Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawieszone paragony w sklepach w Studzienicach i Półcznie. Realna pomoc dla ukraińskich rodzin

Maria Sowisło
Maria Sowisło
stevepb/pixabay
Zawieszony paragon działa tak samo jak w większych miastach zawieszona kawa czy obiad. Ukraińska rodzina robi zakupy w sklepie, nic za nie nie płaci. Rachunek jest powieszony przy kasie i każdy, kto ma ochotę wspomóc ukraińską rodzinę, uiszcza kwotę z paragonu. Ta akcja działa z już powodzeniem w Studzienicach i Półcznie.

Pomysłodawcą akcji jest Agata Żywicka. Sama przyjęła do siebie 12 uchodźców. W Studzienicach przy ulicy Kaszubskiej 21 prowadzi sklep.

- Pomysł wziął się z ogromnej potrzeby pomagania moich znajomych i bliskich. Proszę mi wierzyć, że w pierwszych dniach po przyjęciu ukraińskich rodzin, ciągle ktoś dzwonił i pytał czy czegoś nam nie trzeba. Pomyślałam więc, że najlepsza byłaby taka realna pomoc w życiu codziennym. Po co im kolejna para butów czy kurtka, skoro trzeba tu żyć. Nie chciałam ich tez zamęczać codziennymi pytania czy kupić chleb, masło, ziemniaki… Zależało mi bardzo, żeby czuli się u mnie swobodnie. Dlatego też wymyśliłam zawieszony rachunek. I bardzo zachęcam do tego innych

– mówi pani Agata, która cieszy się, że dwa sklepy w Półcznie poszły w jej ślady.

W praktyce wygląda to tak: do sklepu przychodzi któraś z pań z Ukrainy, kupuje potrzebne danego dnia produkty, a paragon jest zawieszany na szybie tuż przy kasie. Każdy kolejny kupujący może do swojego rachunku doliczyć któryś z tych już oczekujących na zapłatę.

- To nie są naprawdę duże kwoty, bo najwyższy paragon był za 43 zł. Są na nich ziemniaki, jajka, buraki, chleb… To są bardzo skromne potrzeby, ale realnie wpływają na takie codzienne życie. Sama się dziwię, jak one potrafią tak oszczędnie żyć? Z małymi dziećmi. Dzięki temu, ludzie bardzo chętnie za nie płacą. Mamy teraz taką sytuację, że żaden paragon nie wisi dłużej niż jeden dzień. Mieszkańcy sami dopytują kiedy będą paragony. Ludzie są naprawdę wspaniali

– zachwala Żywicka i dodaje, że taka akcja może cieszyć się powodzeniem w małym sklepie. W markecie nie byłoby to możliwe. - W takich małych miejscowościach wszyscy się przecież znamy i wiemy, że nikt nikogo nie oszuka – dodaje, zaznaczając że jeśli nawet jakieś paragony nie zostaną opłacone, sama je uiści. - Z pełną świadomością przyjęłam rodziny Ukraińskie – zaznacza.

To nie jedyna inicjatywa pani Agaty. W związku z brakiem pracy dla kobiet z Ukrainy, postanowiły wspólnie świadczyć usługi porządkowe. Można panie prosić o uporządkowanie ogrodu, posprzątanie w domu…

- Były już osoby chętne i myślę, że były zadowolone, bo kolejne się zgłaszają. A moja nowa rodzina z Ukrainy jest naprawdę pracowita. Dziewczyny zawsze były biedne, a teraz jeszcze straciły wszystko. Pomimo tego chcą wracać do siebie, do Ivano-Frankiwska i pod Żytomierz. Marzy mi się, żeby tutaj zarobiły trochę pieniędzy, żeby łatwiej było im tam rozpocząć wszystko od nowa

– wyjaśnia pani Agata i wylicza, że nauczycielki ze szkoły w Studzienicach już uczą panie języka polskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki