Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Bartman: Z Turcją Polki na mistrzostwach mogą wygrać. Przyjęcie i zagrywka są ważne, ale punkty trzeba zdobywać z ataku ROZMOWA

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Zbigniew Bartman to przykład siatkarskiego obieżyświata. Atakujący z uwagą śledzi teraz mistrzostwa świata kobiet w Polsce i Holandii
Zbigniew Bartman to przykład siatkarskiego obieżyświata. Atakujący z uwagą śledzi teraz mistrzostwa świata kobiet w Polsce i Holandii Krzysztof Kapica
Rozmowa ze Zbigniewem Bartmanem, były atakującym reprezentacji Polski, olimpijczykiem z Londynu (2012), który w Ergo Arenie bacznie śledzi mistrzostwa świata siatkarek, m.in. przez wzgląd Zuzannę Górecką, z którą jest w związku. Siatkarz, który w naszej drużynie narodowej rozegrał 137 spotkania analizuje występy Polek i przewiduje ich ścieżkę w drugiej części turnieju mistrzowskiego w hali w Łodzi.

Jest pan typem przesądnej osoby?
Nie, w żadnym wypadku.

Na tych mistrzostwach świata w Ergo Arenie widzę pana po raz pierwszy. A tutaj przegrana Polek z Dominikaną...
Obalę to, bo byłem na pierwszym spotkaniu w Holandii i tam było zwycięstwo. Także nie wierzę w takie rzeczy.

To już na poważnie. Wiadomo było, że Dominikana to światowa czołówka, zespół o innej charakterystyce, niż te, z którymi nasze siatkarki już zagrały na turnieju. Co z trybun dało się zobaczyć po tej przegranej 1:3?
Przede wszystkim było widać siłę fizyczną zespołu z Dominikany. Trzeba przyznać, że to zawodniczki bardzo wysokie, wyskakane. To przekładało się na grę w ataku, bo w elementach technicznych uważam, że przeważaliśmy nad zespołem z Karaibów. Niestety, fizyczność zadecydowała. Nasze dziewczyny toczyły generalnie równą walkę w całym spotkaniu. Widać jednak było, że brakuje już pary. Walczyliśmy, kąsaliśmy przeciwnika, ale na wojowanie z Dominikaną kąsanie to za mało. Potrzebowaliśmy trochę większych armat. Widać było, że Olivka Różański po trzecim secie miała totalnie dosyć. Magda Stysiak w ostatnich dniach też była bardzo mocno eksploatowana. Robiła co mogła, ale to nie była zawodniczka z meczu z Tajlandią - świeża, wyskakana, a jej każdy atak to był niesamowity cios. To jest kwestia tak mocnego przeciwnika. Gdyby odwrócić terminarz i grać dzisiaj z Koreą Południową, to dziewczyny by sobie poradziły.

Pierwszy set nie zwiastował, że będzie źle. Polki szły jak burza. Co się zmieniło po tej partii?
Uważam, że newralgiczny moment był w końcówce drugiego seta, gdzie dogoniliśmy Dominikanę do stanu 20:19, ale zrobiliśmy trzy akcje pod rząd i nie było przejścia. Wydaje mi się, że to był taki punkt, w którym spotkanie zaczęło nam uciekać. Gdyby tego seta wyszarpać, to jestem przekonany, że nasz zespół schodziłby z boiska zwycięski. Zabrakło niewiele. Była podwójna zmiana, pojawiły się dwa błędy: jeden w przyjęciu, a drugi w ataku. I set nam się totalnie rozjechał. Niestety, siatkówka na najwyższym poziomie jest taka, że nie wybacza błędów. W pierwszym secie mieliśmy trzy błędy własne, a Dominikana osiem, to w drugim to się odwróciło. Od trzeciego seta, tak jak wspomniałem, zaczęliśmy gasnąć. Myślę, że dziewczyny przestały dawać radę fizycznie.

A to Dominikanki dzień wcześniej grały z Turczynkami długiego tie-breaka...
Zgadza się. Po cichu liczyłem, że to właśnie Dominikana będzie tak wyglądała, że im dłużej będzie mecz trwał, tym bardziej będzie gasnąć. Kiedy ma się w składzie zawodniczki prawie dwumetrowe, to inaczej się to przekłada na siatce, jeżeli chodzi o atakowanie nawet na zmęczeniu.

Myślimy już o tym, co przed nami. Przyda się dziewczynom dzień odpoczynku przed ostatnim w Ergo Arenie starciem z Turcją?
Jak zbawienie. To jest bardzo duże obciążenie fizyczne, żeby zagrać trzy mecze pod rząd. I nie ma znaczenia, czy to jest łatwy, czy trudny przeciwnik. Pamiętajmy też, że to jest duże obciążenie psychiczne. Są emocje, presja, mimo tego, że nie wymaga się od nich zdobywania medalu, to same na siebie ją nakładają, bo chcą jak najlepiej zaprezentować się przed własną publicznością. Układ nerwowy zdecydowanie dłużej się regeneruje, niż układ mięśniowy. Te trzy mecze dzień po dniu to bardzo duże obciążenie. Treningowy piątek może tylko pomóc i myślę, że w sobotę zobaczymy zupełnie inny zespół.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Kamila Witkowska, środkowa reprezentacji Polski: Mecz z Turcją będzie tym najtrudniejszym w Gdańsku ROZMOWA

Na pewno Turcja to zespół, który nie wybaczy dużej liczby błędów i będzie nas za to srogo karał. Uważam, że w innych elementach gramy bardzo dobrze. Świetnie wyglądamy w obronie. Tak dobrze grającej reprezentacji Polski kobiet, jak na tym turnieju, to nie widziałem nigdy.

Turcja gra na razie trochę nierówno. Mimo to nadal jest zdecydowanym faworytem w meczu z Polkami. Co na to spotkanie można poprawić pana zdaniem?
Na pewno Turcja przed turniejem była stawiana w roli jednego z faworytów do medalu. Mimo tego, że wszyscy podchodzą do tego zespołu z bardzo dużym respektem, to nie zaczął tych mistrzostw dobrze. Była porażka w Holandii 2:3 z Tajlandią, wyszarpany tutaj mecz 3:2 z Dominikaną. To pokazuje, że to zespół, z którym można śmiało grać. Wierzę w to, że komplet publiczności plus dzień wolnego da naszym dziewczynom tyle energii, że zagrają najlepszy mecz na tym turnieju. Mogą wygrać, bo to jest jak najbardziej realne. Co trzeba poprawić? Doszukiwałbym się wyższej skuteczności w ataku. W siatkówce możemy się rozpisywać i rozmawiać o tym, jak ważne jest przyjęcie, zagrywka i tak dalej, ale jeśli nie zdobywa się punktów z ataku, to ciężko wygrać z kimkolwiek. Tu bym szukał szansy. Istotne jest też ograniczenie błędów własnych. Na pewno Turcja to zespół, który nie wybaczy dużej liczby błędów i będzie nas za to srogo karał. Uważam, że w innych elementach gramy bardzo dobrze. Świetnie wyglądamy w obronie. Tak dobrze grającej reprezentacji kobiet, jak na tym turnieju, to nie widziałem nigdy. Bardzo dobrze przyjmujemy, co było też widać w statystykach na tle Dominikany. Nieźle zagrywamy, chociaż i tam są błędy. Uważam, że atak to coś, co trzeba dołożyć.

Szczęśliwie o wynik nie trzeba drżeć. Polki już zapewniły sobie udział w drugiej części mistrzostw świata w hali w Łodzi, gdzie zagrają od 4 do 8 października. Co tam może się wydarzyć?
Ja bym jeszcze tak daleko do Łodzi nie wybiegał, bo to spotkanie z Turcją może dalszą część rywalizacji nam bardzo mocno ustawić. Jeżeli udałoby się wygrać z Turcją, to trzy zespoły przejdą dalej z jedną porażką. Szanse na punkty zabierane z tej grupy będą równe. To by nas postawiło w bardzo dobrej pozycji. Połączymy się z grupą C, z której oprócz Amerykanek i Serbek wyjdą Niemki i prawdopodobnie Kanada lub Bułgaria. Stawiam bardziej na Bułgarię. W tym układzie Niemki i Bułgaria są zespołami w naszym zasięgu, nawet z perspektywą, że u siebie będziemy faworytami. A z Serbkami i Amerykankami pozostanie się bić i szukać swoich szans. To zespoły uznane na światowej arenie, mające wielkie indywidualności w swoich szeregach. Nasza reprezentacja mierzyła się ostatnio z Serbią i przegrała 1:3. Myślę, że teraz dziewczyny są w lepszej formie, niż na tamtym turnieju. Eliminując własne błędy można powalczyć o punkty.

Zakłada pan to bardzo optymistycznie.
Perspektywa tego turnieju cały czas jest bardzo dobra, jeżeli chodzi o awans do ćwierćfinału. Tak jak wspomniałem, wiele będzie zależeć od meczu z Turcją, bo to może nam wiele ustawić na tych mistrzostwach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki