Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawodniczki Vistalu Gdynia po MŚ 2013: Ta przegrana medalowa szansa będzie jeszcze do nas wracać

Janusz Woźniak
Ostatnio tak dużo się działo w ich sportowym życiu. Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych w Serbii, gdzie otarły się o medal, radość zmieszana z uczuciem niedosytu, powrót do kraju zaledwie dzień przed Wigilią, ale za to na święta z najbliższymi. O tym rozmawiałem z trzema zawodniczkami Vistalu Gdynia, które grały w tych mistrzostwach, czyli Małgorzatą Gapską, Iwoną Niedźwiedź i Patrycją Kulwińską.

Miałyśmy je na widelcu

Najbardziej obrazowo o przegranym (26:30) meczu z Danią o brązowy medal mówi Patrycja Kulwińska.
- Miałyśmy je na widelcu, dlatego to czwarte miejsce wcale mnie nie cieszy. Jestem zła, przecież z Serbii mogłyśmy wrócić z medalem. Medalistki pamięta się znacznie dłużej...

A jakie odczucia towarzyszyły Małgorzacie Gapskiej, popularnej wśród koleżanek "Rybie"?

- To taki miks wszystkiego. Wokół mówi się, że odniosłyśmy sukces, bo reprezentacja Polski jeszcze nigdy nie była na czwartym miejscu w mistrzostwach świata, jeszcze nigdy nie była w strefie medalowej. Może tak, może się z tym zgodzę, kiedy zejdzie ze mnie to ciśnienie, które ciągle trzyma, chociaż od zakończenia turnieju minęło już tyle dni. Ta przegrana medalowa szansa będzie do nas wracać.

Najlepiej duńskie rywalki znała Iwona Niedźwiedź. Grała z nimi w ich rodzimej lidze przez kilka lat.

- Grałam i dobrze je znałam - potwierdza. - Dlatego uważałam, że mamy szansę skutecznie z nimi powalczyć. Przez 45 minut tego meczu wydawało się, że miałam rację. Później było już tylko gorzej. W drugiej połowie Dunki rozpędziły się tak, że nie mogłyśmy ich zatrzymać. W zasadzie to załatwiła nas najniższa na boisku Kristina Kristiansen. To ona rzuciła nam po przerwie osiem bramek. Była dla nas za szybka. Szkoda, bo ten medal miałyśmy na wyciągnięcie ręki.

Co pozostanie w pamięci?

Polki nie jechały do Serbii jako faworytki. Miały wyjść z grupy, przegrać pierwszy mecz fazy play-off i wracać. Tymczasem w grze liczyły się do samego końca. Gdyby na chwilę zapomnieć o tym meczu z Danią, to co moim rozmówczyniom pozostałoby w pamięci?

- Przed wyjazdem byłam optymistką - mówi Niedźwiedź. - Nie wszyscy chcieli mi wierzyć, kiedy twierdziłam, że na te mistrzostwa jedziemy po medal. Takie deklaracje wywoływały raczej uśmieszki. A ja wiedziałam, że stać nas na dobrą grę. Trener Kim Rasmussen nauczył nas być drużyną, wpoił zasady gry defensywnej, i to był klucz do sukcesu - kończy Niedźwiedź.
Gapska po pierwszym meczu z Paragwajem była statystycznie najlepszą bramkarką mistrzostw. Grając w drugiej połowie, wpuściła tylko dwa gole.

- To był taki śmieszny mecz, a rywalki słabsze niż mogłyśmy przypuszczać. Tę moją skuteczność obron na poziomie 77 procent można traktować trochę w kategorii sportowego żartu. Ja wolę pamiętać ostatnie 10 minut meczu z Rumunią. Kiedy wchodziłam do bramki, przegrywałyśmy czterema bramkami, a mimo to udało się to spotkanie wygrać i pozostać w turnieju. Dobre albo bardzo dobre momenty miałam w meczach z Francją czy nawet w tym przegranym z Danią. W ogóle cieszę się, że bramkarki nie zawiodły, bo myślę, że z Anią Wysokińską, którą znałam jeszcze ze wspólnej gry w Lublinie, stworzyłyśmy naprawdę silny duet bramkarek - kończy "Ryba".

Czy Patrycja Kulwińska najlepiej będzie wspominała mecze z Rumunią i Danią, w których zdobyła najwięcej - bo 6 i 5, bramek.
- Bramki się liczą, nie będę ukrywała - mówi Kulwińska. - W tych wspomnianych meczach dostałam kilka dobrych podań na koło i udało się je wykorzystać. Proszę jednak nie wyciągać mylnego wniosku, iż w innych spotkaniach koleżanki nie chciały mi podawać. Po prostu możliwość gry z kołową wynika z taktyki gry, rozwoju wydarzeń na boisku. Kiedy koleżankom wychodzi rzut z drugiej linii, rywalki muszą wyżej przesunąć obronę, a ja mam więcej miejsca na kole, także do skutecznych rzutów.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Święta bez piłki ręcznej

W przygotowaniach do Wigilii i świąt nie miały wielkiego udziału, bo... nie mogły. Tak naprawdę to dopiero w dzień Wigilii znalazły się w rodzinnych domach. Jak spędziły świąteczne dni?

- Chciałam nie myśleć o piłce ręcznej, ale wiele telefonów od znajomych, z życzeniami i gratulacjami, przypominało te mistrzostwa. Generalnie jednak to były rodzinne święta. Prawie miesiąc nie widziałam się z moim synkiem Szymonem i mężem Michałem. Wspólnie spędzony świąteczny czas był dla nas najlepszym prezentem - tłumaczy Gapska.
Bardzo nietypowo wigilijny wieczór spędziła Iwona Niedźwiedź.

- Rzeczywiście nietypowo, bo... w szpitalu - śmieje się rozgrywająca reprezentacji Polski i Vistalu - Od razu chcę jednak wszystkich uspokoić, że nie potrzebowałam medycznej pomocy. To był mój świadomy wybór, wynikający z tego, że chciałam ten specjalny wieczór spędzić ze swoim chłopakiem, który jest lekarzem i miał w Wigilię dyżur w jednym ze śląskich szpitali. Na ile nie przeszkadzało to w jego obowiązkach, byliśmy w ten wigilijny wieczór razem. Pozostałe dwa świąteczne dni były już normalne. Spędzone z przyjaciółmi, trochę przy stole, trochę na spacerze, trochę przy telewizorze. O piłce ręcznej nie chciałam nawet myśleć.

W wypoczynkowej atmosferze spędziła także świąteczne dni Kulwińska.

- Wigilia była tradycyjna, w rodzinnym gronie, a dwa świąteczne dni miały typowo odpoczynkowy charakter. Na ile się dało, starałam się nie myśleć o piłce ręcznej. Chciałam odpocząć od szczypiorniaka i fizycznie, i psychicznie. Myślę, że to się udało - oceniła Kulwińska, którą koleżanki, z racji jej sympatii do angielskiego futbolu, a szczególnie do piłkarza Michaela Owena, zwą Owenem.

Czas na ligę

Nasze bohaterki od piłki ręcznej długo jednak odpocząć nie mogą. Już jutro muszą się stawić na klubowym treningu w Gdyni. Na sylwestrowe szaleństwa też nie będzie czasu, bo tuż po Nowym Roku wznowione zostaną ligowe rozgrywki. W sobotę, 4 stycznia Vistal zagra przed własną publicznością ligowy mecz z Beskidem Nowy Sącz. Gdyńscy kibice będą mieli okazję podziękować Gapskiej, Niedźwiedź i Kulwińskiej za bardzo dobrą grę na mistrzostwach świata w Serbii. Zarówno przed nimi, jak i przed pozostałymi koleżankami z Vistalu podstawowy sportowy cel w tym roku w klubie to zagrać o medal w mistrzostwach Polski, a najlepiej o ten najbardziej cenny, czyli złoty.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki