Szpitalu Copernicus w Gdańsku. - Jedna z mam, przebywająca z dzieckiem na oddziale, zainteresowała się Konradem. W porozumieniu z drugą mamą postanowiły nagłośnić sytuację chłopca. Konrad jest wcześniakiem, urodzonym w 32 tygodniu ciąży bliźniaczej. Drugie z bliźniąt jest zdrowe. Rodzice wzięli je do domu, a Kondzia z tzw. mozaikowym zespołem Downa (tylko część komórek organizmu zawiera dodatkowy chromosom 21) i z wadą serca, zrzekli się. Maluch został sam.
- To wspaniała akcja, ale - niestety - wszyscy wiemy, że żadna zabawka nie jest potrzebna, gdy obok stale jest matka - słyszę od pielęgniarek. - Konrad został tej matczynej miłości pozbawiony. Staramy się w miarę możliwości, ale stałej obecności mamy nie zastąpimy. Cały czas mamy nadzieję, że Kondzio po zakończeniu leczenia znajdzie dom, w którym będzie kochany.
Drugie z dzieci, przebywających w tej chwili w Copernicusie, to Julka (autorka wpisu na FB pomyliła ją z Madzią, która już jest w dziecięcym hospicjum). - Julia ma cztery miesiące, urodziła się z szeregiem wad wrodzonych, napięciem spastycznym, jest żywiona dojelitowo - wyjaśnia prof. dr med. Barbara Kamińska, kierownik Klinicznego Oddziału Pediatrii GUMed w szpitalu Copernicus. - Matka jej nie odwiedza, dziecko trafi do hospicjum w Gdyni.
Na osiemnaścioro niemowląt, leczonych na oddziale obecnie, aż pięcioro nie może liczyć na miłość i zainteresowanie bliskich.
- Walczymy o ich życie, opiekujemy się nimi, ale nie wiadomo, co dalej - przyznaje Jolanta Jurczyk. - Dzieci nieuleczalnie chore powinny trafiać do hospicjów stacjonarnych, ale tam, jak wiadomo, jest zbyt mało miejsc. Od lat mówi się o potrzebie stworzenia ZOL dziecięcych, gdzie dzieci, czasem wraz z nieradzącymi sobie matkami, mogłyby skorzystać z opieki pozamedycznej.
Więcej o sprawie przeczytasz w czwartkowym (28.04.2016r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?