Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastrzelił żubra i handlował bronią, teraz ruszył jego proces. Remigiuszowi C. grozi nawet 10 lat więzienia

Robert Gębuś
Robert Gębuś
Pixabay.com/Zdjęcie ilustracyjne
Przed Sądem Rejonowym w Lęborku rozpoczął się proces w sprawie zastrzelenia żubra dla trofeum. Za zabicie zwierzęcia objętego ochroną gatunkową bezpośrednio odpowiada 22-letni Remigiusz C., któremu pomagał Przemysław P., ale w sprawie oskarżonych jest osiem osób.

Po rozpoczęciu procesu obrońca Remigiusza C., głównego oskarżonego, wnioskował o wyłączenie jawności rozprawy. Argumentował m.in., że jego klient pełni funkcję społeczną i może zostać narażony na infamię. Sąd oddalił ten wniosek i zezwolił na obecność dziennikarzy na sali rozpraw. Na ławie oskarżonych zasiadł Remigiusz C. i Przemysław P. Sprawy trzech z oskarżonych sąd wyłączył do odrębnego postępowania. Dwóch dobrowolnie poddało się karze. Pozostali oskarżeni nie stawili się na rozprawie.

Dwa trafienia z bliska

Prokuratora Rejonowa z Lęborka oskarżyła 22-letniego Remigiusza C., byłego sołtysa, o o zabicie zwierzęcia będącego pod ochroną gatunkową, handel bronią myśliwską bez zezwolenia, kłusowanie, składanie fałszywych zeznań i jazdę autem bez uprawnień. Za zabicie żubra Remigiusz C. może spędzić w więzieniu dwa lata.

- Remigiusz C. jest oskarżony o to, że 17 listopada 2019 roku poprzez dwukrotne oddanie strzału z dubeltówki - jednego strzału z przyłożenia w okolice mostka i drugiego w okolice serca, uśmiercił żubra, czyli zwierzę pozostające pod ochroną gatunkową, czym spowodował istotną szkodę w świecie zewnętrznym - odczytała akt oskarżenia Marzena Baluk, prokurator rejonowy.

22-latek przy pomocy kolegi odciął żubrowi głowę z zamiarem sprzedaży jako trofeum. Remigiusz C. odpowie także za to, że w ciągu kilku miesięcy między 2019 a 2020 rokiem, na terenie gminy Potęgowo i gminy Cewice, kłusował wraz z Przemysławem P. i wspólnie handlowali tuszą zwierzęcą. Prokuratura oskarża Remigiusza C. o nielegalny odstrzał łani, saren, dzików i lisa o łącznej wartości 35 tys. 800 zł na szkodę Skarbu Państwa. Przemysław P. skłusował zwierzynę o wartości ok. 28 tys. zł.

Remigiusz C. został oskarżony również o posiadanie i handel bronią myśliwską i amunicją bez zezwolenia. W porozumieniu z Przemysławem P. miał sprzedać m.in. za 1000 zł Krzysztofowi Sz. dubeltówkę. Takich transakcji miało być więcej. Grozi za to do 10 lat więzienia. Obaj odpowiedzą również za składanie fałszywych zeznań. Kiedy nie udało im się sprzedać trofeum, żeby odsunąć od siebie podejrzenie wraz z 30-letnim wspólnikiem sami poinformowali policję o znalezieniu zastrzelonego zwierzęcia z odciętą głową leżącą obok.

- Z obawy przed odpowiedzialnością karną oskarżony zeznał nieprawdę co do okoliczności związanych ze znalezieniem martwego żubra, odcięciem głowy i ogona i udziału w tej sprawie Przemysława P. Zataił też udział Romana P. w czynnościach dokonanych po zabiciu żubra, tj. odcięciu głowy i ogona - mówiła prokurator rejonowy.

Czatował na tego żubra - twierdzi kolega Remigiusza C.

Obaj obecni na sali oskarżeni odmówili składania wyjaśnień. Iwona Wańczycka, asesor sądowy odczytała zeznania składane przez nich podczas postępowania przygotowawczego. Główny oskarżony wspomina w nim o ciężkim dzieciństwie.

- Nie miałem wsparcia w domu jako dziecko i często chodziłem do lasu odreagować - zeznawał Remigiusz C. - Chodziłem z lornetką, obserwowałem. W listopadzie 2019 kupiłem dubeltówkę przez internet.

Brakowało mu jednak do niej amunicji. Żeby ją zdobyć wykorzystał znajomość z Przemysławem P. Obaj znali się z polowań, brali udział w nagonce. Ojciec Przemysława C. był myśliwym, miał dostęp do broni.

- Jako naganiacz poznałem pana Romana P. Roman dał mi 9 sztuk amunicji. W sklepie myśliwskim kupił mi na swoje dane więcej amunicji. Od tego czasu zakolegowałem się z Przemkiem i zaczęliśmy jeździć w nocy na polowania - zeznawał Remigiusz C.

Wówczas po Pomorzu przemieszczał się samotny żubr, nazywany przez okolicznych mieszkańców Pyrkiem z racji tego, że lubił ziemniaki. Remigiusz C. uzbrojony w zakupioną broń i amunicję od Romana P. wyszedł nocą do lasu. Nad ranem trafił na żubra nazywanego "Pyrek", który wówczas pasł się w okolicy Dąbrówna, w gminie Potęgowo.

- Jak kupił mi amunicję to poszedłem sam do lasu z rana i natknąłem się na żubra - relacjonował Remigiusz C. - Podszedłem na 40 m. To było ok. 4 w nocy. Oddałem dwa strzały z daleka. Myślałem, że to jest dzik. On leżał. Jak zwierzę wstało, to zobaczyłem, że to żubr. Przeszedł tak z 10 metrów i padł. Wtedy odszedłem z tamtego miejsca i schowałem dubeltówkę w lesie. Kiedy doszło do mnie, co się stało, zadzwoniłem do pana Romana. Nie wierzył mi. Mówił, że to może łoś.

Oskarżony przyznał, że strzelał z nielegalnej amunicji. Twierdzi też, że wcześniej nigdy nie zabił w ten sposób żadnego zwierzęcia.

- Strzelałem amunicją berneka. Wiedziałem, że tym nie mogę strzelać. Ten żubr to było pierwsze zwierzę, które ustrzeliłem - zeznawał Remigiusz C.

Na miejsce, w którym ustrzelił żubra przywiózł Przemysława P. i Romana P.
- Kiedy pojechaliśmy na to miejsce, gdzie leżał żubr to Remik powiedział, że "w ogniu padł". Tak się mówi, kiedy zwierzę pada od pierwszego strzału - zeznawał Przemysław P.

Remigiusz C. twierdzi, że razem z Przemysławem P. odciął głowę zwierzęcia. Do odcięcia głowy żubra używał szwedzkiego scyzoryka z 10-centymetrowym ostrzem, a jego kolega rozkładanego noża który pożyczył od ojca. Przemysław P. utrzymuje, że głowę odcinał tylko Remigiusz C., i kiedy przyjechał na miejsce, ta była w większości oddzielona od tułowia. Remigiusz C. miał odciąć ją przy pomocy bagnetu, a Przemysław P. pomógł mu ukryć głowę.

-Ważyła ze 150 kg. Chwyciliśmy ją za rogi, każdy za jeden i przenieśliśmy. Wiedzieliśmy, że po nią wrócimy - zeznawał Przemysław P, który stwierdził, że Remigiusz C. nie tylko nie przejął się zastrzeleniem żubra, ale był z tego dumny.

- Remik zadzwonił do mnie 17 listopada koło południa i powiedział, że odstrzelił żubra. Chwalił się tym - zeznawał Przemysław P. - Występował w telewizji i mówił, że go znalazł, a jak do mnie dzwonił to się chwalił, że go zastrzelił. Chciał wziąć tylko łeb, resztę zostawić. On nie żałował tego co zrobił, tylko się śmiał.

Do tego, zdaniem współoskarżonego., jego kolega sam sobie przeczył podczas rozmowy o zastrzeleniu żubra.

- Najpierw mówił, że się pomylił, a potem że na niego czatował. Powiedział mi później, że chodził za tym żubrem kilka dni. Jak po mnie przyjechał, to pokazywał zdjęcia zabitego żubra w telefonie - mówił Przemysław P.

Nie było chętnych na trofeum

Ogon, według zeznań Remigiusza C., odciął Roman P. i zabrał go na pamiątkę. W opinii Przemysława P. było to ryzykowne.
- Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że żubry są chipowane w ogonie - mówił Przemysław P.

Remigiusz C. zeznał, że to Przemysław P. był autorem pomysłu, żeby sprzedać głowę jako trofeum. Według niego była warta ok 4,5 tys. zł. Odbiorcą trofeum miała być kobieta, podleśniczy z rodziny Przemysława P. Kolekcjonowała poroża, mężczyźni liczyli, że kupi też głowę żubra.

Według zeznań Remigiusz C. kobieta zobaczyła głowę żubra postanowiła powiadomić policję. Nie chciała mieć z tym nic wspólnego, dlatego ustalili wersję, że nie przyjechali do niej żeby sprzedać trofeum, ale zapytać się co z tym zrobić.

- Ona też tak miała zeznać. Zbiera jakieś zdeformowane poroża i nie chciała, żeby wyszło, że chcemy jej ten łeb sprzedać - zeznawał Remigiusz C.

Kobieta do której zgłosili się obaj mężczyźni zadzwoniła do policjanta. Funkcjonariusz usłyszał, że Remigiusz C. i Przemysław P. znaleźli żubra z odciętą głową przypadkiem, podczas spaceru po lesie.

- Policjant powiedział, że łeb trzeba zawieźć na policję. Pojechaliśmy wtedy na komendę do Lęborka - zeznawał Remigiusz C.

Sprawa wydała się na początku lutego 2020 roku. W toku śledztwa policja wytypowała podejrzanych. W bagażniku auta Remigiusza C. policja znalazła broń, z której zastrzelono zwierzę. Wówczas 22-latek przyznał, że strzelał do żubra, jednak nadal utrzymuje, że pomylił go z dzikiem.

Żubr był pierwszy, ale nie ostatni

Remigiusz C. i Przemysław P. kłusowali przez kilka miesięcy. Bywało, że kolega świecił Remigiuszowi halogenami. Wówczas sarny stawały jak zahipnotyzowane w bezruchu i kłusownik mógł je łatwo trafić. Ich łupem padały łanie, sarny, lisy, dziki, daniele. Mięso miał sprawdzać u znajomego weterynarza Przemysław P.

-Mówił, że za zbadanie mięsa nielegalnie odstrzelonego dzika lekarz bierze 50 zł, a za legalnego 25 zł - zeznawał Remigiusz C. Tusze trafiały do osób prywatnych, ale też restauratorów, były przerabiane na wyroby mięsne.

Szeroka ława oskarżonych

Prokuratura postawiła zarzuty łącznie ośmiu osobom. Roman P., ojciec Przemysława P., został oskarżony o to, że od listopada 2029 do grudnia 2019 mając zezwolenie na posiadanie broni myśliwskiej dubeltówkę udostępnił nieuprawnionej osobie, Remigiuszowi C. amunicję i naboje śrutowe. Posiadał też bez zezwolenia 100 sztuk amunicji. Wiedział również o zabiciu żubra, był na miejscu i widział zwłoki zwierzęcia. Obaj oskarżeni przyznali się do popełnionych czynów.

Ustalenia w toku śledztwa w sprawie zastrzelenia żubra pozwoliły na oskarżenie kolejnych osób, powiązanych z kłusowniczym procederem. Andrzej S. stanął przed sądem za to, że nabył od Remigiusza C. i Przemysława P. skłusowanego dzika za 300 zł wartego 2300 zł. Zarzut nielegalnego nabycia tusz zwierząt usłyszeli także Eugeniusz K. i Michał C. Z kolei Łukasz S. został oskarżony o to, że sprzedał Remigiuszowi C. broń palną bez zezwolenia. Był to KBKS. Zarzut posiadania i sprzedaży broni bez pozwolenia i bezprawne nabycie skłusowanej zwierzyny postawiono Krzysztofowi S.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki